Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Wdowiak: Cracovia czy Sandecja? Dostosuję się. Przede wszystkim chcę grać

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
20-letni Mateusz Wdowiak (z lewej) ma na koncie 41 występów w ekstraklasie. Do Sandecji trafił na pół roku, na razie rozegrał w jej barwach 14 meczów
20-letni Mateusz Wdowiak (z lewej) ma na koncie 41 występów w ekstraklasie. Do Sandecji trafił na pół roku, na razie rozegrał w jej barwach 14 meczów Adrian Maraś
- Żartowałem z kolegów z Cracovii: „uważajcie, żebyśmy się nie minęli” - opowiada Mateusz Wdowiak, który jest wypożyczony z „Pasów” do Sandecji. Z sądeczanami właśnie awansował do ekstraklasy.

Cracovia walcząca o utrzymanie to jest taki temat, który teraz spędza Panu sen z powiek?
Nieee. Myślę, że Cracovia spokojnie powinna się utrzymać.

W teorii wciąż może jednak zdarzyć się taki paradoks, że choć wywalczył Pan awans z Sandecją, to trzeba będzie wrócić pierwszoligowych „Pasów”.
Istnieje taka ewentualność, ale to mało prawdopodobne. Wierzę w chłopaków. W ostatnich dwóch kolejkach nie powinien zdarzyć się aż taki kataklizm.

Złośliwych SMS-ów Pan do kolegów z Cracovii nie wysyłał? „Ja już jestem w ekstraklasie, a wy?”?
Oczywiście, że tak. Lekka szpileczka musiała być. Żartowałem: uważajcie, żebyśmy się nie minęli.

Załóżmy się, że się nie miniecie. Gdyby decyzja zależała tylko od Pana, to wolałby Pan zostać w Sandecji czy jednak wrócić do Krakowa?
Nie lubię gdybać. Mam umowę skonstruowaną w taki a nie inny sposób, więc się dostosuję. A czy będą jakieś dalsze rozmowy między Cracovią i Sandecją, to też nie zależy ode mnie. Zobaczymy, co będzie się działo. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że w czerwcu wracam na Kałuży. Poza tym słyszałem, że Sandecja też ma grać na początku na stadionie Cracovii, więc tak czy inaczej będzie jak w domu (śmiech).

Wróci Pan jako lepszy piłkarz?
Myślę, że tak. Patrząc na to, ile czasu spędzałem na boisku grając w Cracovii, to ostatnie pół roku było dla mnie przełomowe. Grałem znacznie więcej, nabrałem doświadczenia.

To był krok w tył, żeby potem zrobić dwa do przodu.
Tak, to idealne podsumowanie. A na dodatek udało się nie tylko wywalczyć awans, ale też wygrać ligę. To sukces, który wszyscy w Sandecji odbieramy jako coś niesamowitego.

W I lidze było łatwiej niż w ekstraklasie?
Inaczej. Gdy w dwóch pierwszych meczach wiosny strzeliliśmy dziewięć goli, pojawiła się w głowie taka myśl, że ta dysproporcja jest zaskakująca. Ale potem wszystko wróciło do równowagi. Przyszły trudniejsze mecze i okazało się, że wcale tak dużej różnicy nie ma. Spodziewałem się większej.

Sandecja poradzi sobie w ekstraklasie?
Mamy niezły, wyrównany zespół. Udowodniliśmy, że jesteśmy mocni, odskoczyliśmy reszcie stawki. To nie wzięło się z przypadku. Na pewno jednak na wyższym poziomie przydałaby się szersza kadra i zapewne kilka nowych twarzy się pojawi.

Dla Pana wypożyczenie do Sandecji to był już chyba ostatni moment, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy z tej piłki będzie chleb. Drogą ewakuacyjną mogłyby być studia.
Na pewno zaczęły pojawiać się pewne pytania i wątpliwości. Już wcześniej byłem świadomy tego, że potrzebuję więcej gry. W Cracovii dwukrotnie składałem w klubie prośbę o zgodę na wypożyczenie, ale nie zostało to pozytywnie rozpatrzone. Słyszałem, że jestem potrzebny i zostawałem. Cieszę, że zimą klub poszedł ostatecznie na taki kompromis. Myślę, że to rozwiązanie przyniesie wszystkim korzyści.

Czyli na studia Pan nie wraca?
Piłka ciągle jest na pierwszym miejscu. Idąc do Sandecji chciałem też coś sobie udowodnić, sprawdzić się na tle innych zawodników, innej ligi. Przecież ja całe życie spędziłem w jednym klubie. Na początku obawy były, bo nowe miasto i otoczenie, ale sprawdzian wypadł bardzo dobrze. Stworzyliśmy tu fajną, zgraną drużynę, a ja ograłem się, rozwinąłem. Jestem przede wszystkim mocniejszy pod względem psychicznym. A studia? Na pewno kiedyś trzeba będzie wyposażyć się w jakieś inna narzędzia. Myślałem, że uda mi się to pogodzić z grą w piłkę, ale wybrałem kierunek niezbyt adekwatny do stylu życia sportowca (zarządzanie i inżynieria produkcji na UE - red.). Było sporo zajęć praktycznych, których nie mogłem opuszczać, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem przerwać naukę.

Miał Pan cień nadziei na powołanie do młodzieżowej reprezentacji na Euro?
Przed sezonem postawiłem sobie taki cel, nie zanosi się jednak na to, że uda się go zrealizować. Nie poddaję się jednak. Gram w kadrze niższego rocznika i muszę dalej wspinać się szczebel po szczeblu.

W kadrze U-21 są Milik, Zieliński, Kapustka. Wyobraźnia się trochę rozpędza, kiedy się na nich patrzy? Mocne kluby, popularność, pieniądze. Są ustawieni do końca życia.
Na pewno tak. Przez kilka lat gry w mocnych zagranicznych klubach człowiek może zarobić takie pieniądze, że trzeba mieć wyjątkowy „talent”, aby coś takiego roztrwonić. Na pewno młodzi polscy zawodnicy są wpatrzeni w takich piłkarzy jak Milik czy Zieliński, marzą o podobnej karierze. Może niektórym się uda. W piłce wszystko jest dynamiczne. Przykład Bartka Kapustki pokazuje, jak wiele może się zmienić w jeden rok.

A Pan myśli sobie: „mam dopiero 20 lat”, czy „o rany, jak ten czas szybko leci”?
Raczej, że szybko leci. Niestety, na to nie mamy wpływu. Po prostu trzeba robić swoje i łapać swoje szanse.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mateusz Wdowiak: Cracovia czy Sandecja? Dostosuję się. Przede wszystkim chcę grać - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski