Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Zając choć w małym stopniu chciałby dorównać osiągnięciom swojego taty

Maciej Zubek
Mateusz Zająć chciałby pójść śladami swojego taty
Mateusz Zająć chciałby pójść śladami swojego taty Maciej Zubek
III liga. O relacjach z ojcem i ich wpływie na karierę, a także o planach i marzeniach rozmawiamy z wychowankiem Wisły Kraków, dziś piłkarzem Podhala Nowy Targ Mateuszem Zającem synem Bogdana, jednego z legend krakowskiego klubu obecnie asystenta selekcjonera reprezentacji Polski.

Raczej chyba byłeś skazany żeby zostać piłkarzem…

- Zgadza się. Rodzice nas wychowywali na sportowo, a tata zaszczepił w nas przywiązanie do „Białej Gwiazdy”. Rosłem z Wisłą, płynie we mnie wiślacka krew. Fotki z medalem za mistrzostwo na rękach u taty dają ogromną satysfakcję. Po latach gdy wraz juniorami młodszymi Wisły zdobyłem Mistrzostwo Polski satysfakcja była jeszcze większa. Gdy urodził się brat Michał od razu włożyłem mu piłkę do kołyski i też zaraził się futbolem. Dziś jest zawodnikiem Wisły. Często razem z nim i moją dziewczyną, chodzimy na sektor C dopingować Wisełkę, to nasz obowiązek. Pamiętam dokładnie gdy mieszkaliśmy w Austrii, na Cyprze, a nawet gdy odwiedzaliśmy tatę gdy grał w Chinach. To były piękne chwile. Podczas pobytu na Cyprze utkwił mi mecz gdy Salamina grała na wyjeździe z Apoelem w Nikozji. Zaatakowali nas racami i kamieniami kibice APOELU. Przeżywaliśmy z mamą na trybunach chwilę grozy. Cypr odwiedziłem ubiegłego lata, poleciałem tam z moją dziewczyną na wczasy. Miło było odwiedzić miejsca gdzie spędziliśmy super dwa lata naszego życia. Do Chin też chcemy się wybrać, chociaż ten czas nie był dla mnie najlepszy. Ciężko tam zachorowałem, życie zawisło na włosku. Pamiętam te ciężkie chwile, moją walkę o przeżycie, płacz rodziców. Pozostanie mi to przed oczami do końca życia. Dzięki determinacji mojej i moich rodziców jestem, żyję i dziękuję Bogu ciesząc się każdą chwilą bo mogło się to źle skończyć.

Tata stanowi dla Ciebie wzór? Jest dla Ciebie idolem, czy raczej na kimś innym się wzorujesz?
- Oczywiście, że tata jest dla mnie wzorem i jako człowiek, i jako piłkarz. W polskiej lidze osiągnął wszystko co możliwe: był dwa razy mistrzem Polski, dwa razy wicemistrzem, zdobył też brązowy medal, sięgnął po Puchar Polski, Puchar Ligi i Super Ligi. Do tego rozegrał wiele spotkań w europejskich pucharach, gdzie grał przeciwko najlepszym piłkarzom świata, zaliczył debitu w reprezentacji Polski, zasmakował zagranicznego transferu, cóż więc chcieć więcej? Przynajmniej w jakimś stopniu chciałbym tym osiągnięciom dorównać. Ale jeśli chodzi o styl gry, to wzoruję się na Matsie Humelsie piłkarzu Bayernu, a także na naszych polskich środkowych obrońcach Kamilu Gliku i Michale Pazdanie. Czasem z nimi rozmawiam, co dodaje energii do pracy. Od Kamila dostałem na urodziny koszulkę jeszcze w czasach gdy grał w Torino. Jest ona dla mnie inspiracją bym kiedyś mógł taką koszulkę ze swoim nazwiskiem założyć na siebie.

Tata jest częstym gościem na Twoich meczach?

- Niestety nie. Ma za dużo obowiązków związanych z reprezentacją. Weekendy poświęca na obserwacje zawodników będących w kręgu zainteresowań reprezentacji. Jeżeli tylko czas mu na to pozwala stara się być na meczach z moich udziałem. Czasem przejeżdża setki kilometrów, żeby być choć na 20 minutach meczu. Ale on zawsze podkreśla, że to wystarczy mu by wyciągnąć wnioski. Nauczył mnie już schematów w jakich aspektach mam oceniać swoja postawę, zawsze mnie o nie pyta, każe samemu się ocenić. Często oglądamy fragmenty z meczów a później dyskutujemy i analizujemy. To tata zaproponował mi współpracę z trenerem mentalnym. Było to świetne pociągnięcie. Czerpię z tego wiele korzyści, co pomaga w życiu codziennym nie tylko jako sportowca. Korzystam też niekiedy z pomocy trenera personalnego. Każda wskazówka, co podkreśla tata, to jest wskazanie kierunku, a reszta zależy ode mnie. Dlatego wkładam w to co robię dużo serca, bo wiem że to przyniesie wymierne efekty w przyszłości. To co powiedział kiedyś tata, że aby zostać Mistrzem Polski trenował 16 lat. Wytrwałość, cierpliwość, pokora to musi mieć każdy jeśli chce coś w życiu osiągnąć.

Nazwisko i sukcesy taty na Tobie nie ciążą?

- W jakimś stopniu na pewno. Wiele osób oceniając mnie i porównując z tatą, szuka wad i wytyka mankamenty, a te dobre rzeczy są często niedostrzegane. Ale pomaga mi to w dążeniu do doskonałości bo wiem, że tylko nie popełniają Ci błędów którzy nic nie robią. A tylko na boisku mogę udowodnić swoją wartość.

Jesteś zadowolony ze swoich osiągnięć w drużynie z Nowego Targu? Zostaniesz tutaj na przyszły sezon?
- Jestem zadowolony z każdego meczu, z każdej minuty spędzonej na boisku, zbieram cenne doświadczenie poprzez granie w lidze jak i Pucharze Polski, w którym dotarliśmy już do finału i wierzę, że zakończy się naszym sukcesem. Poznałem też co to znaczy „ dorosła szatnia”. To inny świat od tego co jest w młodzieżowej piłce. Niekiedy się frustrowałem drobnymi urazami , które eliminowały mnie z niektórych spotkań, ale dzięki pracy mentalnej pomaga mi to w determinacji do szybkiego powrotu na boisko, a czas ten wykorzystuję na wzmacnianie się fizycznie co pomaga być lepszym i silniejszym . Atmosfera zawsze jest super gdy się wygrywa, ale mieliśmy też słabsze momenty w sezonie, a wtedy niekiedy dochodzi do nerwowości na boisku co przenosi się to na szatnie. Doszło do zmiany trenera. Każda zmiana wprowadza coś nowego, zawodnicy muszą szybko się dostosować do nowych zasad wprowadzanych przez nowego trenera. Dzięki temu musimy szybko się adaptować co pomaga w rozwoju. Natomiast jeżeli chodzi o moje dalsze występy w Podhalu w następnym sezonie, poznałem zespół, dobrze się tu czuję, fajna paczka docieramy się z każdym dniem i na pewno biorę pod uwagę grę w tym klubie w kolejnym sezonie. Ale też nie ukrywam , że aby się rozwijać trzeba sobie zawieszać poprzeczkę coraz wyżej, dlatego rozważam też inne opcje, które się pojawiają. Razem z tatą będziemy chcieli wybrać optymalny wariant dla mojego dalszego rozwoju. Tata podpowiada, ale ja podejmę decyzję. Chcę być odpowiedzialny za siebie.

Przypomnij kulisy tego jak trafiłeś do Podhala. To było po rozwiązaniu rezerw Wisły. To była jedyna opcja?

- Już przed rozpoczęciem sezonu pojawiły się propozycje nie tylko z Podhala, ale też z JKS Jarosław, czyli klubu gdzie wychował się tata. Wtedy jednak obie te opcje odrzuciłem. Miałem nadzieję, że może otrzymam szansę z pierwszej drużyny Wisły i przynajmniej będę mógł z nią trenować co i tak byłoby dla mojego rozwoju bardzo ważne. Niestety były to tylko pojedyncze zajęcia, więc kiedy rozwiązano zespół rezerw byłem zdecydowany aby przenieść się Nowego Targu. Przyspieszyło to decyzję bo był plan by przed końcem okienka transferowego to zrobić.

Chciałbyś wrócić do Wisły i podjąć rywalizację o miejsce w składzie drużyny prowadzonej przez Kiko Ramireza?

- Wierzę w siebie i w swoje możliwości, ale też wiem ile pracy przede mną aby osiągnąć poziom, który pozwoliłby rywalizować o miejsce w kadrze zespołu ekstraklasy. Jestem ambitny, ale też staram się być realistą. Miałem podpisany kontrakt z Wisłą na 2 lata z opcją przedłużenia na kolejne 3 lata. Wisła jednak z tej opcji nie skorzystała, więc od 1 lipca jestem wolnym zawodnikiem. Ale marzenia o grze w Wiśle tylko przekładam w czasie. Mam swoje cele i szczyty do zdobycia, i zrobię wszystko by kiedyś je zrealizować. Tata pokazał mi kiedyś wycinek z gazety i swój wywiad gdy przychodził do Wisły, w którym mówił o marzeniach na przyszłość. Wtedy mało kto w to wierzył, a on systematycznie je realizował. Dzięki wierze i determinacji doszedł do tego o czym marzył. Wierzę, że i mi się udał.

Jakie masz marzenia, te piłkarskie i te poza sportowe?

Dużą wagę przywiązuję do zdrowia, rodziny i wiary w Boga bo bez tych trzech rzeczy na pewno się nie uda. Tak wychowali nas rodzice. Moim sportowym marzeniem jest zadebiutować w polskiej ekstraklasie, każdy marzy by grać w reprezentacji Polski tym bardziej jak widzę to teraz z innej perspektywy nie tylko w telewizji. Kiedyś chciałbym wyjechać, pograć za granicą w ciepłych krajach. Lubię takie klimaty, ale kocham też góry. Uwielbiam chodzić po szczytach, to moja druga pasja. Mam też marzenie jako kibic taty, że reprezentacja pojedziena mistrzostwa świata do Rosji i wróci stamtąd z medalem. A jeśli chodzi o marzenia poza sportowe to mieć zdrową szczęśliwą rodzinę. Mam dobre wzorce więc warto to kontynuować. Wiara czyni cuda , wiara góry przenosi.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mateusz Zając choć w małym stopniu chciałby dorównać osiągnięciom swojego taty - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski