Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka wszechmogąca

Redakcja
Brygida Grysiak Fot. materiał prasowe wyd. Znak
Brygida Grysiak Fot. materiał prasowe wyd. Znak
- Bohaterkami Pani książki są kobiety, które pomimo trudnej sytuacji życiowej nie zdecydowały się na przerwanie ciąży. Nazywa je pani matkami wszechmogącymi. Kim są te kobiety?

Brygida Grysiak Fot. materiał prasowe wyd. Znak

Z BRYGIDĄ GRYSIAK, autorką książki "Wybrałam życie" - o jakości polskiej debaty aborcyjnej i o tym, kto według niej ma powód do dumy, rozmawia Aleksandra Wójcik

- Matki wszechmogące to nie tylko święte "matki Polki" czy kobiety, które wybierają życie z powodów religijnych. Mają bardzo różne poglądy, są z różnych środowisk, nie wszystkie są katoliczkami. Jedna z nich jest ewangeliczką, inna buddystką, jeszcze inna otwarcie krytykuje Kościół. Mówią, że wybierają życie z miłości, która jest silniejsza niż strach, bieda czy ból rozstania, jeśli oddają dziecko do adopcji. Nazwałam je matkami wszechmogącymi dlatego, bo kiedy z nimi rozmawiałam, czułam, że one mogą wszystko. A w większości były naprawdę w dramatycznej sytuacji - bez pieniędzy, mieszkania, partnera, bez perspektyw. I w ciąży. Opowiadają mi przez co przeszły i do jakich wniosków doszły. Że było warto, i że są dzisiaj szczęśliwe.

-Naprawdę są?

- Mówią, że tak. Ja im wierzę. Oczywiście, może być tak, że one dziś siebie oszukują. Ale kiedy patrzę na nie i na ich dzieci, widzę jak Daria (była prostytutka - przyp. A.W.) robi małej kaszkę i bawi się z nią, to ja im wierzę. Wierzę też Annie, kiedy mówi, że życie z dzieckiem, które ma zespół Downa, może być piękniejsze niż życie bez tego dziecka.

- Ale nie wszystkie opisywane w książce historie miały szczęśliwy koniec. Niektóre matki oddały swoje dzieci do adopcji.

- One cierpią i otwarcie o tym mówią. Ale jednocześnie powtarzają: urodziłam, dałam mojemu dziecku szansę, i to wszystko, co mogłam dla niego zrobić. Nie mogłam go zatrzymać, bo nie mam gdzie mieszkać, moja matka jest alkoholiczką - jak u Izy. Mój facet mnie bije, mam padaczkę - jak u Zofii. Albo mam depresję i problem alkoholowy - jak Małgorzata. To naprawdę dramatyczne wybory. Dla mnie kobiety, które oddają dzieci do adopcji, są herosami. Bo skoro istnieje coś takiego jak instynkt macierzyński, który sprawia, że matka jest związana ze swoim dzieckiem także biologicznie przez długie lata, to to jest naprawdę heroizm - oddać dziecko i cierpieć, być może nawet przez resztę życia, myśląc, co to dziecko teraz robi, gdzie jest, czy jest szczęśliwe. Ale bohaterki książki ciągle powtarzają, że to lepiej, niż myśleć, że dziecka nie ma i nigdy go już nie będzie. Mówią, że nie mogłyby znieść tej myśli. Ja im wierzę.

- W polskiej debacie o aborcji często podstawową kwestią jest ustalenie, od kiedy zaczyna się człowiek. Zwykle dyskusja na tym problemie się kończy, bo ludzie nie potrafią dojść do porozumienia. Uderzające, że żadna z bohaterek książki w ogóle się nad tym nie zastanawia, choć w przeciwieństwie do większości uczestników debaty publicznej, stoją przed realnym wyborem.

- Uważam, że siłą tej książki jest to, że w gruncie rzeczy jest bardzo prosta. Dla tych kobiet pewne sprawy są proste. Nie ma podziału na blastocystę, zygotę, zarodek, płód. Jest życie i albo decydujemy się na to, że to życie się urodzi, albo nie. One decydują, że się urodzi i dlatego są moimi bohaterkami. Myślę, że ich historie są na tyle przekonujące, że mogą poruszyć także tych, którzy myślą inaczej. Uważam, że polska debata na temat aborcji jest postawiona na głowie. Pojawiają się w niej argumenty i podziały, które zupełnie nie przystają do rzeczywistości. Dowodem na to są historie bohaterek książki. One mają różne poglądy na życie, nie wszystkie są katoliczkami, a mimo to wybierają życie. To obala mit o tym, że obrona życia to domena katolickich oszołomów, a z drugiej strony mamy tylko radykalne feministki. To bardziej skomplikowane.
- To gdzie jest miejsce dla Pani książki w tej debacie?

- Nie wiem, może na marginesie? Ale nie mam nic przeciwko temu, jeśli to będzie taki margines, na który zajrzy każdy zainteresowany tematem. Ja z tą książką nie idę na żadną wojnę. Z nikim nie walczę, nikogo nie potępiam.

-Podtytułem książki jest zdanie "Aborcja to nie jest powód do dumy". Czy to reakcja na ostatnie głośne aborcyjne "coming-outy" znanych Polek?

- Tak, ale książka została napisana wcześniej. To zdanie nie jest podtytułem, a hasłem promocyjnym książki, które nie wyszło od moich bohaterek. Uważam, że aborcja jest zawsze dramatem kobiety i nigdy nie jest powodem do dumy. To hasło rzeczywiście powstało po tym, jak kolejne znane kobiety zaczęły publicznie mówić, że usunęły kilka ciąż. Niektóre mówiły, że się z tego cieszą. To mnie przeraża. Tym hasłem chciałam powiedzieć, że powód do dumy mają bohaterki mojej książki. Mam nadzieję, że stanie się ona też zachętą do większego szacunku dla wszystkich matek. Nasze mamy, w tym moja, stawały przed różnymi wyborami i ich życie też bywało wyboiste. Jakoś sobie radziły. Ta książka to jest też moje podziękowanie dla tych matek, które miały pod górę. A mimo to wybrały życie. To one, matki wszechmogące, są bohaterkami. Jedną z nich jest moja mama, której dedykuję książkę.

- Na co dzień pracuje pani w Sejmie. Dlaczego właściwie dziennikarka sejmowa zainteresowała się tematem aborcji?

- Ten temat zawsze leżał mi na sercu. Miałam poczucie, że powinnam tę książkę napisać. Bardzo wiele dała mi osobiście, uwrażliwiła na wiele tematów. Na co dzień zajmuję się polityką i czasami ocieram się o debatę aborcyjną. Znam ją od strony politycznej. Ale uważam, że im mniej polityki i ideologii w debacie społecznej, tym lepiej. Jednak ta książka nie powstała tylko dlatego. Jako młoda matka już nie tylko wiem, ale też czuję, ile waży życie. Uważam, że życie jest zbyt kruche, by traktować je tak lekko i przedmiotowo. Mówić, że go jeszcze nie ma, mimo że przecież już jest. To nie jest mój pogląd. To jest fakt. Potwierdzony naukowo. W przypadku organizmów rozmnażających się płciowo, takich jak ssaki, nowy organizm powstaje przez połączenie plemnika z komórką jajową, czyli przez zapłodnienie. Tak zaczyna się życie. I nawet jeśli ktoś uważa, że zarodek to ciągle nie człowiek, musi uczciwie przyznać, że ten zarodek żyje. A w czwartym tygodniu po zapłodnieniu zaczyna bić w nim serce.

BRYGIDA GRYSIAK

Dziennikarka telewizyjna, obecnie reporterka sejmowa TVN24. Autorka wywiadu rzeki z abp. Mieczysławem Mokrzyckim "Najbardziej lubił wtorki", współautorka książki "Kobiety w życiu Jana Pawła II". Urodziła się w Krakowie, ukończyła dziennikarstwo na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wcześniej - VI LO im. Adama Mickiewicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski