Matras niczym expres

III LIGA PIŁKARSKA. Orlicz Suchedniów - Unia Tarnów (0-4)

Początek spotkania nie był jednak dla nas zbyt udany, gdyż po męczącej podróży w ogromnym upale zawodnicy byli troszkę rozkojarzeni i gra nie szła im wtedy najlepiej. Jedynym plusem w tej części gry był fakt, że wykorzystaliśmy jedną, jedyną okazję bramkową jaką sobie wypracowaliśmy w pierwszej odsłonie i objęliśmy prowadzenie. W przerwie meczu, schodząc do szatni, słyszałem ze strony gospodarzy sporo krytycznych głosów dotyczących naszej postawy. W ich ocenie byliśmy bardzo słabym zespołem i wiele osób dziwiło się jakim cudem zajmujemy drugie miejsce w tabeli. Wszyscy, którym nasza gra w pierwszej połowie nie przypadła do gustu, po zmianie stron chcąc nie chcąc musieli zmienić zdanie, gdyż zaprezentowaliśmy się wtedy jak klasowa drużyna. Praktycznie od momentu strzelenia drugiej bramki niepodzielnie panowaliśmy już na boisku i żałuję tylko, że nie wykorzystaliśmy kilku doskonałych sytuacji bramkowych do strzelenia kolejnych bramek. Mimo wszystko uważam, że zwycięstwo różnicą czterech bramek najlepiej obrazuje naszą przewagę jaką mieliśmy w drugiej połowie. Wyprowadzaliśmy wtedy zabójcze kontry, z którymi rywale nie potrafili sobie w żaden sposób poradzić. W końcówce spotkania znakomicie zaprezentował się wprowadzony do gry w drugiej połowie Sławomir Matras, który będąc wypoczęty robił ze zmęczonymi rywalami wszystko co tylko chciał. Najbardziej efektowne były jednak jego indywidualne akcje, podczas których mijał zawodników Orlicza niczym expres pociąg osobowy. Bardzo korzystnie na środku obrony zaprezentował się także Daniel Mikołajczyk, który zastępował pauzującego za żółte kartki Kamila Pawlaka. W ogóle w drugiej połowie cały zespół zagrał na bardzo wysokim poziomie i nie pozostawił rywalom ze Suchedniowa najmniejszych złudzeń kto w tym meczu jest lepszy. (PIET)