Maturzyści po "pięćdziesiątce"

Górny rząd od lewej strony: Józef Bednarski, Jan Olszowski, Jan Pasoń, Jan Samek, Adam Słowik, Stanisław Tomasiak, Maria Koralewicz (Huza), Antoni Stec, Eugeniusz Rużański, Stanisław Zapart; dolny rząd od lewej: Marian Lis, Anna Domagała (Czubryt), Maria Biel, Jacek Rogowski, Józef Pogwizd, Maria Kenta (Śmiałek), ks. Władysław Kostrzewa, Maria Aprijaf (Talar), Jadwiga Stec (Duda), Małgorzata Małecka, Halina Krzywoń(Babińska). Fot. Arch. Jana Olszowskiego

Na spotkaniu pojawili się niemal wszyscy żyjący uczniowie 31-osobowej klasy, którzy egzamin dojrzałości złożyli w 1960 roku a także przedstawiciele grona pedagogicznego: Eugeniusz Rużański (nauczyciel chemii), Marian Lis (nauczyciel chemii, były dyrektor LO w Starym Sączu) oraz Maria Biel-Michno (nauczycielka wychowania fizycznego). Zabrakło wychowawczyni - śp. Stanisławy Królik.

Jubileusz rozpoczął się mszą św. w kościele św. Trójcy, celebrowaną przez ks. Władysława Kostrzewę, jednego z absolwentów. Po nabożeństwie jubilaci odwiedzili starosądecki cmentarz i zapalili znicze na grobach zmarłych nauczycieli, a następnie udali się do jednej z restauracji, gdzie przy dobrym jedzeniu i lampce wina wspominali szkolne czasy: profesorów, wycieczki i prywatki w ramach kółka chemicznego.

Zamiłowanie uczniów do chemii odzwierciedla fakt, że wielu z nich związało z nią swoje życie zawodowe (jako nauczyciele i wykładowcy). Wśród absolwentów znaleźć można również stomatologa i okulistę, farmaceutę i analityka medycznego, oficera i pułkownika Wojska Polskiego, a także księdza. Do klasy należały też znane osobistości: Adam Słowik, długoletni dyrektor II LO w Nowym Sączu, Józef Pogwizd, artysta plastyk, przewodniczący nowosądeckiego oddziału ZPAP oraz Jacek Rogowski, niegdysiejszy wicewojewoda nowosądecki.

Maturzyści z 1960 roku spotykali się już wielokrotnie. - Pierwsze spotkanie zorganizowaliśmy 10 lat po maturze, kolejne odbywały się średnio co 5 lat - mówi Anna Domagała (z domu Czubryt), jedna z organizatorek ostatniej imprezy. - Były to jednak spotkania oficjalne, w wąskim gronie byłych uczniów i nauczycieli, którzy zawsze bardzo chętnie przyjmowali nasze zaproszenia. Oprócz tego często zdarzały się spotkania nieoficjalne, które odbywały się także w gronie rodzinnym. Sobotni zlot był szczególny, przyleciała na niego nawet nasza koleżanka mieszkająca w USA i kolega z Kanady. Niestety zabrakło siedmiu kolegów, którzy zmarli, a kilka osób także nie mogło dojechać - dodaje.

- To była bardzo zgrana i zżyta klasa - mówi Marian Lis, pełniący obecnie funkcję przewodniczącego Rady Miasta Starego Sącza. - Nic dziwnego, że przetrwały sympatie i więzi koleżeńskie, które wykształciły się 50 lat temu. Brałem udział we wszystkich jubileuszowych spotkaniach tej klasy, przyjaźnię się z jej byłymi uczniami i wiem, że są to ludzie, którzy bardzo dobrze się znają i często sobie pomagają.

IZABELA FRĄCZEK