Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maurycy Gottlieb, czyli na styku tego co polskie i tego, co żydowskie

Łukasz Gazur
Ta wystawa dobrze się prezentuje w kameralnych wnętrzach
Ta wystawa dobrze się prezentuje w kameralnych wnętrzach fot. Andrzej Banaś
Sztuka. Kameralna wystawa „Maurycy Gottlieb. W poszukiwaniu tożsamości”, prezentowana w Kamienicy Szołayskich, oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie, to opowieść o artyście, który swoją sztuką szukał swojego miejsca.

Od wejścia wita nas powiększona fotografia Gottlieba. Młodego-zdolnego. Tego, którego uwielbiał sam mistrz Jan Matejko, traktując go jako swojego najlepiej zapowiadającego się ucznia.

Mimo swoich zaledwie 23 lat (zmarł w wyniku powikłań choroby gardła) pozostawił po sobie bardzo ciekawy i dziś wysoko ceniony dorobek artystyczny. Ale ta wystawa chce głównie wychwycić jeden bardzo istotny wątek w jego twórczości: ciągłe mierzenie się ze swoją tożsamością.

Przechodząc przez kolejne sale ekspozycyjne zobaczymy z jednej strony malarskie echo jego żydowskich korzeni (jak w obrazie „Żydzi modlący się w synagodze podczas Jom Kippur”), z drugiej – polskości (jak zdjęcie zaginionego „Autoportretu w stroju szlacheckim” czy obraz „Pospolite ruszenie”). Poza tym stale obecny jest tu duch Matejki (obraz „Shylock i Jessyka” tak przypominający wyobrażenie Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny z obrazów mistrza).

Są wreszcie autoportrety tak symboliczne, jak jeden z najsłynniejszych jego obrazów – „Ahaswer”, na którym przedstawił siebie zarówno jako króla perskiego Ahaswerusa, jak też mitycznego Żyda Wiecznego Tułacza. Wielkiego artystę i niechcianego człowieka.

Bo pamiętajmy, że Gottlieb opuszczał krakowską Szkołę Sztuk Pięknych przez antysemityzm studentów, wywołany być może zazdrością o jego pozycję u Matejki. Ale sam często powtarzał, że chętnie pogodziłby „Polaków z Żydami, przecież historia obu narodów jest historią cierpień”. Widać to na tej ekspozycji.

Kamienica Szołayskich to trafny wybór na miejsce prezentacji tej wystawy. Kameralnej opowieści nie o wielkim artyście, ale o człowieku – nadwrażliwym, zagubionym, szukającym swojego miejsca gdzieś na styku tego, co polskie, i tego, co żydowskie.

Zamiast stawiania pomnika w wielkim gmachu, spotykamy go w dawnych mieszkaniach. To dobry kontekst.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski