Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

McEnroe w szopie

Krzysztof Kawa
Cafeteria. John McEnroe stwierdził, że jeśli miałby komukolwiek doradzać, musiałby to być ktoś pokroju Jerzego Janowicza.

Czy ktokolwiek zdążył już uświadomić „Pyskatego Maca”, że to oznaczałoby przeniesienie się z wygodnego stanowiska komentatora telewizyjnego do szopy?

Popuśćmy jednak wodze fantazji – Polak na korcie, Amerykanin na trybunach, a pomiędzy nimi, w potrzasku, sędzia przebierający nogami na wysokim krześle. Operatorzy kamer, przenosząc się z jednej twarzy na drugą, nie nadążaliby z rejestrowaniem grymasów, gestów i okrzyków. Show nie z tej ziemi.

„Jerzyk” wciąż udowadnia, że utrzymywanie nerwów na wodzy to wielka sztuka. Zanim zakończył udział w turnieju Australian Open, zdążył narazić się widzom, gdy w trakcie meczu z Gaelem Monfilsem z wściekłością posłał przegraną piłkę w kosmos.

Na trybunach rozległy się pomruki dezaprobaty, choć akurat arbiter sprawiał wrażenie ubawionego, bo podczas gdy publika gwizdała, on z trudem powstrzymywał wychodzący mu na twarzy szczery uśmiech.

Wielu dziennikarzy obraziło się na Janowicza po sławetnym wysłaniu ich wszystkich do diabła po meczu Pucharu Davisa, ale ja mu wciąż kibicuję.

Wówczas żartowano, że na szczęście następny występ łodzianina w drużynie biało-czerwonych nastąpi dopiero za rok, więc obie strony będą miały czas, by od siebie odpocząć. Tymczasem ani się obejrzeliśmy, a do zaplanowanego na początek marca meczu z Litwinami zostało kilka tygodni.

Jestem ciekaw, jakiego Janowicza zobaczymy w Polsce, bo na kortach w Melbourne naprawdę się starał, a wspomniany epizod był właśnie tylko epizodem. Być może najlepszym wytłumaczeniem prób zmiany zachowania jest jego nieskazitelnie biała koszulka.

Agnieszka Radwańska ma kłopot, by na sukience pomieścić logotypy wszystkich firm, które chcą skorzystać wizerunkowo na jej sukcesach, tymczasem na T-shircie jej partnera z Pucharu Hopmana pozostała tylko skromna naszywka producenta stroju.

Po akcji z szopą główny sponsor zrejterował i przeskoczył z tenisowej koszulki na kask Kamila Stocha, człowieka przewidywalnego, który z pewnością na konferencji prasowej nigdy nie wywinie numeru w stylu „Jerzyka”.

Tymczasem inna z firm, oficjalny sponsor reprezentacji Polski, nie zważając na przeszłość Janowicza, podjęła się trudu przekonania nas, że to dżentelmen co się zowie. Tenisista został wciśnięty w elegancki garnitur i grzecznie się do nas z reklamówki uśmiecha. Sam tylko nie wiem, czy to zamierzony zabieg, czy niedoróbka, ale po kliknięciu w baner z wizerunkiem tenisisty ukazuje się strona sklepu z komunikatem: „Przepraszamy! Coś poszło nie tak”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski