Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

McFerrin i Chopin bez garbu tradycji

AMS
Nieodłącznym elementem muzyki McFerrina jest humor Fot. Anna Kaczmarz
Nieodłącznym elementem muzyki McFerrina jest humor Fot. Anna Kaczmarz
Na największą atrakcję XV Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami przyszło nam czekać aż do finału imprezy; 18 sierpnia w Operze Krakowskiej wystąpił Bobby McFerrin, gigant jazzu, jeden z najbardziej oryginalnych i wszechstronnych wokalistów na świecie.

Nieodłącznym elementem muzyki McFerrina jest humor Fot. Anna Kaczmarz

MUZYKA. Koncert w Operze Krakowskiej publiczność nagrodziła owacją na stojąco

McFerrin (rocznik 1950) wyrastał w muzycznej rodzinie, jego rodzice byli śpiewakami operowymi. Studiował fortepian w słynnej Juilliard School w Nowym Jorku, ale sukces odniósł jako wokalista, występując u boku Jona Hendricksa. Na początku lat 80. doprowadził do perfekcji własny styl śpiewania scatem; w ogóle dekada lat 80. była pasmem sukcesów artystycznych i komercyjnych McFerrina: nagranie "Don't Worry, Be Happy" stało się hitem muzyki pop, przez dwa tygodnie było nr. 1 na Bilboard Hot 100, a rok później otrzymało nagrodę Grammy. Artysta nie stronił też od ambitnych projektów, nagrywając z klasycznym wiolonczelistą Yo-Yo Ma utwory Mozarta, Vivaldiego, Gounoda, występując z najlepszymi orkiestrami (m.in. z Orkiestrą Filharmonii Wiedeńskiej i New York Philharmony).

W Krakowie zaprezentował program chopinowski. Pomysłodawcą tego projektu był polski pianista Władysław "Adzik" Sendecki. Wyborem i aranżacją utworów na big-band zajął się amerykański aranżer i dyrygent Gil Goldstein, natomiast McFerrin brał czynny udział w konstruowaniu programu i szlifowaniu detali. Projekt miał prapremierę podczas festiwalu w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem.

Na scenie wokaliście towarzyszyła orkiestra NDR Big Band, z jej nadwornym klawiszowcem "Adzikiem" Sendeckim, rozbudowaną sekcją rytmiczną zasiloną przez Alexa Acunę (z dawnego składu Weather Report); nad całością panował Gil Goldstein, który realizował także partię akordeonu. Program rozpoczął "Fantastic Krakoviak", który okazał się ciekawą kompilacją chopinowskiego Ronda a la Krakowiak oraz Fantazji f-moll. I tu mała dygresja: wszystkie utwory wykonane tego wieczoru były dziełem Goldsteina; tematy Chopina stanowiły jedynie inspirację do stworzenia niezależnych kompozycji, będących fuzją klasyki i standardów jazzowych. Tak działo się np. w "A Waltz Between Two Worlds", gdzie połączono "walc minutowy" (Des-dur) z tematem "Donna Lee" Parkera/Davisa lub w "Quodlibet Ad Libitum", ze standardem "Sometimes I Feel Like Motherless Child" i motywem z Ballady g-moll. Oczywiście, nie zabrakło kompozycji czysto chopinowskich, m.in. "Prelude To A Prelude" (Preludia: Des-dur, e-moll, A-dur) czy zagranej na zakończenie "Frederic's Ragtime Polonaise" (Polonez As-dur z Balladą g-moll); był to chyba najbardziej pomysłowy, szalony i zabawny kawałek całego koncertu.

Nie wiem, jak te miksy przypadły do gustu chopinowskim ortodoksom i artystom z kręgu muzyki poważnej (na sali był m.in. Krzysztof Penderecki, niegdyś zafascynowany jazzem). Cóż, Goldstein i McFerrin zaproponowali spójną, nieco żartobliwą konwencję, spojrzenie na dziedzictwo Chopina bez polskich "obciążeń" i europejskiego "garbu tradycji"; w ostatnim czasie widziałem jeszcze dwa podobne projekty na duże składy, ale ten przekonał mnie najbardziej.

Trudno w kilku zdaniach opisać występ samego McFerrina. To muzyk "totalny", a jego głos to fenomen na skalę światową, niezwykły instrument o niewyobrażalnym potencjale (czterooktawowa skala!), ekspresji i barwie - Bobby nie śpiewa, on głosem gra, bawi się nim, co dobrze ilustrowały jego wejścia solowe lub spontaniczna improwizacja z Acuną. Nieodłącznym elementem muzyki McFerrina jest humor. Chętnie miesza style, konwencje, wplata cytaty, elementy parodii, dialoguje z publicznością, prowokuje nieoczekiwane sytuacje, używa też swojego głosu (to osobny temat) jako instrumentu perkusyjnego.
Krakowska publiczność wspaniale przyjęła występ, nagradzając go długą owacją na stojąco (był i bis). To był mocny finał XV Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami.

BOGDAN CHMURA

McFerrin: między jawą a snem

O wrażenia z koncertu zapytaliśmy przedstawicielki muzyki klasycznej.

TERESA CHYLIŃSKA, muzykolog, Uniwersytet Jagielloński, autorka książek o Karolu Szymanowskim:

- Jestem na McFerrinowskim rauszu. Takiej wrażliwości muzycznej i muzykalności dawno nie słyszałam. Jestem zachwycona. Nieraz klasyczni muzycy biedzą się nad każdą nutą Chopina, a tu McFerrin dochodzi do sedna jego muzyki bez wysiłku. Preludium a-moll to był koncert wrażliwości muzycznej, wyczucia, empatii; ten utwór zrobiony był z nadzwyczajną maestrią. Widać, że muzykalność Chopina z muzykalnością McFerrina się nie sprzecza. Był to Chopin w jazzowym śnie, przepięknie powplatane tematy, co stworzyło niezwykłą tkaninę muzyczną. Polonez As-dur był doskonały, a mazurki urocze. McFerrin nigdzie nie przekroczył bariery dobrego smaku, a muzykę Chopina przedstawił nam z niezwykłą delikatnością, z mistrzostwem.

KAJA DANCZOWSKA, skrzypaczka:

- Jestem zachwycona, zachwycona i jeszcze raz zachwycona. Chciałabym umieć na moim instrumencie zrodzić przynajmniej połowę barw, które z taką łatwością przychodzą Bobby'emu. Nie zdążyłam jeszcze przeanalizować tej muzyki, bo jestem przepełniona zachwytem. Za wcześnie na analizę, jeszcze nie zastanawiam się, jak te utwory zostały zrobione, bo takie rozważania mogłyby mnie wytrącić z zachwytu. Zwłaszcza byłam pod wrażeniem Preludium e-moll, tego samego, które gram w piątek na koncercie w Filharmonii Narodowej. Bobby McFerrin wykonał je tak naturalnie, bez wysiłku, jakby od niechcenia. Na pewno ta prezentacja zainspiruje mnie do innego wykonania.

JOANNA WNUK-NAZAROWA, teoretyk muzyki, kompozytor, dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach:

- Koncert przerósł moje oczekiwania. To był Chopin totalny; jakby wykonawcy mieli go w głowie; to był Chopin między jawą a snem, albo wręcz jakby nam się śniły wszystkie dzieła Chopina. Muzyka Chopina według McFerrina była czarująca, subtelna, wyrafinowana, dowcipna, kulturalna, płynąca z mądrości serca. Przy czym aranżacje były dość skomplikowane, często łączyły w sobie kilka utworów Chopina. Koło mnie siedział prof. Penderecki, który powiedział, że ten wieczór był fascynujący i inspirujący. Koncert udowodnił, że Chopin nie jest tylko nasz polski, lecz jest własnością świata. (AMS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski