Grupa - prawie cała - na schodach polowego ołtarza Fot. Anna Szopińska
Tego, kto przejdzie trasę liczącą oficjalnie 1.040 kilometrów - można nazwać bohaterem, wyczynowcem, "nawiedzonym" (Ludźmierz był ich 910 kilometrem), ale w tę drogę ruszają ludzie, którzy na co dzień nie uprawiają turystyki pieszej. Każdy z nich niesie w sercu jakieś swoje intencje, modlitwy, prośby, zawierzenia. I dają radę.
- Dla potrzeb pielgrzymki została ustalona nowa miara odległości zwana "perszonometrem" - zdradza Wojciech z Warszawy - na co dzień prawnik-ekonomista, który razem z Maciejem z Kłodawy codziennie przygotowuje stronę internetową XXX Kaszubskiej Pielgrzymki (tak, to nie pomyłka - z Kaszubami i Kociewiakami idą także warszawiacy, ludzie z mnóstwa innych miast i wsi). Wojciech idzie z pielgrzymką już dwudziesty raz, ale w Ludźmierzu jest po raz pierwszy, bo wcześniej wędrował z pielgrzymkami Podlaską albo Warszawską.
"Perszonometr" wziął się od nazwiska ojca profesora Jana Perszona i wynosi 1,2 kilometra. Wyjaśnia to rozbieżność między długością oficjalnej trasy a faktem, że w rzeczywistości pielgrzymi pokonują codziennie większą odległość. Drobny, ogorzały, niestrudzony ojciec Jan - przewodnik i duchowy opiekun, posłuch ma absolutny.
- Jest w pielgrzymkowym klimacie trochę rutyny, która mobilizuje do przemyśleń, medytacji, daje energię - mówi Wojciech.
***
Pękające pęcherze na stopach najmocniej potrafią zapiec, gdy ściąga się buty. Vita peregrinato est (życie jest pielgrzymowaniem) - czują to całym swoim jestestwem od prawie miesiąca, bo z Helu wyruszyli 25 lipca. Jeśli życie jak droga, to koniec każdego kolejnego etapu - jak dojście do domu.
W Ludźmierzu witał ich ks. kustosz Tadeusz Juchas - kropidłem i dobrym słowem. Dotarła jednak na powitanie pielgrzymów okazała reprezentacja Zarządu Głównego Związku Podhalan z prezesem Maciejem Motorem-Grelokiem na czele.
Trochę dziewcząt, paru mężczyzn - jak tryskający energią Leszek z Pucka - przed wejściem do Ludźmierza ubrało kaszubskie stroje. Wiele osób miało na ramionach żółte pielgrzymkowe chusty haftowane kaszubskim wzorem. Transparent na przedzie XXX Pielgrzymki obwieszczał: Me trzimóme z Bóga, co można z kaszubskiej gwary przełożyć na "Komunia z Bogiem".
Z Helu wyruszyło ich 25 lipca 320. Do Częstochowy dotarło 360, bo po drodze grupa obrastała tymi, którzy dołączali. Ludźmierz "zdobyło" 250 osób - część jednak wykruszyła się w trasie.
Przed nimi jeszcze droga do sanktuarium Maryjego w słowackiej Lewoczy - skromnie licząc 130 kilometrów i już mocno pod górę lub z góry: przez Ząb, zakopiańskie Krzeptówki, przejście w Łysej Polanie. Na lewockiej górze staną 22 sierpnia.
Wojciech i Maciej - twórcy pielgrzymkowej strony, obliczyli, że grupa posuwa się ze średnią prędkością 7 kilometrów na godzinę. Choć nikt tutaj nie chwali się swoimi osiągnięciami i zaprawą - są wśród maratończycy, uczestnicy pieszych pielgrzymek do Rzymu i Santiago de Compostela. Jest koszykarka, jest b. wicemistrzyni świata w szermierce. Najstarszy pielgrzym to 80-letni brat Jan z Wrocławia.
Bracia, którzy przygotowują stronę www.1040.pl (bo 1.040 kilometrów jest do pokonania), codziennie "wrzucają" na nią zdjęcia, portreciki uczestników, relacje. Tam też krewni i przyjaciele mogą zamieszczać słowa otuchy i wiadomości dla pielgrzymów.
- Bieda tylko, kiedy podczas burzy nie działa Internet... - mówią.
Dziś Pielgrzymka Kaszubska stanie na Krzeptówkach.
ANNA SZOPIŃSKA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?