Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meble, zegary i... kwiaty

Aleksander Gąciarz
Oglądających na giełdzie nie brakowało. Na pierwszym planie w środku drewniany klęcznik.
Oglądających na giełdzie nie brakowało. Na pierwszym planie w środku drewniany klęcznik. Aleksander Gąciarz
Proszowice. Wczoraj zainaugurowała działalność giełda staroci. Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy najmłodszego dziecka Ek-Rolu, ale poród był ciężki.

Na placu targowym przy ulicy Brodzińskiego zjawiły się zaledwie cztery osoby, oferujące wiekowe przedmioty. Plac świeciłby pustkami gdyby nie to, że z udostępnienia miejsc targowych skorzystali sprzedawcy oferujący kwiaty, warzywa i inne okołorolniczy i ogrodniczy asortyment.

Oferta staroci nie była zatem zbyt bogata, ale to nie znaczy, że zupełnie nie było w czym wybierać. Stare zegary, meble, narzędzia, przedmioty codziennego użytku, biała broń. To przykłady pierwsze z brzegu. Ceny bardzo zróżnicowane. Od drobiazgów za kilka złotych do kwot całkiem poważnych. Zbigniew Jeleń ze Szczytnik wydał 12 złotych na maleńki świecznik. Ustawi go obok dzwonka, który w czasie wojny był używany podczas mszy, odprawianych we dworze Morstinów w Kowarach.

Zbigniew Deszcz z Żabna przywiózł ze sobą drewniany kredens (jego wiek szacował na około 150 lat), za który żądał 1700 złotych. A pewnie można byłoby się potargować... Sporo tańsze - 600 zł - było duże ozdobne lustro z 1929 roku. Za dwukrotnie mniejszą cenę można było stać się właścicielem klęcznika, mebla praktycznie już zapomnianego.

Obok tych przedmiotów kupiec z podtarnowskiej gminy przywiózł ze sobą sporo rzeczy mniej wartościowych: analogowe płyty z muzyką poważną, stare buty. Do nabycia była nawet całkiem współczesna aluminiowa hulajnoga czy łyżworolki. - Zainteresowanie jest spore, ale ludzie głównie oglądają. Jeżeli kupują, to głównie drobnicę. Myślę jednak, że z czasem ta giełda powinna się rozwinąć. Przede wszystkim miejscowi powinni poszukać w domu starych rzeczy, które mogą tutaj sprzedać - przekonuje Zbigniew Deszcz.

Na jednym ze stoisk oferowano głównie stare zegary. Najbardziej wartościowy, pochodzący z Francji, liczył według właściciela 300 lat. - I jest sprawny - przekonywał.

Przedmiot rzeczywiście wyglądał efektownie. Jego obudowa została wykonana z drewna mahoniowego, zdobionego elementami z orzecha. - To technika intarsji - objaśniał właściciel. Kto chciał wczoraj kupić taki zegar, musiał wyłożyć 1200 zł. Można było też kupić inny, mniejszy i młodszy, za 450 zł.

Prezes Ek-Rolu Edward Fryt, pomysłodawca giełdy, miał mieszane uczucia. - Optymistycznie liczyłem na kilkunastu wystawców. Przyjechało kilku. Z drugiej strony miałem też obawy, czy w ogóle ktoś się pojawi. Najważniejsze, że pierwsza giełda doszła do skutku i widzę, że ze strony kupujących jest spore zainteresowanie. Mam nadzieje, że pomysł się przyjmie i giełda będzie się rozwijać. Mamy zamiar rozreklamować ją jeszcze na Śląsku - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski