Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mechanik i winorośle

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Grona w winnicy Andrzeja Płysia już prawie gotowe do zbioru
Grona w winnicy Andrzeja Płysia już prawie gotowe do zbioru Fot. Aleksander Gąciarz
Łyszkowice. W warzywnym krajobrazie gminy Koniusza winnica Andrzeja Płysia jawi się niczym egzotyczny gość. Ale smak tutejszego wina przekonuje, że na tej ziemi równie dobrze jak paprykę, można uprawiać winorośl.

Być może to nie jedyna winnica w całym powiecie proszowickim, ale na pewno jedyna, która produkuje wino na tak dużą skalę i uzyskała pozwolenie na jego sprzedaż. Na pochylonym w kierunku południowo-zachodnim zboczu, rosną tysiące winnych krzewów.

I choć to zaledwie kilkaset metrów od drogi z Krakowa do Proszowic, o istnieniu winnicy ciągle wie niewiele osób. Co z tego, że na ogrodzeniu posesji widnieje napis „Winnica Koniusza”, skoro ta posesja znajduje się przy wąziutkiej, mało uczęszczanej drodze lokalnej. - Reklamę i marketing na razie mamy dość słabo rozwinięte. Zamierzamy w kilku strategicznych punktach umieścić informacje o tym, jak do nas dojechać - przyznaje Andrzej Płyś.

Choć z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem po Akademii Górniczo-Hutniczej, praca na roli nigdy nie była mu obca. Miało to jednak wymiar bardziej działkowy niż rolniczy. - W domu rodzinnym mieliśmy ogród. Już wtedy samodzielnie robiłem wina owocowe i uważam, że były całkiem dobre. Na pewno nie muszę się ich wstydzić - przekonuje.

Państwo Płysiowie mieszkają w Krakowie, ale chcieli kupić działkę na wsi. Wybór padł na okolice Koniuszy, skąd pochodzi rodzina żony Andrzeja Płysia. Kupili podupadłe gospodarstwo na pograniczu Łyszkowic i Koniuszy. -Właścicielka powiedziała, że sprzeda mi je pod warunkiem, że wezmę wszystko: dom i pole - przypomina. Był rok 1999. Dom zaczął remontować, a na polu siał zboże. Kupił nawet silos, aby można było je przechować. Uprawa okazała się jednak mało opłacalna. Wtedy postanowił spróbować czegoś innego.

- W Krakowie był kurs Małopolskie Winnice 2000. Zgłosiłem się na niego i zostałem zakwalifikowany. W czasie kursu mieliśmy okazję zwiedzić wiele winnic, również za granicą: na Węgrzech, w Czechach, na Słowacji. Zobaczyliśmy, że ludzie którzy dysponowali podobnym areałem do mojego mogą z tego przyzwoicie żyć i mieć z tego satysfakcję - opowiada. Tych kursów i wizyt w zagranicznych winnicach było potem jeszcze kilka. Wreszcie w 2006 roku na powierzchni zaledwie jednego ara posadził pierwsze sto krzewów winorośli. Taki był początek „Winnicy Koniusza”. - Nawet nie bardzo wiedziałem, co sadzić. Dopiero po kilku próbach nabrałem doświadczenia i wybrałem kilka odmian, które zacząłem uprawiać - wspomina.

W ciągu dziesięciu lat winnica rozrosła się i dzisiaj zajmuje powierzchnię blisko hektara. Cały stok zajmują równe rzędy winnych krzewów, rozpiętych na specjalnych rusztowaniach. W tej chwili - dla ochrony przed ptakami - części roślin, na których znajdują się owoce, są osłonięte siatką. Za nią widać dorodne grona. Są to zarówno odmiany białe (solaris, johaniter), jak i czerwone (rondo, regent).

Jest druga połowa września, zatem za kilka dni rozpoczną się zbiory. Na co dzień Andrzej Płyś zajmuje się winnicą sam. W weekendy pomaga mu żona. Jednak na czas winobrania, gdy trzeba będzie szybko zebrać kilka ton owoców, koniecznych będzie wiele par rąk. W winne żniwa będzie zaangażowana cała rodzina. Przyjadą dzieci. Akcja potrwa około tygodnia. - Zbiory winogron to praca, ale też coś w rodzaju spotkania integracyjnego - mówi właściciel.

Zebrane owoce zostaną poddane ostrej selekcji. Uszkodzone, zaatakowane przez choroby, czy mające inne defekty winogrona będą odrzucone. Do produkcji wina dobrej jakości nadają się tylko te najlepsze. Zostaną oddzielone od szypułek, zgniecione, a wyciśnięty z nich sok (bez dodatku wody!) trafi do kadzi z nierdzewnej stali lub dębowych beczek. Niektóre z nich mają po 1600 litrów pojemności.

Proces fermentacji i dojrzewania potrwa około 10 miesięcy. Tyle potrzeba, aby wino było w pełni dojrzałe. Napój uzyskany z tegorocznych zbiorów będzie można zatem kupić najwcześniej latem przyszłego roku. W porównaniu z tym, jaki można dostać w sklepach, nie będzie tani. Za butelkę wina z łyszkowickiej winnicy trzeba zapłacić około 40 złotych.

- Dobre wino wyprodukowane w Polsce nie może być tanie. Polskie tradycje winiarskie zostały w przeszłości zniszczone i ich odbudowa w ciągu jednego pokolenia jest kosztownym procesem. Koszt założenia winnicy o powierzchni 1 ha to od 80 do 120 tys. zł. Tyle kosztują sadzonki, rusztowania, pielęgnacja. Poza tym winorośl rodzi dopiero w trzecim, czwartym roku, a przez cały czas trzeba ponosić koszty uprawy nawożenia, kupować środki ochrony roślin. Gdy do tego dołożymy, że skala produkcji jest stosunkowo niewielka, cena butelki wina nie może być taka, jak w supermarkecie - mówi Andrzej Płys, który o tajnikach produkcji wina może opowiadać całymi godzinami.

W tej chwili produkty ”Winnicy Koniusza” można kupić na miejscu (właściciel posiada wszelkie potrzebne koncesje i zezwolenia) lub w dwóch sklepach w Krakowie. O jego dobrej jakości świadczą otrzymane nagrody. Wino cauvee wyprodukowane z odmian solaris i johaniter zostało w tym roku nagrodzone srebrnym medalem Międzynarodowego Konkursu Win w Tuchowie oraz brązowym medalem III Konkursu Polskich Win w Jaśle.

W warzywnym krajobrazie g miny Koniusza winnica to ewenement, który nierzadko budzi ciekawość. Aby ją zaspokoić, właściciel pozwala zwiedzać swoje winne królestwo. Trzeba się tylko wcześniej umówić. Dopuszczalna jest również wymiana towarowa. - Zdarza się, że przychodzą sąsiedzi i oferują mi ziemniaki w zamian za wino - opowiada Andrzej Płyś półżartem.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski