Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz do powtórzenia?

BK
- Cała sytuacja została sprowokowana w perfidny sposób - podkreśliły władze Soły Kobiernice w wyjaśnieniach skierowanych do Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Bielsku-Białej po meczu z Beskidem Gilowice (0-1). Ich zdaniem, gdyby nie fatalna postawa sędziów do niczego by nie doszło. - Złość kibiców była tego konsekwencją - twierdzą działacze.

- Nie po to przez lata budujemy odpowiedni wizerunek klubu, aby przez jedno takie spotkanie go zniweczyć - podkreślają działacze Soły Kobiernice

   Przypomnijmy, że sędziowie prowadzący to spotkanie z głównym Jerzym Pieronkiewiczem opuszczali stadion w Kobiernicach w eskorcie policji. Grupa rozsierdzonych kibiców nie mogła im wybaczyć popełnionych błędów. Chodziło głównie o sytuację z 80 min, gdy w polu karnym został podcięty Kurzydło. Nikt nie miał wątpliwości, że będzie "jedenastka". Tymczasem główny rozjemca zaczął jakieś konsultacje ze swoim asystentem na linii i za chwilę postanowił wznowić grę rzutem... sędziowskim na 17 m.
   Podobno boczny pożalił się, że jest wyzywany i pluty przez kibiców. W zgodnej opinii także przygodnych obserwatorów w tej sytuacji arbiter powinien podyktować karnego, bo faul był ewidentny, a potem domagać się od gospodarzy interwencji, aby zapewnili bezpieczeństwo jego asystentowi. Decyzja arbitra wzbudziła kontrowersje nie tylko kibiców Soły. Dziwnym trafem swojego zdania nie miał na ten temat profesjonalny obserwator przysłany przez OZPN. - Zapytany o ocenę tej sytuacji powiedział, że musi napisać to, co powie mu sędzia. To po co on tu w ogóle przyjechał i wziął pieniądze - pytał po meczu poirytowany działacz Soły.
   Trzy dni po meczu w Kobiernicach emocje trochę opadły. - Już trochę ochłonęliśmy, uznaliśmy, że nie ma co kierować się nerwami. Spotkaliśmy się ponownie w niedzielę, aby jeszcze raz przeanalizować całą sytuację i przygotować wyjaśnienie do Związku. Nie po przecież budujemy przez lata odpowiedni wizerunek klubu, aby teraz został on zaprzepaszczony przez jedno takie spotkanie. Przecież nie była to pierwsza porażka na własnym boisku. Do tej pory jednak takie sytuacje nie miały u nas miejsca. Jeśli już, to kibice mieli pretensje do nas, działaczy czy piłkarzy. Teraz jednak ich cierpliwość została wystawiona na bardzo ciężką próbę przez sędziów. To staraliśmy się przekazać władzom piłkarskim w Bielsku. Liczymy, że uwzględnią ten głos, przecież od lat także dajemy dowody, że jesteśmy poważnym partnerem i chcielibyśmy, aby tak nas także traktowano - mówi sekretarz klubu Czesław Kasolik.
   Soła zapłaciła kaucję w wysokości 250 zł, dzięki której chce by uwzględniono ją w postępowaniu i ewentualnej konfrontacji. Klub z Kobiernic chce powtórzenia spotkania z Beskidem Gilowice. Wydział Gier i Dyscypliny zbierze się w tej sprawie w przyszłą środę. Gospodarze twierdzą, że spodziewając różnych historii nagrali przebieg meczu na wideo. Podobno nie po raz pierwszy mieli kłopoty, gdy mecze prowadził im Jerzy Pieronkiewicz.
   Tymczasem okazuje się, że obawy o sędziowanie w tym meczu mieli także goście. Stąd wystąpili o przysłanie obserwatora.
   Wiadomo było, że dla obu zespołów sąsiadujących ze sobą w tabeli jest to bardzo ważna potyczka. Zwycięsko wyszli z niej gilowiczanie. - To był kolejny dobry nasz występ, chociaż zagraliśmy osłabieni. Zabrakło bramkarza Grzegorza Kastelika, Figury i Hneryka Wnętrzaka. Na ławce zabrakło także trenera Piotra Jaroszka, którego zatrzymały obowiązki w Góralu. Mimo to zespół, zdając sobie sprawę ze stawki tego meczu, zagrał z ogromną determinacją - podkreślił kierownik drużyny Bartosz Luber.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski