To było już trzecie "posezonowe" spotkanie Kamila Stocha z jego kibicami w Proszowicach. Na pierwsze przyjechał jako zwycięzca zawodów Pucharu Świata, przed rokiem jako mistrz świata, teraz jako podwójny złoty medalista olimpijski i zdobywca Kryształowej Kuli. Co będzie za rok?
- Jesteśmy kibicami na dobre i na złe. Wszystko, co będzie, przyjmiemy z zadowoleniem. Liczymy, że będą następne sukcesy - deklaruje Damian Wojtaszkiewicz ze Stowarzyszenia Gniazdo Ziemia Proszowicka, jeden ze współoragnizatorów spotkania ze skoczkiem, jego kolegami z kadry i rodziną.
Członkowie proszowickiego fan klubu Kamila Stocha są mu zatem bezwarunkowo oddani i zawodnik stara im się za to rewanżować. Mimo zobowiązań wobec sponsorów, mimo trwającego okresu przygotowawczego, odpowiedział na zaproszenie kierującego fan klubem Rafała Chmieli i przyjechał do miasta, w którym przez kilka lat mieszkał i w którym - poza oficjalnymi wizytami - pojawia się od czasu do czasu.
Od minionej soboty o jego bytności będzie przypominać posadzony na Rynku rękami mistrza (i złotą sztychówką) dąb błotny.
- Przywieźliśmy go ze szkółki w Ustroniu koło Wisły. Tylko tam był dostępny ten gatunek. Jest to forma szczepiona, wolnorosnąca - tłumaczy kolejny fanklubowicz Piotr Wójcik.
Najważniejszym punktem spotkania były jednak rozmowy z gośćmi. Ich cały ciężar spoczął na barkach Grzegorza Cichego. Tomasz Zimoch z Polskiego Radia na godzinę przed rozpoczęciem imprezy przysłał esemesa z informacją, że nie dotrze do
Proszowic z powodu choroby żony.
Najwięcej kłopotów sprawiła mistrzowi odpowiedź na najprostsze z pozoru pytanie.
- Jakie mam wrażenia po sezonie? Było ich tak wiele, że zupełnie nie wiem od czego zacząć - przyznał. Dodał jednak, że przez cały sezon nie brakowało mu wiary w sukces.
- Oczywiście w sporcie niczego nie można być pewnym na sto procent, ale miałem swoje cele, które starałem się konsekwentnie realizować. Nie wiedziałem, czy akurat w tym sezonie, ale zawsze wierzyłem, że zdobędę olimpijskie złoto.
Od członków sztabu szkoleniowego kibice mogli natomiast dowiedzieć jak wyglądały kulisy sprawy złego samopoczucia skoczka przed olimpijskim konkursem.
- Na szczęście takie sytuacje zdarzały nam się już wcześniej i wiedzieliśmy jak postępować. Mieliśmy na ten dzień zaplanowany trening. Postanowiliśmy, że nie będziemy traktować Kamila ulgowo. Podaliśmy leki i poleciliśmy wziąć udział w treningu. Z godziny na godzinę było lepiej - wyjaśniał drugi trener kadry polskich skoczków Grzegorz Sobczyk.
Podczas spotkania doszło do licytacji kilku pamiątek podarowanych specjalnie przez Kamila Stocha. Pieniądze uzyskane za "olimpijską" czapeczkę z autografem, minikombinezon i album fotograficzny zostały przekazane rodzicom chorego Alanka Jasińskiego z Niegardowa Kolonii, którego czekają kosztowne zabiegi w Niemczech.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?