MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Medale za odwagę

Redakcja

Odwaga w większości przypadków bywa wynagradzana. Również ta w zakresie stylizacji nadwozi samochodowych. Kto pamięta dzisiaj setki bezbarwnych konstrukcji, jakie przewinęły się przez karty historii przemysłu samochodowego? W naszej pamięci pozostaje tylko to, co oryginalne, ciekawe i niebanalne. Słowem inne niż wszystko.
     Wybić się dzisiaj ponad szarzyznę dnia nie jest sprawą łatwą. Szalona konkurencja nie ułatwia życia. Tak więc odwaga jest jednym z tych czynników, który daje szansę zaistnienia. Problem polega tylko na tym, że nie każdego stać na podjęcie ryzyka. Ci, którzy decydują się na nie, zazwyczaj nie żałują.
     Setki, o ile nie tysiące współczesnych biur projektowych przerabia dzisiaj tony papieru. Powstają konstrukcje, których wizerunek zapiera dech w piersiach. Bywa, że projekt realizowany jest jako prototyp i pokazywany światu przy różnych okazjach tu i tam. Co innego jednak odwaga na papierze, a co innego odwaga w praktyce. Niewiele firm decyduje się dzisiaj na seryjną produkcję tego, co kiedyś powstało jako wizja w głowie projektanta - utopisty.
     Cztery stylizacyjne szlagiery ostatnich miesięcy to: ford focus, fiat multipla, toyota yaris i audi TT. Producenci tych aut zaryzykowali i żaden z nich nie skarży się dzisiaj na brak zainteresowania ze strony klienteli. Wręcz przeciwnie. Samochody sprzedają się znakomicie, mimo iż zwolenników np. focusa czy multipli jest tyle samo co przeciwników.
     Ford focus to konstrukcja, która dość stanowczo stanęła w opozycji do tak modnej ostatnio, a forsowanej przez samochody japońskie tendencji do zaokrągleń. Sytuację można porównać do tej, jaka na przełomie XIX i XX wieku zaistniała w światowym malarstwie. Oto niejaki Pablo Picasso, hiszpański śmiałek, miał czelność wymyśleć coś, co stanęło w jaskrawej opozycji do zasad głoszonych przez dostojne, ale twardogłowe grono malarzy klasyków. Focus, podobnie jak Picasso, ma odwagę powiedzieć: nie! Jego śmiało zaprojektowane skosy, kanty i płaszczyzny (niczym w kubizmie) błyszczą na tle tłumu. Nawet wtedy, kiedy auto opatrzy się na dobre, jego sylwetka przyciągać będzie wzrok, zaś za kilka lat stanie się po prostu kultową (jak np. nadwozie garbusa).
     Jeszcze śmielej niż Ford poczyna sobie Fiat. Jego van o nazwie multipla wywołał prawdziwą burzę w światku estetów. - A cóż to za pokraka! - mówili jedni. - To jest piękne! - twierdzili drudzy. Nie wnikając w to, kto ma rację, przyznać trzeba, że tak kolosalnej odwagi jak Fiat nie wykazała na przestrzeni kilku ostatnich lat żadna firma produkująca vany. Pomysł dodatkowego pasa biegnącego wzdłuż podszybia, umieszczenie świateł na różnych poziomach, wreszcie śmiała koncepcja przeszklonego, świadomie naruszającego proporcje całej bryły kokpitu to rewolucja w rodzinie vanów. Nie ma człowieka, który na widok multipli nie zawiesiłby na niej ciekawego wzroku. I mało ważne jest to, jaką opinię wyrazi ów obserwator. Ważny jest sam fakt, że wśród setek innych pojazdów auto wpadnie mu w oko, a poprzez nie zapadnie w pamięć.
     Toyota yaris, najnowszy przebój segmentu B, o którym piszemy w tym wydaniu naszego magazynu, to całkowite przeciwieństwo idei stylizacyjnej przyjętej przez focusa. Obła i okrąglutka do granic możliwości yaris zachowuje współczesne trendy, wybijając się przy tym wyraźnie ponad przeciętność. A oto jak mówi o swoim dziele Sotoris Kovos, główny projektant yarisa: Samochód można porównać do czekającego na wystrzał, pochylonego w blokach startowych lekkoatlety. Jego opuszczoną głową jest maska samochodu, ramionami gotowymi do skoku obramowanie przedniej szyby, biodrami zaś obszerne boki auta. Napięcie w oczekiwaniu uwolnienia energii zaznaczone jest poprzez wyraźną linię, która unosi się od przedniego błotnika w stronę tylnej pokrywy.
     Istotnie. Toyota yaris zachwyca oryginalnością linii. Kiedy patrzymy na nią z profilu, nie sposób pominąć wrażenia, jakie czyni unosząca się ku górze krawędź oddzielająca dolną częścią nadwozia od szyb bocznych. Zupełnie inne od przyjętych kanonów są: maska samochodu oraz jego tył. - Dla klientów bardzo ważne jest to, aby samochód składał się z półtora lub dwóch prostopadłościanów. Ale przecież bryłami tymi można operować na sto różnych, odmiennych sposobów - kontynuuje swoją wypowiedź Kovos. My dodajemy: stwierdzenie tyleż mało odkrywcze, co wdrażane w życie.
     Niemieccy projektanci, przeważnie "poukładani", precyzyjni i stroniący od awangardy, udowodnili, że stać ich jednak na chwileczkę zapomnienia. Kiedy po raz pierwszy zaprezentowano prototyp audi coupé oznaczony symbolem TT i zapowiedziano jego produkcję seryjną, nikt nie uwierzył. Auto stanowiło bowiem zmaterializowaną wizję przyszłości, bardziej przypominając element scenografii filmu science fiction niż pojazd ziemski. Teraz niedowiarkom zrobiło się głupio. Audi coupé TT jeździ po świecie, ma się dobrze i zachwyca swą niecodzienną, piekną sylwetką. I chociaż nie zawsze wiadomo, gdzie w tym aucie przód, a gdzie tył, niewiele jest pojazdów typu coupé, które mogłyby się z nim równać stylem i wyglądem.
     Wymienieni przez nas czterej przedstawiciele stylizacyjnej awangardy nie są jedynymi odważnymi na wielkiej samochodowej niwie. Można by w tym miejscu sporządzić listę tych, którzy mniej lub bardziej śmiało próbują swoich sił w dążeniach do odmienności. Ot, choćby: suzuki wagon R+, mercedes klasy A, citroen picasso, po trosze
daewoo matiz, po trosze lancia Y, może smart, może BMW Z3 coupé, na pewno ford ka. Jakby na rzecz całą nie patrzeć, są to ci, którzy posiedli świadomość, że medale za odwagę wręcza się tylko odważnym.
Z
Fot. Jacek Jurecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski