Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medali olimpijskich nie można chować do szafy

Rozmawiał Artur Bogacki
Luiza Złotkowska ma w swej kolekcji srebrne i brązowe medale igrzysk i MŚ w biegu drużynowym
Luiza Złotkowska ma w swej kolekcji srebrne i brązowe medale igrzysk i MŚ w biegu drużynowym Fot. Paweł Relikowski
Rozmowa. Łyżwiarka szybka LUIZA ZŁOTKOWSKA opowiada o zmianach w jej życiu

– Wkrótce panczeniści rozpoczną nowy sezon, w połowie listopada rozegraną zostaną w Japonii pierwsze zawody Pucharu Świata. Jak przebiegają Pani przygotowania?

– Jestem zadowolona, mam duży komfort. Wszystko idzie zgodnie z planem, nie ma jakichś nieprzewidzianych problemów ze zdrowiem, oczywiście nie zaliczając do tej kategorii kataru. Trochę zmodyfikowałam plan w porównaniu do poprzednich przygotowań, teraz między zgrupowaniami nie wróciłam do Polski, tylko zostałam w Inzell. Siedzę tu już kilka tygodni.

– Na ten srebrny medal olimpijski wywalczony z koleżankami w drużynie kilka miesięcy temu w Soczi patrzy Pani teraz tak samo?

– Raczej tak. Choć muszę przyznać, że starałam się jak najbardziej „wycelebrować” ten mój życiowy sukces, nacieszyć się nim jak najwięcej, by dał mi on moc na następne lata. Medal, zresztą kolejny, jest przecież argumentem za tym, że to co robię, jest słuszne. Miałam wiele spotkań z młodzieżą, uczestniczyłam w różnych akcjach.

– Mam nadzieję, że choć medal ciągle był w ruchu, to nie zniszczył się jakoś specjalnie.

– Nie, jest wykonany bardzo solidnie. W dużo gorszym stanie jest ten brąz olimpijski z Vancouver, który jest już bardzo „wysłużony”. Wychodzę z założenia, że takie medale nie są po to, żeby trzymać je w czterech ścianach, tylko trzeba dzielić się nimi. Ja po prostu bardzo lubię je pokazywać ludziom (śmiech). Gdy ktoś się cieszy z tego, że widzi mój medal, to ja również się cieszę. Zwłaszcza dla młodzieży może być on bardzo dobrą motywacją.

– A który z tych medali olimpijskich jest więcej wart? Ten z cenniejszego kruszcu?

– Chyba nie. Uważam, że ten brąz z Vancouver jest wartościowszy, bo był bardziej niespodziewany i to po nim zaczęły się nasze sukcesy.

– Zbliżający się sezon, poolimpijski, będzie zupełnie inny niż poprzedni. Wielu zawodników traktuje go luźniej, przeznacza ten czas na regenerację. Jak będzie w Pani przypadku?

– Wiadomo, że cele są teraz inne. Nie trenowałam z takim zawzięciem jak przed igrzyskami w Soczi, ale oczywiście solidnie przykładałam się do przygotowań. Praca objętościowo była podobna, a jeśli chodzi o kilometry przejechane na rowerze, to było ich nawet więcej. Zmieniło się przede wszystkim to, że w tym roku wszystko przebiega znacznie spokojniej. W poprzednim sezonie najważniejsze były pierwsze starty w Pucharze Świata, które były kwalifikacją olimpijską, teraz nie trzeba szykować szczytu formy już na początek. To mi chyba nawet sprzyja, bo czasy, na przykład na 1000 metrów, mam teraz lepsze niż przed rokiem o tej porze. Z niecierpliwością czekam na pierwsze starty. Zadomowiłam się w światowej czołówce i chcę to potwierdzić.

– Polska drużyna kobiet przywoziła srebra i brązy z wielkich imprez, ale brakuje złota. W tym sezonie będzie o nie trudno, bo wasz zespół nie pojedzie w optymalnym składzie.

– Nie ma co ukrywać, że drużyna będzie słabsza. Z olimpijskiego składu zostałam tylko ja i Kasia Woźniak, czyli połowa. Natalia Czerwonka nie trenuje (podczas treningu kolarskiego wjechała rowerem w ciągnik rolniczy, przechodzi rehabilitację – przyp.), Kasia Bachleda-Curuś ma problemy z plecami i nie wiadomo, kiedy wróci. Trzecia zawodniczka do naszej drużyny zostanie wybrana w krajowych kwalifikacjach. Z tego względu trudno liczyć, że wkrótce będziemy walczyć o zwycięstwa. Dopóki nie będzie stałego składu. Cokolwiek dobrego uda się nam wywalczyć, będzie to na plus.

– Po paśmie sukcesów, jak się odnaleźć w takiej sytuacji?

– Dla nas to nie pierwszy raz. Po brązowym medalu w Vancouver (2010 r. – przyp. AB) też byłyśmy w trudnej sytuacji, drużyna też się rozsypała. Kasia Bachleda-Curuś zaszła w ciążę, Kasia Woźniak przecięła „Achillesa”. Na szczęście szybko wróciła i startowałyśmy w Pucharze Świata, ale większych sukcesów przez rok nie było. Ja też miałam później problemy, z więzadłem krzyżowym, i generalnie było nieciekawie.

A w 2012 roku zdobyłyśmy już brązowy medal na mistrzostwach świata. Wyszłyśmy z wielu opresji i wierzę, że teraz też tak będzie. Ten sezon może nie będzie aż tak dobry jak poprzednie, ale liczę, że do kolejnych igrzysk wszyscy się wyleczą i będziemy mogły jeździć w optymalnym składzie.

– Czyli naturalne wydaje się postawienie w tym sezonie na konkurencje indywidualne.

– Do zmiany nastawienia trochę zmusiła mnie sytuacja. Dla mnie starty indywidualne są bardzo ważne. Kilkakrotnie byłam w czołówce Pucharu Świata (m.in. 5. miejsce na 1500 m w kazachskiej Astanie w grudniu 2013 r. – przyp.), chciałabym być jeszcze wyżej. Pragnę jednak zaznaczyć, że to nie oznacza, iż odpuszczę starty drużynowe. Przygotowania do biegu na 1500 metrów i drużynowego są właściwie takie same, nie powinno więc być problemu.

– Po medalu w Vancouver przed czterema laty sukcesu nie udało się zbyt dobrze spożytkować. Czy teraz jest lepiej?

– Czuję się spełnionym sportowcem i człowiekiem, nie oczekuję wiele więcej od życia. Medal od strony finansowej na pewno był na wyższym poziomie. Podpisałam też umowę na promocję z Grodziskiem Mazowieckim, gdzie teraz mieszkam. Będę reprezentować gminę i tamtejszy klub, UKS Sparta (ostatnio Złotkowska była zawodniczką podhalańskiego Porońca Poronin – przyp. AB).

– Czyli w życiu prywatnym zaszły zmiany. Jest ich więcej?

– Wiem, co Pan ma na myśli. Zainteresowanie mediów mną i Jankiem Szymańskim było duże, ale my od wiosny nie jesteśmy już parą. Od tego roku moje życie wyglądać będzie trochę inaczej. Przeprowadziłam się wreszcie do siebie, mam swoje mieszkanie w Grodzisku Mazowieckim, swój kąt. Wcześniej „tułałam” się między zgrupowaniami, teraz będzie można tego uniknąć. Będę mieszkać u siebie, mogę trenować na miejscu, w nowym klubie pracować będę ze Sławomirem Chmurą, byłym olimpijczykiem. Mam też bardzo blisko do rodziny. Te wszystkie sprawy też są bardzo ważne sprawy dla sportowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski