Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medyczny kompromis

ALEKSANDER GĄCIARZ
Pacjenci mają być w tym budynku przyjmowani do sierpnia przyszłego roku. FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ
Pacjenci mają być w tym budynku przyjmowani do sierpnia przyszłego roku. FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ
Informacja o zamierzeniach władz gminy poruszyła mieszkańców. Trudno się temu dziwić: - Bez lekarza pozostałoby siedem wsi, ponad 3 tysiące ludzi - mówi radny Stanisław Kukuła. Na szczęście dla pacjentów wygląda na to, że w kwestii opieki medycznej w Bobinie udało się osiągnąć kompromis.

Pacjenci mają być w tym budynku przyjmowani do sierpnia przyszłego roku. FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ

BOBIN. Gmina Proszowice zamierza sprzedać nieruchomość oraz stojący na niej budynek, w którym od wielu lat funkcjonuje ośrodek zdrowia. Samorząd zapewnia, że pacjenci nie pozostaną bez lekarza.

W uzasadnieniu do uchwały o sprzedaży nieruchomości znalazło się stwierdzenie, że "budynek nr 91 (czyli ośrodek zdrowia - przyp. aut.), który był użytkowany dotychczas do prowadzenia usług medycznych, obecnie jest zbędny, ponieważ w pobliżu powstaje nowy prywatny budynek do prowadzenia przedmiotowych usług". Inaczej mówiąc: skoro w Bobinie i tak powstanie nowy ośrodek, stary można sprzedać bez szkody dla nikogo. - Uznaliśmy po prostu, że to jest właśnie najbardziej odpowiedni moment, aby sprzedać nieruchomość - przekonuje kierownik Wydziału Geodezji, Architektury i Inwestycji UGiM w Proszowicach Wojciech Skibiński.

Nowy ośrodek w Bobinie rzeczywiście ma powstać. Inwestor wystąpił do Urzędu Miasta i Gminy o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Tym inwestorem jest lek. Stanisław Szot, właściciel Niepublicznego Leczniczo-Profilaktycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Asklepios, czyli dotychczasowy dzierżawca ośrodka zdrowia (swoją praktykę lekarską w Bobinie S. Szot prowadzi od 35 lat). Jak nam powiedział kierownik Wojciech Skibiński, procedura zmierzająca do wydania "wuzetki" dobiega końca.

Sprzedaż na nowych zasadach

Przymiarki do zbycia nieruchomości w Bobinie na rzecz dotychczasowego dzierżawcy były już wcześniej. Wtedy jednak miało się to odbyć na innych zasadach. Nabywca miał się stać właścicielem samego budynku, ale w przypadku działki w grę wchodziło tylko użytkowanie wieczyste. Ostatecznie do transakcji nie doszło. - Zaproponowano mi cenę 480 tys. złotych, na co nie wyraziłem zgody - mówi Stanisław Szot.

Teraz nabywca będzie pełnoprawnym właścicielem całości, a sprzedaż ma się dokonać w drodze przetargu nieograniczonego. Czyli kupujący będzie mógł tam urządzić coś, co ze służbą zdrowia nie miałoby nic wspólnego. I to właśnie wzbudziło największy niepokój mieszkańców wsi. - Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam. Chyba sama stanęłabym na czele jakiegoś komitetu protestacyjnego. Co prawda nie korzystam z usług ośrodka zbyt często, ale on jest ludziom bardzo potrzebny. Ja jeszcze jestem w stanie bez problemu pojechać do Proszo-wic, czy do Krakowa, ale jest cała masa ludzi starszych, dla których konieczność dojazdów do lekarza busem, to byłaby ogromna niedogodność - mówi mieszkanka Bobina, prosząca o zachowanie anonimowości.

Inna dodaje: - Niedługo już w tym Bobinie nic nie zostanie. Jeszcze się ostał tylko kościół, straż pożarna i biblioteka. Zabrali szkołę, apteka zamknięta, teraz jeszcze chcą zlikwidować ośrodek.

Już podczas sesji Rady Miejskiej, na której uchwała była podejmowana, przedstawiciele mieszkańców wsi wyrażali w kuluarach swoje obawy. Podkreślali, że ośrodek nie służy tylko mieszkańcom Bobina. - Przyjeżdżają tu ludzie z innych wsi, nawet z innych gmin. Jak by ośrodka zabrakło, nie wiem, gdzie musieliby szukać lekarza: najbliżej chyba w Proszowicach, bo w Kościelcu jest tylko pediatra - przekonywali.
Uchwała o sprzedaży została jednak podjęta. Stanisław Kukuła, radny mieszkający w Koczanowie, ale reprezentujący również mieszkańców Bobina, od początku nie ukrywał, że ta decyzja mu się nie podoba. - Trzeba koniecznie spotkać się i dojść do porozumienia. Nie można ludzi pozostawić bez opieki. Rozmawiałem z doktorem Szotem i powiedział mi, że wuzetka nie oznacza jeszcze, że na pewno będzie budował nową przychodnię, do niczego go to nie zobowiązuje. I co wtedy ci ludzie zrobią? - mówił przed głosowaniem.

Kompromis na wiejskim zebraniu

W sprawie przyszłości ośrodka zostało zwołane wiejskie zebranie. Dyskusja była momentami gorąca, ale ostatecznie udało się wypracować kompromis. Burmistrz Jerzy Pławecki zadeklarował, że gmina zobowiązuje się do zagwarantowania pacjentom opieki medycznej do momentu, aż w Bobinie nie zostanie zbudowany i oddany do użytku nowy ośrodek zdrowia.

- Pan doktor Szot miałby prawo dzierżawić wykorzystywane przez siebie pomieszczenia do sierpnia przyszłego roku. Zadeklarował na spotkaniu, że do tego czasu zdąży zbudować swoją przychodnię - mówi Stanisław Kukuła. - Uważam, że spotkanie było bardzo potrzebne. Wyszliśmy na przeciw potrzebom mieszkańców i sądzę, że wszyscy powinni być zadowoleni - przekonuje burmistrz Pławecki.

Żeby tylko zdążyli na czas

Zadowolenia nie ukrywa również sołtys. - Bardzo dobrze się stało, że do porozumienia doszło. Każdy chce, aby w Bobinie został ośrodek zdrowia. Tymczasem istniało realne zagrożenie, że go nie będzie - mówi Wojciech Kalisz. Obawia się jedynie, czy nowa przychodnia powstanie na czas.

- Zostało piętnaście miesięcy, a tu nie ma jeszcze nawet wykopów pod fundamenty - mówi. Z kolei według inwestora realny termin oddania nowego ośrodka do użytku to koniec przyszłego roku. Mimo to uspokaja. - Nie ma się czego z góry obawiać. Wszystko będzie w porządku, trzeba być optymistą - uważa Stanisław Szot.

Według zapewnień burmistrza Pławeckiego, równolegle udało się rozwiązać jeszcze jeden problem związany z opisywaną sprawą. Przed podjęciem uchwały o sprzedaży obiektu wiele razy padały pod adresem właściciela spółki Asklepios zarzuty, że nie wywiązuje się z zawartej z gminą umowy dzierżawy i zalega z płatnościami.- Są to zaległości duże - mówiła skarbnik gminy Danuta Mi-gas. Sam zainteresowany twierdzi, że nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia.

Z kolei burmistrz Pławecki przekonywał radnych, że skoro dwie strony ustalają pewne zasady współpracy, powinny się ich trzymać. Jak nas jednak zapewniono, wszelkie kwestie sporne zostały wyjaśnione, a zaległości uregulowane. - Sprawa jest załatwiona i nie ma już do czego wracać - mówi burmistrz Pławecki.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski