Memoriał Kuliga i Bublewicza dla Waldemara Kluzy

- To była świetna walka – podkreślił Waldemar Kluza. - Ostatni odcinek wprawdzie delikatnie z Mateuszem przegrałem, ale dwa poprzednie wygrałem. Mieliśmy też trochę zapasu – zaznaczył.

- Więcej z samochodu wycisnąć się nie dało. Cały czas „szukałem” przyczepności… - opowiadał Mateusz Lisowski. Podczas dwudniowych zawodów nie omijały go też przygody – stracił napęd na jedną oś, złapał gumę... Na ostatnim odcinku zdołał jeszcze odrobić dwie sekundy. – Tylko tyle mogliśmy urwać. Waldek pojechał wspaniałe zawody – komplementował rywala.

W klasyfikacji generalnej memoriału wygrał Kluza, drugi był Lisowski (+6,7), a trzeci Andrzej Szepieniec (+11,8).

W memoriale kolejny już raz wystartował Maciej Kot. Złoty medalista w drużynie ostatnich mistrzostw świata w skokach narciarskich w Wieliczce i Brzegach prowadził swojego dawnego – użyczonego mu na ten rajd - Mitsubishi Lancera.

- W tym roku nie miałem zbyt dużo czasu, aby się przygotować. Chciałem jednak wystartować. Podjąłem więc decyzję, że pojadę jako „zerówka”. Zabawa była przednia, odcinki fajne, rajd się rozwija. Mam nadzieję, że za rok znowu tu wystartuję – opowiadał skoczek narciarski. Dlaczego tak lubi ten rajd? – To niezwykłe upamiętnienie Janusza i Mariana. Przyjeżdżam tutaj też dla wspaniałej atmosfery jaka towarzyszy tej imprezie, ale też znajomych, który mam tu wielu - zaznaczył.

Memoriał, tradycyjnie rozgrywany na początku sezonu rajdowego, to hołd składany dwóm wybitnym tragicznie zmarłym kierowcom rajdowym: Januszowi Kuligowi (zginął 13 lutego 2004 roku na strzeżonym przejeździe kolejowym – zapory były podniesione – w Rzezawie) i Marianowi Bublewiczowi – zmarł 20 lutego 1993 roku w szpitalu w Lądku Zdroju na skutek ran odniesionych w Zimowym Rajdzie Dolnośląskim.

Sportowy24.pl w Małopolsce