Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Menażeria pana Mariana

Redakcja
- Kłaniają się, przyklękają i wachlują skrzydłami - tak mnie witają, a gdy odchodzę, rozciągają gardła i fukają, jakby prosząc, bym wrócił.

Sanka

   Marian Tekieli z Sanki (gmina Krzeszowice) strusie hoduje od czterech lat. Zaczynał od dziesięciu sztuk. Teraz ma ich prawie pięćdziesiąt. Wszystkie są z rzędu afrykańskich. Kiedyś miał także australijskie emu, jednak postanowił hodować jeden gatunek. Są długie, na bez mała 2 metry i wysokie na prawie 3 metry. - Skrzydła samic są w szarym kolorze, natomiast samce charakteryzują się nieco ciemniejszym i ozdobniejszym ubarwieniem piór, czerwonym dziobem i w tym samym kolorze pasami na nogach - wyjaśnia małżonka hodowcy, pani Zofia, a on sam dodaje: - Rozróżnić je można dopiero, gdy nabiorą kolorów, po osiągnięciu dwóch lat życia, a natura ukształtowała je odwrotnie niż inne, podobnie jak pawie, wśród których samce są piękniejsze.
   W gospodarstwie pana Mariana królują cztery samce. Są znacznie niespokojniejsze od samic. - Mają ogromną siłę w nogach, zdenerwowane potrafią nogą powalić człowieka - mówi Zofia Tekieli, podkreślając, że samice są bardzo towarzyskie i ufne. Gdy zauważają małe zainteresowanie sobą, natychmiast próbują zwrócić na siebie uwagę, szczypiąc dziobem w ramię i rozkładając skrzydła.
   W wielu krajach strusie hoduje się na mięso, które jest podobno bardzo smaczne, jednak jeszcze nikt nie był zainteresowany zakupem tych ptaków w celach konsumpcyjnych. Na pewno dlatego, że ptaki nie są tanie, a po drugie, bo w Polsce nie ma tradycji jedzenia innych gatunków mięsa. Strusie kupowane są w celach dekoracyjnych, są ozdobą ogrodów, a restauratorzy nabywają je, by przyciągnąć klientów.
   Natomiast z większym przekonaniem Polacy zjadają strusie jaja. - Jedno waży około dwóch kilogramów, a jajecznicą, która smakuje tak jak z jaj kurzych, może najeść się dziesięć osób - _twierdzi hodowca.
   Do ich znoszenia zdolne są dopiero trzyletnie samice, które po wykluciu nie interesują się jajem, pozostawiając go pod opieką samca. Jajo dojrzewa 45 - 48 dni. Jednak w polskich, chłodniejszych warunkach klimatycznych strusie nie są w stanie wysiedzieć jaj, dlatego są one oddawane do wylęgarni. Wprawdzie samce usiłują je wysiadywać, jednak nie udaje im się to z powodu wilgotności w powietrzu i braku piasku. - _Próbowałem im przygotować miejsce z piaskiem, ale struś bardzo pieczołowicie pilnuje jaja i potrafi zaatakować, gdyby próbowało mu je podebrać
- mówi Marian Tekieli.
   Obserwujemy pilnującego jajo samca. Cały czas krąży wokół niego, a gdy zobaczył zbliżające się obce osoby, natychmiast na nim siada.
   Ptaki te nie wymagają szczególnej pielęgnacji, są łatwe do utrzymania i dotychczas nigdy nie chorowały. Zimę także spędzają na powietrzu. Wprawdzie mają zbudowane szopy, ale korzystają z nich przeważnie jesienią, gdy są duże opady i tworzy się błoto. Żywią się kukurydzą, trawą i zbożami, lubią także jabłka.
   Hodowlę nietypowych zwierząt Marian Tekieli rozpoczął przed ośmioma laty, kiedy do swego gospodarstwa rolnego z Instytutu Dzikich Zwierząt w Suwałkach sprowadził stado danieli. Dziś ma ich ponad czterdzieści. Na obserwację przyjeżdżają tu studenci z krakowskiej Akademii Rolniczej. - Mąż jest dla nich jak pasterz, gdy przychodzi, natychmiast go oblegają i stadem za nim chodzą - uśmiecha się pani Zofia, która początkowo była przeciwna sprowadzeniu innych zwierząt, ale teraz nie wyobraża sobie bez nich gospodarstwa, chociaż głównie opiekuje się nimi mąż. - Ze zwierzętami trzeba umieć postępować, rozmawiać z nimi. One bardzo łatwo się zaprzyjaźniają. Łabędzie, gdy przechodzę, to natychmiast "ćwierkają", a kaczki też by se chciały pogadać. Daniele łaszą się do mnie i liżą po rękach, a ze strusiami żyją w jak najlepszej zgodzie - mówi Marian Tekieli.
   Daniele są bardziej nieufne niż strusie i gdy zbliża się ktoś nieznany, w popłochu uciekają. W gospodarstwie państwa Tekielich są dwa gatunki tych zwierząt: polskie, charakteryzujące się białymi cętkami na skórze, oraz węgierskie, jednobarwne białe. Te pierwsze na zimę zmieniają sierść. Ich skóra robi się znacznie ciemniejsza, a nakrapiania znikają.
   W osobnych stadach przebywają samice i młode, w odrębnym skupiają się samce. Daniele karmią się trawą, a zimą dostają owies, siano i buraki. Podobnie jak strusie są odporne na zmiany warunków pogodowych i także zimują na polu.
   Marian Tekieli jest wraz z synem gospodarzem na 150 ha. Uprawiają pszenicę i kukurydzę oraz hodują świnie. Kiedyś mieli ich prawie dwa tysiące, jednak nieopłacalność chowu spowodowała zmniejszenie liczby tuczników do 300 sztuk, wśród których znajdują się także pręgowane świniodziki.
   Menażeria pana Mariana jest bardzo bogata. - Kiedyś do zagrody ze strusiami przyleciała dzika kaczka, naniosła jajek i zadomowiła się u nas - mówi, pokazując także kolorowe pawie i dzikiego bażanta, który również trafił tu przypadkiem. - Często wybiera się na wycieczki, ale zawsze do nas wraca - uśmiecha się gospodarz dodając, że strusie i daniele także czasem przedostają się poza ogrodzenie, ale również zawsze wracają.
Tekst i fot. Ewa Tyrpa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski