Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miami Open. Sunshine Double Igi Świątek, Hubert Hurkacz tym razem w duecie [WIDEO]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Przed Igą Świątek tylko trzy tenisistki wygrały w jednym roku w Indian Wells i Miami
Przed Igą Świątek tylko trzy tenisistki wygrały w jednym roku w Indian Wells i Miami fot. AP/Associated Press/East News
Iga Świątek nie dała szans Japonce Naomi Osace w singlowym finale i dołączyła do ekskluzywnego grona. Po tytuł, w tym roku w grze podwójnej, sięgnął na Florydzie również Hubert Hurkacz.

Czegoś takiego jeszcze w historii polskiego tenisa nie oglądaliśmy. W 2012 roku było wielkie święto, gdy Agnieszka Radwańska sięgnęła po tytuł w Miami (w finale pokonała Rosjankę Marię Szarapową), a kilka miesięcy później dotarła również do finału Wimbledonu. Rok później emocjonowaliśmy się „polskim” ćwierćfinałem w Londynie, pomiędzy Jerzym Janowiczem i Łukaszem Kubotem, a potem kibicowaliśmy dwójce naszych rodaków w półfinałach.

Za każdym razem - oprócz dumy - pozostawał jednak mały niedosyt, bo Janowicz nie poszedł za ciosem po wygraniu pierwszego seta z Andym Murray’em i nie pokonał Szkota tak, jak jesienią 2012 roku w paryskiej hali Bercy. Z kolei Radwańska uległa - po zaciętym meczu - Niemce Sabine Lisicki i sama później przyznała, że właśnie tamtego lata była najbliższa wielkoszlemowego tytułu. W finale czekała Francuzka Marion Bartoli, z którą krakowianka miała bilans 7:0.

Tym razem trudno się do czegokolwiek przyczepić (choć malkontenci pewnie nadal będą szukać dziury w całym). Zwłaszcza po tym, czego dokonała Iga Świątek. - Urodziłam się po to, żeby odbierać puchary - przyznała Polka po sobotnim (singlowym) finale, w którym dosłownie zdemolowała (6:4, 6:0) byłą liderkę rankingu WTA, Japonkę Naomi Osakę.

Od poniedziałku to ona będzie otwierać listę najlepszych tenisistek, a w dodatku dołączyła do ekskluzywnego grona zdobywczyń tzw. Sunshine Double - bo tak określa się wygranie w jednym sezonie najpierw w Indian Wells, a później w Miami. W rywalizacji kobiet wcześniej udało się to tylko Niemce Steffi Graf (1994 i 1996 r.), Belgijce Kim Clijsters (2005) i Białorusince Wiktorii Azarence (2016). A warto dodać, że w sumie był to trzeci z rzędu wygrany turniej, bo pod koniec lutego sięgnęła po tytuł w Doha.

Pierwszy set - a zwłaszcza pierwszy gem, w którym po zaciętej walce na przewagi Osaka obroniła swój serwis - finału był wyrównany. Obie tenisistki doskonale radziły sobie przy własnym podaniu i do przełamania doszło w efekcie tylko raz, gdy Świątek wygrała gema na 3:2 (przy break poincie popisała się fantastycznym krosem z bekhendu). To jednak wystarczyło. Drugi set był już demolką. Fenomenalnie dysponowana Polka nie dała rywalce szans.

- Dużo ostatnio grałam i byłam zmęczona, ale silna głowa pozwoliła mi zwyciężyć. Wcześniej czasami było tak, że nie wiedziałam dlaczego przegrywałam. Teraz wiem, jak opanować emocje w najważniejszych momentach - przyznała podczas ceremonii dekoracji Świątek, która oprócz pucharu otrzymała również czek na 1,2 mln dolarów (dokładnie 1 231 245, czyli nieco ponad 5,17 mln zł) i 1000 punktów do rankingu WTA. - Teraz czuję, że naprawdę zasłużyłam na to, żeby być numerem jeden. Wcześniej miałam wątpliwości, czy to dobry moment, ale po tym zwycięstwie wiem, że tak - dodała Polka, która prowadzenie w rankingu zawdzięcza nagłej decyzji Australijki Ashleigh Barty. Dotychczasowa liderka pod koniec marca nieoczekiwanie ogłosiła zakończenie kariery.

Świątek po raz kolejny odniosła się również do rosyjskiej napaści na Ukrainę. - Mam nadzieję, że następnym razem, kiedy będę tak przemawiać, będzie to w lepszym świecie i Ukraina będzie wolna - powiedziała, wzbudzając ogromny aplauz na trybunach.

Po Miami Polka miała w planach występ w jeszcze jednym turnieju w USA - w Charlestonie (korty ziemne, w ich zielonej amerykańskiej odmianie). Poinformowała jednak organizatorów, że się wycofuje. Jako oficjalny powód podała uraz ramienia.

"Bardzo mi przykro, ale po maratonie trzech turniejów, w których zagrałam w finale doszło u mnie do niegroźnej, wynikającej ze zmęczenia i wielu rozgranych meczów kontuzji, która mogłaby przerodzić się w coś poważniejszego, gdybym od razu po Miami zagrała kolejny turniej. Zgodnie z rekomendacją zespołu muszę po prostu odpocząć i z tego powodu nie zagram w Charleston. Liczyłam na inaugurację sezonu na mączce właśnie tam, ale pozostaje mi poczekać na następną taką możliwość w przyszłości. Moim kolejnym startem będzie Billie Jean King Cup" – napisała w oświadczeniu.

Humor szybko odzyskała również Osaka, która po ostatniej piłce finału sprawiała wrażenie, jakby nie do końca docierało do niej to, co się stało.- Po pierwsze chciałabym zadedykować to trofeum wszystkim, którzy mnie wspierali, moim kibicom. Trochę mnie nie było w takiej sytuacji. Wiem, że to nie jest trofeum, którego wszyscy chcieliśmy, ale miałam tu naprawdę sporo radości - przyznała.

- Chciałabym pogratulować Idze . Wczoraj myślałam o naszej kolacji w Australii. Oglądanie twojej podróży na szczyt jest naprawdę niesamowite. Mam nadzieję, że dalej będziesz czerpać z tego radość, ale pamiętaj, że między nami jest na razie 1:1 - dodała z uśmiechem Japonka.

W sobotę uśmiechał się również Hubert Hurkacz, któremu nie udało się co prawda obronić wywalczonego przed rokiem singlowego tytułu. Półfinałową porażkę z Hiszpanem Carlosem Alcarazem powetował sobie jednak w deblu, w którym jego partnerem był John Isner.

Polak i Amerykanin okazali się na Florydzie nie do zatrzymania, a w drodze do finału ograli m.in. tegorocznych mistrzów Australian Open - Thanasiego Kokkinakisa i Nicka Kyrgiosa. W meczu o tytuł pokonali 7:6 (7-5), 6:4 Holendra Wesleya Koolhofa i Brytyjczyka Neala Skupskiego.

Dla Hurkacza to trzeci deblowy tytuł w karierze. W 2020 roku triumfował (z Kanadyjczykiem Felixem Augerem-Aliassimem) w paryskiej hali Bercy, a jesienią ubiegłego roku (z Janem Zielińskim) w Metz.

Wrocławianin w poniedziałek spadnie w rankingu ATP z 10. na 14. miejsce, ale w takiej formie z pewnością szybko wróci do Top-10. Nawet biorąc poprawkę na to, że zaczyna się najmniej lubiana przez niego część sezonu, rozgrywana na kortach ziemnych. Za półfinał singla i zwycięstwo w deblu zarobił w sumie 456 990 dolarów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Miami Open. Sunshine Double Igi Świątek, Hubert Hurkacz tym razem w duecie [WIDEO] - Sportowy24

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski