Miasta w Małopolsce tracą swoich mieszkańców. Najszybciej Chrzanów

GUS przygotował zestawienie najszybciej wyludniających się miast w Polsce. Autorzy badania podkreślają, że w ostatnich parunastu latach problem spadku liczby mieszkańców dotyczy większości miast w Polsce. - Przyczyny takiego stanu rzeczy są wielorakie, ale do najczęściej występujących zaliczane są migracje ludności na obszary podmiejskie, ujemny przyrost naturalny oraz emigracja zagraniczna - podają badacze.

Wśród wyludniających się miast z Małopolski - poza wyżej wymienionymi - są także Andrychów, Oświęcim, Olkusz, Wolbrom, Sucha Beskidzka czy Gorlice.

Raport przegotowano, porównując liczbę mieszkańców z końca 2002 i 2018 roku (przy czym badanie bierze pod uwagę procentową zmianę populacji, jako wskaźnik niezależny od wielkości miasta). W tym czasie najwięcej mieszkańców stracił Chrzanów. Z 40 708 osób, które meldowały się tam w 2002 roku zostało 37 004. To zmiana o 3704 osoby, które stanowią w sumie ponad 9 procent. Problemu nie ukrywa burmistrz miasta Robert Maciaszek. - Liczba mieszkańców naszej gminy spada od lat. Co więcej, społeczeństwo bardzo szybko się starzeje i mamy ujemny przyrost naturalny - podkreśla.

Maciaszek mówił o tym już w 2016 roku, zwracając uwagę ówczesnych władz na realne problemy Chrzanowa, a następnie także podczas swojej kampanii wyborczej w 2018 roku. - W mieście, w którym od lat nie buduje się nowych mieszkań, z którego pociąg jedzie 1,5 godziny do Krakowa, w którym nie ma atrakcyjnej oferty kulturalno-rozrywkowej dla młodych, ciężko zatrzymać ludzi. Musimy to zmienić - przyznaje burmistrz i deklaruje, że w czasie swoich rządów chce postawić m.in., na budownictwo mieszkaniowe, nowe parki i infrastrukturę sportowo-rekreacyjną, by zachęcić ludzi do zamieszkania w tej gminie. - Potrzebujemy szybkiej i sprawnej komunikacji publicznej do Krakowa i na Śląsk, nowych mieszkań, efektywnej polityki społecznej wspierającej młode rodziny i osoby starsze. Mam wiele pomysłów - twierdzi. W zestawieniu Chrzanów zajął 77. miejsce na liście najszybciej wyludniających się miast z całej Polski.

Najświeższe dane GUS potwierdzają też pesymistyczne prognozy zapowiadające drastyczne zmniejszanie się liczby mieszkańców Tarnowa. Obecnie w dawnym mieście wojewódzkim mieszka 109 358 mieszkańców, o 10 tysięcy mniej niż w 2002 roku. To zmiana o 8,5 proc., która plasuje Tarnów na samym początku drugiej setki miast z całej Polski.

Ale prezydent miasta Roman Ciepiela podkreśla, że choć Tarnów jest mniej liczny, tarnowianie miasta nie opuszczają. Wielu z nich wyprowadza się poza granice administracyjne, ale nadal jest związanych z Tarnowem, pomimo zmiany meldunku.

- Ci mieszkańcy, którzy wyjechali pod Tarnów, dalej tu pracują, leczą się, chodzą do szkoły oraz uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych czy sportowych. Stanowią społeczeństwo Tarnowa, choć formalnie mieszkają 2-3 kilometry poza granicami miasta - podkreśla prezydent Tarnowa.

O ile w Tarnowie mieszkańców ubywa, to sąsiednim gminom systematycznie przybywa. Zarówno Skrzyszów, gmina Tarnów czy Lisia Góra zakończyły 2018 rok na sporym plusie zarówno jeśli chodzi o przyrost naturalny, jak również liczbę nowych mieszkańców. W 2018 roku z Tarnowa wymeldowało się 1600 osób. Natomiast 914 osób przybyło do miasta na stały pobyt z innych gmin.

Podobnie sprawa wygląda w Krynicy-Zdroju. - Odpływ widać w statystykach, ale część z tych osób jest codziennie w Krynicy - komentuje Piotr Ryba, burmistrz Krynicy. Uzdrowiskowe miasteczko zamieszkiwało w 2002 roku 11 679 osób, natomiast do 2018 roku liczba ta spadła o tysiąc - do 10 721 (to zmiana o 8,2 proc.)

- Oczywiście, jak w przypadku innych miejscowości, w grę wchodzi typowa migracja młodych ludzi do większych ośrodków miejskich, a po otwarciu granic Unii Europejskiej, także za granicę - mówi. Jest jednak również inna ważna przyczyna, a mianowicie bardzo wysokie ceny ziemi w Krynicy.

- Część mieszkańców kupuje ziemię pod budowę domu w okolicznych miejscowościach takich jak Tylicz, Mochnaczka czy Powroźnik, bo ceny gruntu są tam niższe - wyjaśnia. Burmistrz podkreśla, że miejscowości te stały się „sypialniami” Krynicy, a osoby, które się wyprowadziły z uzdrowiska, nadal są z nim związane, bądź tu pracując, bądź poprzez więzy rodzinne.

Przeciwny trend jest widoczny w Krakowie, a mieszkańcy nie muszą się bać wyludnienia. Miasto chwali się bowiem, że w tym czasie w stolicy Małopolski zameldowało się prawie 12 tysięcy osób.

współpraca: TB, KOMA

WIDEO: Zbawienie dla pieszych, rowerzystów i niewidomych. Bezgłośne samochody elektryczne i hybrydowe będą wydawać dźwięki

Źródło: TVN Turbo/x-news