Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miażdżący początek

Redakcja
Resovia Resgraph - Proszowianka Proszowice 3-1 (3-1)

2-0 Kramarz 7 min (karny).

 1-0 Zieliński 5 min.
 3-0 Kaznecki 10 min.
 3-1 Dzieński 16 min.
 Sędziował Mariusz Trofimiec z Kielc. Żółta kartka: Tęcza. Widzów 1000.
 Resovia: Gniewek - Tęcza, Amarowicz, Wiercioch - Klajda (77 Haber), Peliszko (46 Woźny), Zieliński, Kramarz, Kaznecki - Lepianka (66 Rembisz), Rzepka (55 Kwiatkowski).
 Proszowianka: Ambrosiewicz - Kusek, Jędrszczyk, Świstak - Skrzyński (72 Komisarek), Jaskólski, Krupa, Radwański, Nowak (32 Tabak) - Dzieński, Ankowski.
 Marzenia Proszowianki o osiągnięciu korzystnego rezultatu prysły już po 10 minutach. To był szok! W 5 min Lepianka znakomitym podaniem uruchomił Zielińskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans rozpaczliwie interweniującemu Ambrosiewiczowi. 120 sekund później Jędrszczyk sfaulował w polu karnym szarżującego Lepiankę i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Do piłki podbiegł Kramarz i silnym uderzeniem w lewy górny róg bramki po raz drugi pokonał golkipera gości (futbolówka odbiła się jeszcze od wewnętrznej strony słupka). Podopieczni Franczaka za moment pogubili się jeszcze raz i wiadomo było, że w tym dniu niczego wielkiego już nie zwojują. W 10 min bardzo aktywny Lepianka podał w tempo do wybiegającego Kazneckiego, który spokojnie wymanewrował Ambrosiewicza i trafił do siatki. Goście sygnalizowali spalonego, sędzia jednak był nieugięty i Resovia, ku uciesze swoich sympatyków, prowadziła już 3-0. Na tym emocje się jednak nie zakończyły. W 16 min Dzieński znalazł się oko w oko z Gniewkiem i zdobył kontaktowego gola dla swojej drużyny. Wprawdzie rzeszowski golkiper zdołał odbić piłkę, lecz strzał był na tyle mocny, iż ta przełamała mu dłonie i przekroczyła linię bramkową.
 W 40 min proszowianie mogli jednak zdobyć drugiego gola, gdyż po silnie bitym rzucie rożnym piłkę głową odbił Klajda, uczynił to jednak tak niefortunnie, iż o mały włos, a zaskoczyłby własnego bramkarza.
 Po zmianie stron na boisku działo się niewiele ciekawego. Resoviacy praktycznie ani razu nie zagrozili poważniej bramce Ambrosiewicza, tymczasem w ekipie rywala dwukrotnie przed szansą wpisania się na listę strzelców stanął Krupa. W 81 min jego strzał z dystansu minął cel, a tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra ponownie nie trafił w światło bramki, mając przed sobą jedynie Gniewka.

Po meczu powiedzieli:

 Stanisław Skiba, trener Resovii Resgraph: - Lepszego początku nie mogliśmy sobie wymarzyć. Wprawdzie później chłopcy popełnili kilka błędów w obronie, ale wynikało to z tego, że zbyt szybko uwierzyli w końcowy sukces. Najlepszym zawodnikiem na boisku był Wojtek Zieliński, nieźle zagrali Klajda, Kramarz i Lepianka. Wbrew pozorom i temu co sugeruje wynik, Proszowianka była bardzo wymagającym rywalem. Tego się zresztą spodziewaliśmy.
 Lucjan Franczak, trener Proszowianki: - Z moimi podopiecznymi spotkałem się dopiero po raz drugi, ale niestety, nic dobrego o nich nie mogę dzisiaj powiedzieć. Są to zawodnicy, którzy grali przecież w kilku znanych krakowskich klubach, nie wiem tylko, czy powinni oni reprezentować Proszowiankę. Mecz ułożył się po myśli Resovii, która w drugiej części nie stworzyła sobie żadnej klarownej okazji. My mieliśmy jedną, ale jej nie wykorzystaliśmy. Marna to pociecha, że po zmianie stron zagraliśmy konsekwentniej, aniżeli w pierwszych 45 minutach.

TOMASZ SZELIGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski