Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Koj, obrońca Puszczy Niepołomice: Każdy mecz będzie dla nas wojną, którą musimy wygrać

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Michał Koj (pierwszy z lewej) zagrał w tym sezonie w 14 meczach ligowych Puszczy, strzelił jednego gola
Michał Koj (pierwszy z lewej) zagrał w tym sezonie w 14 meczach ligowych Puszczy, strzelił jednego gola Szymon Korta
- Obrywamy za to, bo popełniamy czasem głupie błędy. Na pewno było kilka takich meczów, z których mogliśmy wyciągnąć zwycięstwa, a które remisowaliśmy – mówi Michał Koj obrońca Puszczy Niepołomice.

Czy widział pan kiedyś wcześniej z boiska taką bramkę, jaką straciliście w meczu z Radomiakiem?

Grając w oficjalnym meczu nie zdarzyło się, by padła taka bramka. Na treningu, kiedy boisko było pomniejszone, to owszem, mogło się zdarzyć.

Na tym poziomie raczej nie zdarzają się tak kuriozalne gole, by bramkarz pokonał bramkarza…

Raczej się nie zdarzają, ale mieliśmy przykład polskiego bramkarza Tomka Kuszczaka, który puścił takiego gola w meczu reprezentacji. To jest piłka, tu się wszystko może zdarzyć, szkoda, że akurat nas to dotknęło, a nikt nam takiego gola nie podarował. Cóż, życie toczy się dalej, walczymy.

Wiosną jeszcze nie wygraliście meczu. Znajduje pan odpowiedź, dlaczego tak się dzieje?

Brakuje kropki nad „i” w naszych meczach, utrzymania wyniku, czy stworzenia zagrożenia pod bramką rywala, a przede wszystkim zagrania większej liczby meczów na zero z tyłu. Wtedy szansa jest większa, by mieć pozytywny wynik. Strzelając jednego gola można się pokusić o to, by sięgnąć po trzy punkty. Np. w meczu z ŁKS-em strzeliliśmy dwie bramki na wyjeździe i zamiast wygrać, przegraliśmy. Wielu chłopaków pierwszy raz zderza się z ekstraklasą, jest to coś nowego dla nich. Obrywamy za to, bo popełniamy czasem głupie błędy. Na pewno było kilka takich meczów, z których mogliśmy wyciągnąć zwycięstwa, a które remisowaliśmy. Tak było w spotkaniach z Radomiakiem, wcześniej z Ruchem, kiedy to w końcówce traciliśmy bramki. Dlatego mamy taki dorobek punktowy, a nie inny. Walczymy dalej, żeby pozostać w ekstraklasie.

W końcówce roku to były pozytywne bodźce – 3:3 z Jagiellonią, mimo że przegrywaliście 0:3, na początku tego roku 1:1 z Legią w Warszawie po pańskiej bramce. Wydawało się, że to pójdzie w dobrym kierunku, że to tylko kwestia czasu, kiedy to remisy zamienicie na zwycięstwa.

Dokładnie tak. Z Legią też w ostatnich minutach straciliśmy bramkę. Rywale jak przegrywają, to nas bardziej naciskają i tracimy gole. Takich meczów jest więcej.

Każdy mecz jest teraz bardzo ważny, ale ten najbliższy, z Ruchem, z gatunku „za sześć punktów”. Macie przewagę sześciu punktów nad rywalem, gdybyście wygrali byłoby dziewięć i już bardzo małe prawdopodobieństwo, by rywale was złapali. Z kolei w razie porażki robi się nerwowo. Czuje pan szczególna wagę tego spotkania?

Myślę, że powinniśmy się skupić na każdym kolejnym. Większość z meczów gramy z dołem tabeli, takie drużyny jak Warta, Korona, Cracovia będą walczyły do końca o utrzymani. To zespoły w naszym zasięgu, mamy bezpośrednie mecze z nimi. Każdy kolejny mecz będzie dla nas nie bitwą, a wojną, którą musimy wygrać.

Ważne jest to, że wszystko macie w swoich rękach. Jak będziecie wygrywać, to nie musicie patrzeć na to, co zrobią rywale.

Dokładnie tak, musimy dokładać punkty w tabeli, by znaleźć się w bezpiecznej strefie.

Mecz z Ruchem jest dla pana trochę szczególny. Za młodu grał pan w tym klubie, potem dwa sezony w ekstraklasie. To sentymentalny powrót do Chorzowa?

Do każdego klubu, w którym się grało, sentyment pozostał. Teraz gram dla Puszczy i skupiam się na tym, by zrobić jak najlepszy wynik.

Kto pana ściągał do Ruchu?

Dużą rolę odegrał w tym Seweryn Siemianowski, ówczesny trener w Szkole Mistrzostwa Sportowego, obecny prezes Ruchu. Byli w szkole chłopcy z całego Śląska.

Gdy pan zagra w sobotę, to może pan zaszkodzić swojemu byłemu nauczycielowi…

Będę się skupiał na tym, jeśli wystąpię, by się jak najlepiej zaprezentować, by Puszcza wywiozła trzy punkty z Chorzowa. Mam nadzieję, że to się nam uda, bo to nam da większy oddech w walce o utrzymanie.

A jak pan wspomina sezony spędzone w Ruchu? W pierwszym 2015/2016 było spokojne granie wiosną w grupie mistrzowskiej i ostatecznie 8. miejsce.

Z tego co pamiętam, to w ostatniej chwili wskoczyliśmy do niej. Walczyliśmy z lepszymi drużynami.

W kolejnym znaleźliście się w grupie spadkowej i zostaliście zdegradowani z ekstraklasy.

To był ciężki sezon. Odszedł trener Waldemar Fornalik, przez wiele miesięcy nie otrzymywaliśmy wynagrodzenia za grę. Cały czas coś było obiecywane, prezesi nas omamiali, że będzie wypłata. Zawodnicy, ci którzy byli bardziej niecierpliwi, złożyli pisma o zapłatę. Klub tego nie zrobił i mogli jako wolni zawodnicy odejść z klubu. Było takich kilku. Kadra się posypała i skończyło się spadkiem. Nikt nie chciał mieć w CV spadku. Było wiele czynników, które miały na to wpływ.

Pożegnał się pan z Ruchem golem w meczu z Górnikiem Łęczna na 2:2 w ostatnich minutach.

Tak to był gol wyrównujący, na otarcie łez.

Wracając do bieżącej sytuacji, to w czterech pierwszych wiosennych meczach był pan w podstawowej jedenastce, a potem wchodził do gry jako rezerwowy lub tylko był na ławce, jak ostatnio. Jest to dla pana bodziec, by wrócić do pierwszej jedenastki?

Zawodnik najlepiej się czuje, jak gra, nie musi się martwić, tylko chce rozwinąć skrzydła. Różnie zawodnicy do tego podchodzą. Fajnie byłoby za każdym razem grać w pierwszym składzie. To są decyzje trenera. Trzeba robić swoje i dalej trenować.
Gdy grał pan w Ruchu, to nie graliście na Stadionie Śląskim. Jest więc teraz szansa zaznajomić się z legendarnym obiektem.
Tak, to ładny stadion, będziemy mieli okazję tam zagrać pierwszy raz. Nie wiem, jak czują się zawodnicy Ruchu na nim, ciężko mi powiedzieć.

Trochę znajomych poza prezesem jeszcze zostało w Ruchu?

Jest Łukasz Moneta, z którym razem grałem. Strzelił ostatnio ładną bramkę w meczu z Rakowem. Mam nadzieję, że nam takiej nie strzeli (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michał Koj, obrońca Puszczy Niepołomice: Każdy mecz będzie dla nas wojną, którą musimy wygrać - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski