- Dziesięć meczów z rzędu bez porażki - przypomina Pan sobie z własnej piłkarskiej przeszłości taką serię?
- Nie, zdecydowanie nie. Mamy naprawdę dobry okres. Najlepszy, odkąd jestem w Puszczy.
- Kontynuujecie tę passę, mimo trzymiesięcznej przerwy w rozgrywkach i zmian w składzie.
- Ja myślę, że zimową przerwę przepracowaliśmy bardzo dobrze i to ma na nas pozytywny wpływ. Trzeba pamiętać, że nowy trener przyszedł w trakcie sezonu. Co prawda był to początek rozgrywek, ale trener Tułacz nie miał czasu nas przygotować do poprzedniej rundy. Teraz tak było i odcisnął swoje piętno na zespole. To widać.
- Puszcza stała się drużyną, która, niezależnie od pozycji rywala w tabeli, rozpoczyna mecze bez kompleksów, atakuje.
- Zdecydowanie tak, pierwsze połowy w naszym wykonaniu wyglądają bardzo dobrze. W drugich jest różnie, bywa, że rywal nas przyciska. Powiem szczerze, nie wiem, z czego to wynika. W ostatnim meczu w Pruszkowie nawet wyszliśmy na drugą połowę trochę wcześniej z szatni, żeby się pobudzić, a i tak rozpoczęło się źle.
- Znicz przejął inicjatywę po przerwie, więc dla obrońcy był to pewnie trudny mecz.
- To prawda. Musieliśmy się bronić, bo nie utrzymywaliśmy piłki z dala od własnej bramki.
- Trener mówił: „Widać było, że odczuliśmy długą podróż do Pruszkowa”. Tak było, czy chciał was jakoś wytłumaczyć?
- Na pewno podróż miała jakiś wpływ, bo w dniu meczu spędziliśmy sześć godzin w autobusie. Ale nie szukajmy wymówek. Po prostu zremisowaliśmy (1:1 - przyp.) z drużyną, która jest nad nami w tabeli. Myślę, że nie jest to zły wynik. Chociaż po pierwszej połowie mogliśmy prowadzić wyżej niż 1:0; mieliśmy kilka okazji do strzelenia goli. Sądzę, że gdybyśmy je wykorzystali, wywieźlibyśmy z Pruszkowa trzy punkty.
- Pan jest liderem drużyny, jeśli chodzi o liczbę rozegranych minut w tym sezonie. To powód do satysfakcji?
- Szczerze mówiąc, nie zwracam na to uwagi. Robię swoje, trener to docenia, wystawia mnie w każdym meczu, cieszę się. Ale jestem też kapitanem, więc byłoby dziwne, gdybym nie był wśród tych grających w drużynie najwięcej.
- We wcześniejszym, wygranym 2:1 meczu w Rybniku, zanotował Pan asystę...
- Zgadza się, fajnie, że ostatnio jestem w niezłej dyspozycji. Chociaż... akurat po meczu w Pruszkowie mam sobie coś za złe. Chciałem wyprowadzić piłkę, a nie po prostu ją wybić. Po stracie poszła kontra i Znicz strzelił bramkę.
- Nie zawsze jest niedziela. A wyniki drużyny i tak są budujące...
- Dokładnie tak. Ale teraz przed nami mecz właśnie w niedzielę, u siebie. I liczę, że pokonamy Stal Stalowa Wola.
- Ostatnio w Niepołomicach odnosiliście zwycięstwa. Nie przegraliście od września ubiegłego roku.
- Fajnie, że nasz stadion jest już trochę naszą twierdzą. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu.
- Od ubiegłego tygodnia trenujecie na dawnym boisku Wisły Niepołomice. To duży komfort, że drużyna zyskała stałą bazę?
- Tak, wreszcie mamy swoje miejsce. Do tej pory jeździliśmy po okolicznych miejscowościach, w tygodniu treningi mieliśmy nawet w trzech różnych miejscach. Teraz spotykamy się w jednym i trenujemy. Jest już zupełnie inaczej, komfortowo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?