Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Miśkiewicz: Pracuję na to, żeby ludzie dobrze mnie wspominali

Bartosz Karcz
Michał Miśkiewicz ma 27 lat
Michał Miśkiewicz ma 27 lat fot. Wojciech Matusik
Ekstraklasa piłkarska. Gdy jasnym się stało, że Radosław Cierzniak nie będzie bronił w Wiśle, rozpoczęła się walka o miejsce w składzie między Michałami Buchalikiem i Miśkiewiczem. Wygrał ją ten ostatni i na razie spisuje się na tyle dobrze, że kibice „Białej Gwiazdy” mogą ze spokojem myśleć o obsadzie bramki.

Miśkiewicz nie kryje, że zdawał sobie sprawę, jaka odpowiedzialność spadnie na jego barki. Cierzniak wysoko zawiesił bowiem poprzeczkę. - Oczekiwania były duże, szczególnie po tym, jak jesienią bronił Radek - mówi bramkarz. - Gdy jasnym się stało, że wiosną będę bronił ja, albo Michał Buchalik, od początku wiadomo było, że porównań do dyspozycji Radka nie unikniemy. Na razie nie jest chyba źle, ale ciągle muszę się starać, żeby kibice byli zadowoleni. Pewniakiem się nie czuję, bo jeśli bramkarz poczuje się zbyt pewnie, to jest pierwszy krok do tego, żeby popełniać błędy. Pamiętam zatem o tym, że Michał mocno mnie naciska.

Miśkiewicz dodaje również: - W moim przypadku dochodzi jeszcze jeden aspekt. Jestem stąd. Nie gram na drugim końcu Polski, czy w zagranicznym klubie. Ja tutaj zostanę po zakończeniu kariery i to, co zrobię teraz, będzie mi pamiętane za rok, dwa, ale też kilkanaście lat. Pracuję na szacunek i na to, żeby ludzie dobrze mnie wspominali.

Kariera Miśkiewicza w ostatnim czasie zatoczyła koło. W 2013 roku był pewniakiem w bramce Wisły, a dobrą postawą zasłużył sobie nawet na powołanie do reprezentacji. Późniejsze zamieszanie wokół kontraktu i kontuzja sprawiły, że przez długie miesiące bramkarz mógł tylko pomarzyć o regularnej grze.

- Do moich kłopotów przyczyniła się sytuacja z kontraktem, który się kończył i z moim byłym menedżerem - nie kryje Miśkiewicz. - Może gdybym miał bardziej spokojną głowę, to wszystko inaczej by się potoczyło. Tak jak jest teraz, gdy mam jeszcze 1,5 roku kontraktu i mogę w pełni skoncentrować się na pracy. To też była dla mnie nauczka, doświadczenie, z którego trzeba wyciągnąć wnioski.

Wiosnę Miśkiewicz ma dobrą, ale ciągle czeka na mecz, po którym będzie mógł mieć satysfakcję z czystego konta. Na razie najwięcej pracy miał w meczu z Koroną w Kielcach.

- Tam rzeczywiście miałem najwięcej do roboty, ale każdy z meczów był trudny - mówi bramkarz Wisły. - Sporo było też momentów takich, w których nie byłem w stanie nic zrobić, pomóc drużynie. Mam nadzieję, że zaczniemy grać na zero w tyłach.

Dwa ostatnie mecze Wisła wygrała i przyniosło to zmianę nastrojów w zespole „Białej Gwiazdy”. Swoją rolę w odmianie gry miał nowy trener Dariusz Wdowczyk. Miśkiewicz, pytany co wniósł ten szkoleniowiec do szatni krakowian, mówi: - Spokój. Zaraził nas nim. Z perspektywy dwóch ostatnich spotkań widać, że okazał się właściwym człowiekiem, który potrafił odmienić grę drużyny. Pojawiła się dzięki temu szansa na coś więcej niż tylko walka o utrzymanie.

Rzeczywiście, Wisła ciągle zachowała szanse na to, żeby awansować do górnej ósemki. Żeby to się jednak stało, krakowianie muszą wygrać dwa ostatnie mecze - z Ruchem w Chorzowie i z Zagłębiem Lubin u siebie.

- W Chorzowie będzie mały finał. Wiemy, o co gramy i wiemy, jaka może być różnica między grą w górnej i dolnej ósemce. To są takie mecze podwyższonego ryzyka, mobilizacja jest jeszcze większa - tłumaczy bramkarz. Zapytany natomiast, jak mocno wierzy w awans do pierwszej ósemki, dodaje: - Wierzę w to, że jeszcze wszystko przed nami. W Wiśle już zdarzały się cuda. Moim poprzednicy grali takie mecze w europejskich pucharach, przed którymi można było żyć tylko nadzieją, a później jednak udawało się awansować. Dlatego teraz też trzeba wierzyć. Nie wszystko, ale wiele zależy od nas. Jeśli wygramy dwa ostatnie mecze, to szanse na górną część tabeli będą bardzo duże. Awans i dobra gra w rundzie finałowej byłyby z naszej strony pewnego rodzaju spłatą długu wobec kibiców za te wszystkie nerwy, które zgotowaliśmy im w tym sezonie. Jeśli jednak nie uda się nam awansować do górnej ósemki, to powalczymy z całych sił, żeby przynajmniej skończyć sezon na dziewiątym miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski