Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michałowianie okrzepli w nowym towarzystwie

Tomasz Bochenek
IV liga piłkarska. - Z dorobku możemy być zadowoleni, jednak stawka jest tak wyrównana, że te 20 punktów nie gwarantuje nawet spokoju w środku tabeli - mówi trener Michałowianki Marek Kowalski.

Za jego drużyną pierwsze w historii klubu 13 meczów na tym poziomie. Michałowianka IV ligi nie przestraszyła się, jest w tabeli 8., strzeliła już 25 goli. Lepiej niż na początku rozgrywek prezentuje się jej defensywa. - Pojawiły się w niej dwa nowe ogniwa - Maciej Ziółek i Grzegorz Silczuk, a najstarszy zawodnik tej formacji Maciej Jabłoński z powodu pobytu za granicą nie grał w przedsezonowych sparingach. Obrona musiała więc zgrywać się w trakcie rozgrywek - wyjaśnia Kowalski.

Najlepszym strzelcem zespołu - z 9 bramkami - jest Marcin Giermek, sprowadzony do klubu przed sezonem. W miniony weekend, w meczu w Proszowicach, za żółte kartki musiał pauzować nie tylko on, ale też pomocnik Tomasz Kozak. - Myślę, że to osłabienie jeszcze bardziej zmobilizowało chłopaków - mówi trener. - Nie mogliśmy sobie pozwolić na trzecią z rzędu porażkę, a po wcześniejszym spotkaniu z Górnikiem Libiąż wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że bardzo zawiedliśmy.

Bo Górnik, zdecydowanie najgorszy zespół ligi, wygrał z Michałowianką (3:2). Trzech jej piłkarzy spóźniło się pół godziny na mecz, bo zepsuł im się samochód. - Po tym spotkaniu padło w szatni parę męskich słów. Myślę, że porażka była trochę efektem nastawienia do przeciwnika, na zasadzie - nic się nie stanie, jak nie będzie tych trzech chłopaków. Ale ta sytuacja zupełnie rozkojarzyła zespół - uważa szkoleniowiec.

W Proszowicach to jego piłkarze sprawili niespodziankę, pokonując gospodarzy aż 3:0. - Znam wielu zawodników Proszowianki, prowadziłem ich w drużynach juniorskich, poza tym wiem, jak gra ten zespół. Wiedziałem, jak zagrać przeciwko niemu - mówi Kowalski. - Moi zawodnicy, bardzo zmobilizowani, zrealizowali założenia, od początku do końca grali bardzo konsekwentnie - dodaje.

Pod nieobecność Giermka, „odpalił” Mateusz Wilk. Ofensywny pomocnik strzelił wszystkie gole, swoje pierwsze w sezonie. - Środek rundy był dla niego trudny. Przez trzy tygodnie nie trenował z powodu urazu stawu skokowego. Później, gdy wrócił, w meczu z Orłem Piaski Wielkie rozcięto mu głowę, miał założonych 5 szwów - wylicza trener. - To jednak chłopak z dużym potencjałem, nasze ważne ogniwo.

Szkoleniowiec podkreśla też rolę innego piłkarza, którego akurat statystyki nie obronią, bo nie ofensywa jest jego domeną... - Przemek Jurek, nasz defensywny pomocnik, wykonuje najcięższą pracę. Powiem szczerze, że drugą linię zaczynam układać od niego, mam do niego pełne zaufanie - przyznaje Kowalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski