18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieć jej obraz w swoim umyśle…

Redakcja
Ilu młodych ludzi wybrało kierunek studiów przypadkowo, bez myślenia o tym, co będzie potem? Trwa rok akademicki. Tysiące młodych ludzi podjęły studia wyższe. Na setkach kierunków, na dziesiątkach uczelni. Prawdą jest, że za kilka lat Polska wzbogaci się o kolejnych lepiej wykształconych ludzi. Licencjatów, magistrów, inżynierów. Bardzo potrzebnych, bo XXI wiek wręcz nakazuje wykształcenie.

Anna Weyssenhoff: Czym skorupka za młodu

W Internecie ukazały się dane dotyczące wyborów uczelni oraz kierunków przez ubiegłorocznych maturzystów. Przeglądając je, zatrzymałam się dłużej przy tych, na które liczba chętnych co najmniej dziesięciokrotnie przewyższała ilość miejsc.
Co spowodowało, że aż dwadzieścia dwie osoby starały się o jedno miejsce na dziennikarstwie, jedenaście - na europeistyce, dziesięć - na socjologii, a trzynaście na psychologii? Czy ci uczniowie myśleli o tym, kim mogliby być po studiach? Na jakich stanowiskach znaleźliby pracę? Czy nie obawiali się, że - mając magisterium - znajdą się wśród dwudziestu procent ludzi wykształconych, ale bez perspektyw na pracę w swoim zawodzie? Że znajdą się wśród kelnerów, sprzątaczy w Londynie?
Te i podobne pytania cisną się do głowy, ponieważ tegoroczni maturzyści do końca września musieli zdecydować o maturalnych przedmiotach. A te determinują przecież studia.
Marek w tym roku zdaje maturę. Uczy się raczej dobrze. Nie chce podjąć studiów informatycznych, choć w swojej przyszłej pracy musi informatykę rozumieć i się nią posługiwać. Wie, co chciałby w przyszłości robić. Zawodu nie umie nazwać. Taka "mieszanka informatyczno-artystyczna".
Chciałby być kimś, kto pokazuje coś, czego nikt inny bez jego pomocy by nie zobaczył. Już dziś, idąc ulicą, bawiąc się - pracuje. Ogląda plakaty, napisy, reklamy, okładki książek. W domu przerabia je na komputerze na - według niego - lepsze, łatwiej trafiające do odbiorcy. Informatyka go fascynuje. Kocha możliwości, jakie daje komputer. Odpowiada mu satyra Andrzeja Mleczki. Chodzi na "sekcję matematyczną" do krakowskiego Centrum Młodzieży. Te zajęcia to gimnastyka umysłu. Na maturę wybrał matematykę, ale nie rozszerzoną. Zawsze miał z matematyki czwórki. Ta rozszerzona jest dla niego jednak "nie do przejścia". Zbyt mało punktów by dostał. I w związku z tym chciałby wybrać taki kierunek studiów, na który rozszerzona matematyka nie jest punktowana.
Większość tak robi. Jako przykład Marek podaje "marketing i zarządzanie". Na UJ na ten kierunek starało się ponad dziewięć osób na jedno miejsce, a na podobny kierunek na Uniwersytecie Ekonomicznym - dwie. Na UJ punktowane były dwa przedmioty spośród historii, geografii, matematyki i języka obcego. Na UE tylko matematyka i język obcy. Uczniowie boją się rozszerzonej matematyki. Jest dla nich za trudna? I to ma znaczenie przy wyborze uczelni? Idąc tym tropem, prześledziłam różne kierunki.
Na budownictwo i inne inżynierskie studia tylko cztery, pięć osób walczyły o jedno miejsce. Informatyka i elektronika też nie były bardzo oblegane. A przecież to te studia kształcą fachowców od nowych technologii. To od nich zależy rozwój ekonomiczny. To absolwenci tych kierunków podejmują pracę w zawodach, które napędzają gospodarkę. Inżynierowie, specjaliści od nowych technologii, naukowcy. Oni mają przed sobą przyszłość. Dla nich jest i będzie praca. Jak spowodować, aby na te studia decydowały się najlepsze ścisłe umysły?
Wśród zadań wychowawczych szkoły jest przygotowanie uczniów do prawidłowego wyboru zawodu, kierunku dalszego kształcenia i pracy zawodowej. Jednak nauczyciele przedmiotów nie są do tego przygotowani, a zresztą nie taka jest ich rola. Dydaktycy mają za zadanie przekazanie wiedzy, wzbogacenie intelektu wychowanka. O świecie pracy, jego istocie, znaczeniu, zmianach rynku pracy, potrzebie jego uwzględnienia w doborze kształcenia powinni mówić uczniom profesjonalni doradcy. To oni aktywizowaliby uczniów do samopoznania, samooceny. To oni rozwijaliby zawodowe zainteresowania, byliby konsultantami - w tej materii - dla nauczycieli. Polska szkoła takich doradców, poza wyjątkami, nie zatrudnia.
W programach studiów pedagogicznych również nie ma dotychczas przedmiotu poważnie traktującego orientację szkolno-zawodową. Często słyszy się o konieczności unowocześnienia nauczania, o konieczności przystosowania szkoły do zmieniającego się świata. Ciągłe zwiększanie znaczenia języków obcych jest dobrym krokiem. A szkoła ma przygotować ucznia do życia. Przygotowanie do dorosłego życia to również, a może nawet przede wszystkim, przygotowanie do przyszłej, dobrze wybranej pracy.
Jako doradca proponowałabym tegorocznym maturzystom, potencjalnym politologom, dziennikarzom, marketingowcom, aby przewertowali programy wielu kierunków (nie tylko ich nazwy) i jeszcze raz zastanowili się, czy ich pomysł na studia jest najlepszy. Aby - dopóki nie ma w szkole odpowiednich specjalistów - zostali sami dla siebie doradcami. Zawsze potem, lub nawet jeszcze w trakcie studiów, można będzie dać upust swej humanistycznej czy społecznikowskiej albo biznesowej fantazji i zostać: leśnikiem-dziennikarzem, prawnikiem-politykiem, inżynierem-przedsiębiorcą. Ten kierunek jest zawsze możliwy. W drugą stronę jest o wiele trudniej.
A Marek? Marek otrzymał informację o kierunku, który go zachwycił. Po raz pierwszy usłyszał o "elektronicznym przetwarzaniu informacji" na uniwersyteckim kulturoznawstwie. Wśród przedmiotów humanistycznych (poetyki, semiotyki tekstu itp.) są zajęcia informatyczne (teoria języków i automatów, technologia pracy nad obrazem, dźwiękiem, tekstem), zachęcająco brzmiąca "matematyka dla humanistów".
Uśmiechnięty Marek powiedział - To kierunek dla mnie, bo jeśli nie zaczepię się w reklamie, czy wydawnictwie, będę umiał przynajmniej założyć sklep lub punkt internetowy z moimi pomysłami.
Jeśli chodzi o kierunki, o których była mowa na wstępie, sprawa nie jest beznadziejna. Przed podjęciem decyzji trzeba sobie zadać tylko jedno ważne pytanie: "Jaką pracę wykonywałbym z prawdziwym zaangażowaniem?".
R. Bolles, autor "Spadochronu - praktycznego podręcznika dla osób planujących karierę", radzi: "Aby szukać pracy zbliżonej do wymyślonego ideału, musisz mieć jej obraz w swoim umyśle. Im będzie on wyraźniejszy, tym łatwiejsze studiowanie i szukanie pracy".
Warto o tym pomyśleć już na pierwszym roku studiów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski