Miechów. Kontrowersje wokół wycinki drzew w parku miejskim

WIDEO: Krótki wywiad

Park jest w tej chwili placem budowy i wstęp do niego jest wzbroniony. Zza ogrodzenia słychać natomiast dźwięk pracujących pilarek. - Park, który pełnił funkcję zielonych płuc Miechowa, zmienia się w betonową pustynię. Na wielką skalę wycina się tam zdrowe drzewa, swego rodzaju pomniki przyrody. Rewitalizacja parku to bardzo zła inwestycja z punktu widzenia finansowego i ekologicznego – przekonywała podczas czwartkowej sesji Rady Miejskiej Lidia Baranowska. Zadała przy tym pytania, dotyczące ilości wycinanych drzew oraz opłaty, jaką gmina musi wnieść z tego tytułu.

Z informacji uzyskanej od naczelnika Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa, Ochrony Środowiska i Rynku Pracy w Miechowie Czesława Mardausa wynika, że Starostwo Powiatowe na wniosek gminy wydało w sumie pięć decyzji, zezwalających na usunięcie z parku 241 drzew. Opłata naliczona z tego tytułu wyniosła ponad 1 milion złotych. Jednak w tej chwili jest to opłata potencjalna. - Płatność naliczonej opłaty została zawieszona na okres trzech lat, licząc od dnia upływu terminu wskazanego w zezwoleniu na wykonanie nasadzeń zastępczych. Jeżeli posadzone drzewa i krzewy zachowają żywotność po upływie okresu trzech lat lub nie zachowają żywotności z przyczyn niezależnych od posiadacza nieruchomości, należność z tytułu ustalonej opłaty za usunięcie drzew podlega umorzeniu. W przeciwnym wypadku opłata będzie wymagalna – wyjaśnia naczelnik Mardaus.

Starostwo w swoich decyzjach nakazało gminie nasadzenie 532 drzew. Burmistrz Dariusz Marczewski zapewnia, że zostaną one posadzone, a co za tym idzie, gmina za zezwolenie za wycinkę nie zapłaci. Dodaje przy tym, że oprócz 532 drzew projekt rewitalizacji przewiduje posadzenie ponad 1300 sztuk krzewów niskopiennych, obsadzenie roślinami ozdobnymi 30 arów oraz powstanie 290 metrów bieżących pergoli.

Burmistrz tłumaczy, że skala wycinki jest mniejsza, niż początkowo zakładał projekt rewitalizacji. - Gdy skończymy będzie widać, że niektóre alejki są specjalnie tak poprowadzone, by uratować jak najwięcej drzew. Ta wycinka, która w tej chwili budzi taki emocje, obejmuje teren planowanych placów zabaw. Usuwamy te drzewa, które kolidują z zaplanowanymi urządzeniami, ale też te, które stwarzają potencjalne zagrożenie dla dzieci. Musiałbym być nierozsądny gdybym zdecydował, że należy pozostawić dwudziestometrową topolę nad placem zabaw. Trzeba pamiętać, że to jest park, a nie las – tłumaczy burmistrz i dodaje, że według relacji osób prowadzących wycinkę, większość usuwanych starych drzew jest w środków spróchniała.

Radna Baranowska uważa z kolei, że usunięcie tak dużej liczby drzew to „barbarzyństwo”. - Burmistrz uważa się za ekologa, tymczasem to za jego kadencji zostało wyciętych najwięcej drzew. Będą nasadzenia, to dobrze, ale kiedy te drzewa urosną? Kiedy ten park będzie strefą zieleni? To jest dla mnie coś niebywałego – mówi. Burmistrz z kolei przypomina, że nowe nasadzenia drzew na terenie miasta w ostatnich latach właśnie przez gminę były inicjowane. - W ramach kilku akcji przekazaliśmy mieszkańcom prawie 2000 sadzonek – słyszymy.

Radna Lidia Baranowska pytała też, kto wykonuje wycinkę. Z udzielonej nam odpowiedzi wynika, że część drzew z parku usunęła w ramach kontraktu prowadząca rewitalizację firma Kartel. - Natomiast w przypadku tych drzew, które są usuwane teraz, poprosiliśmy o pomoc strażaków. Zrobią to zamian za drewno, które posłuży do ogrzewania remiz.