Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nami sąsiadami

Redakcja
W dawnym województwie krakowskim Fablok grał przede wszystkim na szczeblu III bądź IV ligi, natomiast Alwernia w klasach niższych. Po reformie administracyjnej i reorganizacji rozgrywek chrzanowianie przez blisko ćwierć wieku rywalizowali w ligach śląskich. W tym czasie Alwernia pięła się po kolejnych szczeblach rozgrywkowych i w ubiegłym sezonie była już w gronie zespołów walczących o III ligę. Podobnie będzie chyba w tym sezonie, co potwierdził przebieg sobotniego meczu w Chrzanowie. Fablok na własnym boisku rzadko oddaje punkty, a tymczasem w pojedynku z podopiecznymi Marka Holochera nie miał zbyt wielu szans. Trener Antoni Gawronek po udanym początku sezonu przestrzegał, że stanowczo za wcześnie wyciągać wnioski co do możliwości jego zespołu w tegorocznych rozgrywkach i miał rację. Na tle rywali z Alwerni Fablok wypadł słabo. Chrzanowianie byli wolniejsi i nie ustrzegli się wielu błędów w obronie, skrzętnie zresztą wykorzystanych przez Marcina Józkowicza i spółkę.

Po meczu Fablok - Alwernia

 Chrzanów graniczy z gminą Alwernia, ale do tej pory tak się składało, że piłkarze Fabloku nie mieli okazji do zbyt częstych kontaktów z rywalami, a jeśli już, to głównie w potyczkach towarzyskich lub sparingach. Sobotni mecz w ramach IV ligi małopolskiej było podobno pierwszym spotkaniem mistrzowskim obu zespołów.
 - Popełniliśmy podstawowe błędy w kryciu i przydarzyło się to zawodnikom nawet tak doświadczonym jak Dąbek czy Antonik. Brakowało asekuracji, Adamski jakoś nie potrafił dogadać się z obrońcami - powiedział po meczu szkoleniowiec Fabloku. - Szkoda, że Burliga nie wykorzystał doskonałej okazji pod koniec pierwszej połowy, bo może, gdyby padło wyrównanie, mecz ułożyłby się inaczej w drugiej części. Sytuacji mieliśmy sporo, ale to rywale pokazali 200-procentową skuteczność. Chyba jednak wygrali trochę za wysoko. Będziemy musieli wyciągnąć wnioski na przyszłość.
 Trener chrzanowskiej drużyny zrobił to już zresztą po pierwszej połowie, gdy przesunął z pomocy do ataku Roberta Kobylińskiego. Pozyskany przed sezonem 28-letni piłkarz w drugiej połowie stwarzał największe zagrożenie dla bramki Tomasza Frączka. Dwukrotnie był bliski zdobycia gola, najpierw piłka minęła w niewielkiej odległości słupek, a przy drugim strzale bramkarz Alwerni zdołał zatrzymać piłkę z największym trudem.
 Trener Holocher zadowolony był z postawy drużyny i skuteczności. - Zdecydowanie zabrakło nam jej w poprzednim spotkaniu z Clepardią i to głównie zadecydowało, że mimo dużej przewagi ponieśliśmy porażkę. Dlatego chętnie podzieliłbym te trzy bramki - na dwie z Clepardią i jedną w tym spotkaniu - powiedział po meczu trener Alwerni, który jednak był ostrożny w ocenie szans swojej drużyny w dalszych rozgrywkach. - Na razie nie jesteśmy przygotowani na marsz w górę. Wystarczy spojrzeć na naszą ławkę rezerwowych. Mam do dyspozycji tylko 15 zawodników, ale w tym tygodniu powinna się rozstrzygnąć sprawa dwóch transferów - dodał Holocher.
 Trener Alwerni nie chciał zdradzić o jakich zawodników się stara. Jeden z nich ma podobno za sobą przeszłość I-ligową. Mają uzupełnić linię ataku i obrony.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski