Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między parapetem a ziemią

Redakcja
W odległej opowieści Jorge Luisa Borgesa "Tajemny cud" Bóg się zlitował - ciężka kropla deszczu zamarła w połowie wędrówki przez policzek Jaromila Hladika. Nocą przed porankiem, który miał być porankiem jego gwałtownej śmierci, Hladik prosi Wszechmogącego o jeden rok. Nie dokończył dramatu "Wrogowie". Nie pragnie wiele, nie. Chce tylko poprawić wadliwe obrazy, dopisać w pamięci brakujące sceny, odnaleźć ostatnie słowo. Szepce: "Przyznaj mi te dni, Ty, do którego należą stulecia i czas". Został wysłuchany.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

O poranku "wszechświat fizyczny zatrzymał się". Zamarła na policzku ciężka kropla wody sunącej w dół. Skamieniał pluton egzekucyjny. Cień pszczoły znieruchomiał na płycie podwórza. Nie rozwiewał się dym z pożegnalnego papierosa. "Bóg czynił dla niego tajemny cud: zabije go o określonej godzinie niemiecki ołów, ale w jego umyśle między rozkazem a wykonaniem rozkazu upłynie rok". Hladik wraca więc do "Wrogów". Czyści obrazy, układa brakujące sceny, szuka brzmienia kończącego. Znajduje. W odległej opowieści Handlik znajduje słowo ostatnie. W Polsce "Świat Literacki" wydaje dziś prozę "Balony mogą wzlecieć". Na tylniej okładce ołowiany fakt: "Ostatnia książka Bohumila Hrabala".
Analogie między iluzją a realnością nigdy nie są proste, powinowactwa - nigdy jasne. Lecz czy nie jest tak, że dla tych, co byli skazani na nieogarnione bajanie Hrabala, jego samobójczy lot z piątego piętra praskiego szpitala na Bulovce był w istocie niespełniony, gdyż skazanym na nieogarnione bajanie zostało do przeczytania jeszcze wiele? Po południu Hrabal zsuwa się z okna w czeluść. Między wysokim parapetem a ziemią - ile miał czasu? Pięć sekund? Tak, Wszechmocny pozwala mu umrzeć o określonej godzinie dnia 3 lutego 1997 roku, lecz czy w umysłach skazanych na jego nieogarnione bajanie - między chwilą parapetu a chwilą ziemi nie upływa aby pełne 12 lat, 12 lat czytania wszystkiego? Lektura odwlekała więc tamten upadek aż do dziś - do ostatniej książki?
Tylko pozornie każda literatura zawiesza umieranie. Tylko pozornie w czytaniu dowolnego tomu, jakby Grochowiak rzekł, śmierć jest daleko, jak była w dzieciństwie. W istocie zdarza się to jedynie mistrzom mitologizowania realności. Na przykład - Schulzowi. Na przykład Hrabalowi, który wielbił "Sklepy cynamonowe". Pozorne byle co obracali w zasadę świata. Kruchy tom "Balony mogą wzlecieć" jest finalnym katalogiem takich obrotów. Katalogiem zmęczonym.
12 rozdziałów. Wszystkiego - 117 stron, czernionych w Kersku 4, 3, 2 lata przed chwilą parapetu i chwilą ziemi. 12 zapisów stygnącego języka, urwanych fraz, myśli, które tracą siły. Nogi odmawiały posłuszeństwa, co kilka kroków opierał się o drzewa, przystawał, szukał oddechów. Głowa już nie wytrzymywała niekończącej się opowieści świata, ale słuchał, wciąż jeszcze tak. 12 zestawów łupin, resztek, strzępów wszystkich motywów, które były blisko przez życie całe. Jego koty, nieusuwalny ból pięknego świata, twardniejąca samotność. Przecież zmarli już wszyscy. Już z nikim nie chce mu się gadać. Coraz częściej syczy: won! Coraz częściej odsyła żywych do Mekki. 12 ostatnich spłowiałych portretów jego starych epifanii.
Co z tym dziś czynić? Na pojedyncze śrubki rozkładać, mierzyć, ważyć, pod mikroskop wciskać i ustalać obiektywną wartość literacką? Oceniać takie pożegnanie? Jedyne, co warto, co można, co trzeba, to z tomem "Balony mogą wzlecieć" w garści spróbować krokiem raka raz jeszcze przejść przez wszystko, co napisał, aż do początku. By dostrzec odcienie, których się nie widziało, usłyszeć brzmienia niedosłyszane, dotknąć szarych, chłodnych krawędzi, kiedyś skrytych pod legendarną Hrabala ironią i mięsistą malowniczością jego napisanych światów. Tylko tyle, jak sądzę, warto, można, trzeba.
Zresztą, niewiele więcej się da, zgoła nic. Po roku Jaromil Hladik znalazł ostatnie brakujące słowo. Ciężka kropla deszczu podjęła swą wędrówkę po jego policzku, drgnął cień pszczoły, ruszył ołów kul. Po dwunastu latach od chwili parapetu "Świat Literacki" wydaje po polsku ostatnią książkę Hrabala. Lot się kończy. I jak wtedy - przyjaciele niosą urnę z prochami Hrabala "Pod Złotego Tygrysa" na pożegnalne piwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski