Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejska straż w Bochni znów bez komendanta

Małgorzata Więcek-Cebula
Iwona Dymura bardzo krótko zajmowała gabinet komendanta bocheńskiej jednostki. - Sprawę uważam za zamkniętą - mówi
Iwona Dymura bardzo krótko zajmowała gabinet komendanta bocheńskiej jednostki. - Sprawę uważam za zamkniętą - mówi Tomasz Rabjasz
Bochnia. Iwona Dymura po trzech miesiącach zrezygnowała z kierowania jednostką, ale o powodach nie chce mówić. Zdecydowały konflikty?

Powołanie Iwony Dymury w listopadzie ub.r. na szefową bocheńskich strażników miało zakończyć kilkumiesięczne bezkrólewie w jednostce.

Tak się nie stało, bo „szeryf w spódnicy” już po trzech miesiącach pracy podjęła decyzję o odejściu ze stanowiska. Była pani komendant nie chce zdradzać powodów rezygnacji.

- Sprawę uważam za zamkniętą. Wróciłam do poprzednich obowiązków - ucina rozmowę. Szefuje jednemu z referatów straży.

Wakat na stanowisku komendanta pojawił się w momencie, gdy były szef strażników Krzysztof Tomasik awansował na komendanta straży miejskiej w Tarnowie. Jego następcy nie udawało się znaleźć pomimo ogłoszenia dwóch konkursów. Postępowania zakończyły się fiaskiem, a teraz zrezygnowała Iwona Dymura.

- Nie wyraziła zgody na kontynuowanie pracy w charakterze komendanta - mówi Andrzej Koprowski, asystent burmistrza.

Dlaczego formacją nikt nie chce kierować?

- Może wynika to z faktu, że praca w straży miejskiej jest źle odbierana przez ludzi? Postrzega się nas jako tych, którzy tylko wypisują mandaty - zauważa filozoficznie Kazimierz Osinka, który po Dymurze przejął na jakiś czas obowiązki szefa.

- Sam komendantem na stałe nie mogę zostać, bo nie mam wyższego wykształcenia. W wieku 60 lat nie chce mi się już studiować - wyznaje z rozbrajającą szczerością funkcjonariusz, mający 24-letni staż na stanowisku zastępcy szefa jednostki.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że prawdziwe powody zmian kadrowych u strażników są pokłosiem konfliktów między pracownikami.

- Są tam różne grupy, które nie zawsze się dogadują - mówi osoba znająca sytuację, ale chcąca pozostać anonimowa.

Przypomina, że konflikt doprowadził kilkanaście lat temu do odwołania z funkcji komendanta innej kobiety - Doroty Wróbel. Część strażników zarzuciła jej mobbing. Sprawa trafiła do sądu, który byłą komendantkę oczyścił z zarzutów. Dziś w 18-osobowym zespole dalej pracuje, podobnie jak ci, którzy z nią walczyli. Czy topór wojenny udało się zakopać? Dorota Wróbel nie chciała o tym rozmawiać.

- To stare dzieje i nie wiem, czy jest sens do nich wracać - komentuje natomiast Kazimierz Osinka. Jak może, stara się przekonywać, że w jednostce nic złego się nie dzieje.

- Każdy pracuje najlepiej jak umie i wykonuje swoje obowiązki - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski