Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszczuchy

Redakcja
Na szlakach na Mount Everest panuje tłok, a niedźwiedzie polarne nie wiedzą, gdzie się schronić przed coraz liczniejszymi wyprawami na biegun. Liczba biur podróży specjalizujących się w ekstremalnych wyprawach rośnie z dnia na dzień.

Organizatorzy prześcigają się nie tylko w wynajdywaniu coraz bardziej niebezpiecznych celów podróży, ale i udogodnień dla klienta. Na bieguny, pustynie czy w Himalaje dociera się nie powolnymi statkami czy na wielbłądach, lecz specjalnie wynajętymi samolotami i helikopterami. Za jedyne kilka tysięcy dolarów można przemaszerować szlakiem arktycznym do "obozu głodu", gdzie niegdyś członkowie XIX-wiecznej wyprawy wojskowej, aby przeżyć, uciekli się do kanibalizmu. Ci, którzy wolą cieplejszy klimat, mogą przebyć "złoty szlak", prowadzący przez Saharę. Takie wyprawy gwarantują - w czasach, kiedy na naszym małym globie prawie wszystko zostało już odkryte, niezapomniany dreszczyk emocji bez ryzyka zapuszczania się na "ziemię nieznaną".

Najambitniejsi odcinają się od ekstremalnej turystyki w wersji skomercjalizowanej. Zamiast fundować sobie jednorazową ekscytację za pośrednictwem biura podróży, sami organizują zdobywcze ekspedycje. Tyle że ich cele, nawet jeśli są czasami pożyteczne, stają się coraz częściej sztuczne i wydumane. Niektórzy chcą nieść ratunek kulturom tubylczym lub chronić środowisko naturalne; inni oczyma wyobraźni widzą siebie jako tych, którzy pierwsi mogą wspiąć się na drugi pod względem wysokości szczyt w Ameryce Północnej od strony południowo- -wschodniej albo przemierzyć Antarktykę z kocim zaprzęgiem. Również dla sponsorów ważne jest, by coś odbywało się po raz pierwszy. Stąd ekwilibrystyka słowna w formułowaniu celów wypraw.

Aby nazwać nowy trend, Amerykanie ukuli nawet termin: explornography. I rzeczywiście, motywacje niektórych ekstremalnych podróżników mogą budzić wątpliwości. Niekiedy obrażenia i śmiertelne wypadki na szlakach zamiast zniechęcać, zachęcają innych do igrania z niebezpieczeństwem. Kilka dni po tragicznie zakończonych wyprawach na szlak ruszają nowi śmiałkowie.

Jednak naukowcy mogą się mylić, traktując wszystkich ekstremalnych turystów ze wzgardą, ponieważ na tego typu wyprawy udają się nie tylko żądni silnych wrażeń sensaci, rozegzaltowani mniej lub bardziej wydumanym ryzykiem, ale także stateczni panowie i panie w średnim wieku. Dla nich wyprawa na biegun czy w Himalaje jest próbą sprawdzenia się, zbadania własnego hartu i wytrzymałości. Próbą, której życie w miejskich warunkach nie zaoferuje.

Maciej Saskowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski