Mieszkańcy: ta rada nadzorcza musi odejść

Zasugerowali też przywrócenie na stanowisko byłego prezesa, który został niedawno odwołany. W tym czasie przedstawiciele dotychczasowej RN zaczęli ostentacyjnie opuszczać obrady, nie znajdując na swoją obronę argumentów, które przemówiłyby do większości mieszkańców.

Do końca zostały tylko dwie kobiety z 10-osobowej rady, ale i one nie zdołały odwrócić nieuchronnego biegu wypadków. Bo argumentacja drugiej strony – poparta wyliczeniami, które wskazywały na poważne błędy finansowe – znalazła zdecydowanie więcej zwolenników.

Atmosfera gęstniała z każdą godziną, gdy mieszkańcy mieli już dość przepychanek słownych, opóźniających głosowania. Punktem zapalnym okazała się informacja o zaproszeniu przez radę nadzorczą na walne zgromadzenie dodatkowego radcy prawnego – opłaconego za ponad 3 tys. zł – mimo że inny radca na co dzień obsługuje spółdzielnię i również był obecny.

Już wtedy mieszkańcy dali wyraz niezadowoleniu, przegłosowując wniosek, aby zaproszony prawnik nie brał udziału w zebraniu.

Kluczowe okazały się jednak wystąpienia byłego szefa rady nadzorczej i byłego prezesa, którzy – wyjaśniając, że sprawa nad­użyć byłej kasjerki została rozstrzygnięta w sądzie, a członkowie SM „Łobzów” nie ponieśli z tego tytułu strat – punktowali jednocześnie nowe władze.

– W projekcie planu remontów wszystkie podsumowania są niezgodne z wyliczeniami. Błędy dochodzą nawet do 413 tys. zł! W rozliczeniu funduszu centralnego są błędy na 81 tys. zł. Jak ci fachowcy potrafią tak liczyć, to jeszcze rok i w ogóle nie doliczymy się pieniędzy w tej spółdzielni – mówił jej były szef Zbigniew Radosz, szacując, że nieplanowane wydatki związane ze zmianą władz będą w tym roku kosztować mieszkańców dodatkowe 65 tys. zł.