Mieszkańcy Zawady wychodzili sobie chodnik

Poboczem ulicy Kamiennej w dzielnicy Zawada chodzą tylko najbardziej odważni piesi. Ruchliwą wylotówką w kierunku Kamionki Wielkiej gnają bowiem samochody osobowe i tiry. W ciągu pięciu lat pod kołami aut zginęły trzy osoby. - Dlatego tak desperacko walczyliśmy o budowę chodnika - tłumaczy Halina Michalik.

Wąskie pobocze nie stanowi żadnej ochrony przed pojazdami. Słysząc nadjeżdżające auta piesi odskakują w bok, by nie uderzyły ich lusterkiem w ramię. Gdy pięć lat temu radnym z dzielnicy został Tadeusz Gajdosz, poprosili go o wsparcie. W sprawie chodnika interpelował osiem razy. Interwencję podjęła także lokalna prasa.

- Władze miasta rozumiały problem, ale zawsze były jakieś pilniejsze inwestycje do zrobienia i sprawa się odwlekała - mówi Tadeusz Gajdosz.

Rozwiązanie problemu przyspieszyło zebranie zorganizowane w sierpniu przez proboszcza parafii w Zawadzie ks. Antoniego Koterlę. Do rozmów zasiadł m.in. z prezydentem miasta Ryszardem Nowakiem i dyrektorem Miejskiego Zarządu Dróg Grzegorzem Mirkiem.

- Jeśli chcemy spać ze spokojnym sumieniem, musi powstać tu chodnik - przekonywał proboszcz. I mieszkańcy doczekali się efektów. Budowę dwukilometrowego odcinka chodnika wpisano już do budżetu na 2016 r. Zagwarantowano na ten cel milion złotych. Dodatkowe 200 tys. miasto wyda na chodnik przy dochodzącej do Kamiennej ulicy Prusa.

- Nareszcie skończą się nasze obawy przed pokonywaniem choćby parunastu metrów wzdłuż ruchliwej drogi na Kamionkę - cieszy się Ewa Rumin. A radny Gajdosz dodaje, że prezydent dotrzymał słowa danego mieszkańcom podczas parafialnego spotkania.

Za rok wywalczony przez ludzi chodnik połączy dzielnicę Zawada z sąsiednią Jamnicą w gm. Kamionka Wielka. W to przedsięwzięcie włączyła się też gmina, która przekazała miastu dokumentację projektową 500-metrowego swojego odcinka, od granicy gminy do początku dzielnicy Zawada. Za przygotowanie projektu zapłaciła 6 tys. zł.