Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mike Lankford „Stać się Leonardem”. Recenzja książki

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Fot. Archiwum
Czy określenie Leonarda da Vinci jako leworęcznego, niewykształconego, wsiowego dyslektyka, który całkiem spokojnie mógł mieć aspergera, ma podstawy w faktach?

WIDEO: Krótki wywiad

„Niestety, ten człowiek nigdy nic nie skończy, bo myśli o końcu pracy zanim ją rozpoczął”. Tak papież Leon X (1475-1521), pochodzący z rodu Medyceuszy, oceniał Leonarda da Vinci, jednego z największych geniuszy w dziejach światowej sztuki, który jednak pozostawił po sobie zadziwiająco nikły (ilościowo) dorobek. W każdym razie w dziedzinie malarstwa: zaledwie kilkanaście obrazów, za to w większości uważanych za niedoścignione arcydzieła.

Taki właśnie wizerunek Leonarda, artysty, naukowca i konstruktora nie do końca zrealizowanego, kreśli w swej książce zatytułowanej „Stać się Leonardem. Słabości i geniusz Leonarda da Vinci” Mike Lankford, znany przede wszystkim jako muzyk rythm-and-bluesowy, co zresztą widać w dość swobodnym stylu tej książki: „Leonardo narysował trupa za darmo. Z własnej woli. Interesowało go to, w jaki sposób zwisa martwe ciało, a o dobrego modela nie zawsze było łatwo”.

Książka „Stać się Leonardem” to przede wszystkim wyraz autorskiej fascynacji postacią i dorobkiem autora „Mony Lisy”. Lankford stwierdza zresztą wprost: „Radzę obok tego bękarta mojego mózgu mieć pod ręką rzetelną biografię, żeby pozostawać w nieustanym kontakcie z prawdą w powszechnie przyjętym rozumieniu tego słowa”. Bo to wyraz fascynacji nader subiektywny, streszczający się w innych słowach autora: „Nie mógłbym tego w żaden sposób udowodnić, mam jednak silne przeświadczenie…”. Stąd biorą się w tej książce choćby różnorakie teorie na temat luk w biografii artysty, np. dotyczące matki Leonarda, która zdaniem Lankforda mogła być ochrzczoną muzułmańską niewolnicą, zgwałconą przez ojca artysty, cenionego notariusza.

Mimo, a może dzięki takiemu stylowi autorskiego myślenia, książka Lankforda może stanowić znakomite wprowadzenie do dalszych studiów nad losem i dorobkiem Leonarda. Zwłaszcza że autor pobudza ciekawość czytelnika (wręcz ostro go prowokując), chociażby określając Leonarda jako „leworęcznego, niewykształconego, wsiowego dyslektyka, który całkiem spokojnie mógł mieć aspergera”.

Dziś patrzymy na Leonarda przez pryzmat jego dokonań oraz tego, czego dokonać mógł, a co oceniamy na podstawie zachowanych, chociaż tylko częściowo, zapisków. A Lankford stara się odtworzyć portret Leonarda widziany oczami jego współczesnych, którzy „widzieli w nim długowłosego, zarośniętego jegomościa, który mógł się porozumiewać ze światem wyłącznie w mowie lub za pośrednictwem rysunków, pisał bowiem dziwacznym, całkowicie hermetycznym szyfrem, adresowanym jedynie do samego autora, nieomal prywatnym alfabetem”. A w dodatku był pełen, nie bójmy się tego słowa, pychy, jak w liście do władającego Mediolanem Ludovico Sforzy, w którym oferował swe usługi: „Zbuduję wozy pancerne nie do zdobycia, które wjadą z artylerią w szeregi wroga i rozbiją najsilniejsze nawet wojska. W ślad za nimi wkroczy piechota, bez uszczerbku i nie napotykając oporu”. Czyż można więc się dziwić, że z usług osobnika postrzeganego jako wariat chętnie korzystali - jak to określa Lankford - ówcześni wariaci, w rodzaju Ludovica Sforzy czy Cezara Borgii…

Czytając tę książkę chwilami można odnieść wrażenie, choć nawet Lankford tego nie sugeruje, że Leonardo był po prostu zagubionym na naszej planecie kosmitą…

Mike Lankford „Stać się Leonardem”. Marginesy 2019, 332 str.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski