Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mikołaj mieszka w Wieliczce

Rozmawiała: Jolanta Białek
Roman Koszyk wciela się w świętego Mikołaja już od 19 lat
Roman Koszyk wciela się w świętego Mikołaja już od 19 lat FOT. ARCHIWUM
Rozmowa. Z wielickim przedsiębiorcą Romanem Koszykiem, który – z okazji 6 grudnia – zdążył obdarować mieszkańców podkrakowskiego miasta i okolic tonami czekolady!

Romana Koszyka zna w Wieliczce chyba każdy, choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Bo kto nie kojarzy świętego Mikołaja, który od prawie 20 lat krąży po wielickich ulicach, urzędach i instytucjach, obdarowując sło­d­kościami dzieci, młodzież i dorosłych, a czekolady wyjmuje nie z worka z prezentami, ale zawsze z wiklinowego koszyka?

– Dlaczego został Pan świętym Mikołajem?

– Właściwie z nudów. To było 19 lat temu. Moja firma zaczęła wtedy prace remontowe plebani kościoła św. Klemensa i kiedy nadszedł 6 grudnia, przyszło mi do głowy, by wcielić się w Mikołaja. Ubrałem się w znalezione na plebani ornat i „kapelusz”, wziąłem też koszyk na prezenty, kupiłem czekolady i cukierków. Tak wyposażony ruszyłem w miasto, by rozdawać słodycze ludziom.

– Jak mieszkańcy reagowali na upominki?

– Było dużo radości, ale i zaskoczenia. Teraz Mikołaj rozdający 6 grudnia prezenty na ulicy to widok powszedni, ale w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku, to była rzadkość. Rozdawałem słodycze nie tylko przechodniom, wchodziłem też do urzędów i różnych instytucji. A ludzie nie wierzyli, że ja tak od siebie i z serca ich obdarowuję.

Pytali, czy to gmina zorganizowała, kto za to płaci itp. A mnie tak spodobała się ta pierwsza akcja, że postanowiłem być św. Mikołajem już co roku. Bo nie ma nic fajniejszego niż dawać innym coś co sprawi im radość.

– Dziś wielicki św. Mikołaj ma pomocników, a przypadkowy ornat znaleziony na plebani, zamienił na kompletny strój biskupa Miry...

– Jakieś 15 lat temu, kiedy akcja się rozwijała i zacząłem coraz częściej wcielać się w Mikołaja, także podczas różnego typu imprez, kupiłem sobie w Rzymie specjalny mikołajowy strój.

Mam nawet sygnet wzorowany na tym, który nosił biskup Miry! A orszak Mikołaja stanowią od lat szef krakowskiego oddziału stacji Caritas ksiądz Bogdan Kordula oraz proboszcz parafii w Sierczy ksiądz Krzysztof Winiarski.

Ksiądz Bogdan przebiera się za aniołka lub Skarbnika, a księdza Krzysztofa nazywamy żartem – donosicielem. Bo nosi za Mikołajem koszyk z prezentami, a poza tym jest kierowcą auta wożącego Mikołaja.

– Ile godzin pracuje Mikołaj?

– Zawsze od godziny 7.30. Wtedy kończą się roraty w kościele św. Klemensa i ich uczestnicy są pierwszymi osobami, które obdarowujemy. Potem wyruszamy w miasto i działamy aż do wieczora.

– Ile słodkości trafiło do ludzi od wielickiego Mikołaja przez te wszystkie lata?

– Każdego roku rozdaję ponad 3000 czekolad, a ile cukierków – tego nawet nie liczę. To chyba trzeba już mówić o wielu tonach słodyczy...

– Czy któreś z mikołajowych akcji utkwiły Panu szczególnie w pamięci?

– Te, gdy byłem Mikołajem dla chorych. Nigdy nie zapomnę swej wizyty na oddziale onkologicznym dla dzieci w szpitalu na Prokocimiu.

Mogłem tylko pokazać tym dzieciakom misie i inne prezenty przez szybę, potem podarunki przekazywałem pielęgniarkom, które owijały je specjalną folią, chroniącą przed zarazkami i dopiero wtedy dawały maluchom. To było doświadczenie z gatunku tych, które poruszają człowieka do głębi.

Bardzo wzruszyła mnie także wizyta na oddziale dla osób starszych w szpitalu Żeromskiego. Pacjenci byli ogromnie zaskoczeni. Niektóre panie chciały mi płacić za prezenty, inne nie chciały uwierzyć, że podarunki są dla nich, a kilka kobiet zaczęło się głośno modlić. Nigdy tego nie zapomnę.

– Wielicki Mikołaj rozdający słodkości z koszyka tak wrósł w krajobraz, że mieszkańcom trudno wyobrazić sobie 6 gru­dnia bez niego. Ale podobno dzisiaj nie będzie tradycyjnej akcji?

– Rzeczywiście nie będzie, miałem już nawet w tej sprawie telefony prawie z pretensjami, bo przecież „Mikołaj musi być!”. A chodzi o to, że 6 grudnia przypada w dzień wolny od pracy, więc nie mógłbym odwiedzić, jak zawsze, wszystkich wielickich urzędów i instytucji.

Drugi powód złamania mikołajowej tradycji jest taki, że muszę być dziś na szkoleniu w Białce Tatrzańskiej. Mimo to pula dobroci w postaci mikołajowych czekolad zostanie dziś rozdana, bo wcielę się w Mikołaja podczas wyjazdowego szkolenia, tym razem obdaruję mieszkańców Białki. Można więc powiedzieć, że rozszerzam teren swego działania...

Ale jutro będę już w Wieliczce i wieczorem dostaną prezenty od „Mikołaja z koszykiem” mali uczestnicy świą–­ tecz­­nej imprezy na os. Bogu­cice. Na pewno będę Mikołajem także podczas dorocznego spotkania wigilijnego mie­szkańców, organizowanego na Rynku Górnym w Wieliczce.

– Wczoraj natomiast był Pan świętym Mikołajem podczas spotkanie dla dzieci z rodzin potrzebujących, który zorganizował Powiatowy Cech Przed­siębiorców i Rzemieślników w Wieliczce. Od jak dawna odbywają się takie spotkania?

– Od początku działalności wielickiego Cechu (Roman Koszyk od lat szefem tej organizacji – red.), a więc już od prawie 30 lat. W tym roku obdarowaliśmy 50 dzieci z całego powiatu. Tę akcję zawsze organizujemy tak na samo: wystawiamy w siedzibie Cechu kapelusz, do którego nasi członkowie wrzucają datki na prezenty. I zawsze uzbiera się taka kwota, że wystarcza na ładne podarunki dla kilkudziesięciu maluchów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski