Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milicjant uniewinniony

Redakcja
Alina Grabowska: Głos z Monachium

   Ponownie doszło do uniewinnienia jednego z milicjantów uczestniczących w zatrzymaniu i śmiertelnym pobiciu warszawskiego maturzysty Grzegorza Przemyka. W kolejnym procesie sąd nie znalazł dostatecznych dowodów, by wydać skazujący wyrok. Były milicjant, który dziś pracuje w policji, według zeznań kolegów Grzegorza Przemyka miał należeć do grupy patrolowej, która w maju 1983 r. zawiozła na komisariat przy ulicy Jezuickiej w Warszawie chłopaka świętującego z kolegami na ulicach stolicy zdanie matury i tam go śmiertelnie pobiła. Problem w tym, że te zeznania są niejednolite i nieudokumentowane. Już trzeci z kolei sąd uznał je za niewystarczające do wydania wyroku skazującego.
   Jedno jest jednak pewne, a mianowicie to, że ówczesne władze partyjne, rządowe i wojskowe uczyniły wszystko, co możliwe, by sprawę morderstwa Przemyka zagmatwać tak, by prawdziwych sprawców nie można było ustalić. Ogromny aparat partyjno-milicyjny zajmował się przez wiele miesięcy tworzeniem fikcyjnej wersji, w której chłopca mieli śmiertelnie pobić pracownicy karetki pogotowia ratunkowego, wezwanego na pomoc. Lekarka pogotowia, osoba całkowicie niewinna, została uznana za współodpowiedzialną za śmierć Przemyka i spędziła wiele tygodni w areszcie. Gazety pisały z oburzeniem o powszechnym upadku moralności w pogotowiu.
   Mechanizm oszukiwania opinii publicznej, ta niebywale skomplikowana i wielopoziomowa akcja wymyślona na najwyższych szczeblach partyjnych w celu zrzucenia winy z milicjantów na pracowników pogotowia, działał wielostronnie i sprawnie. W tę manipulację wmieszane były nie tylko wszystkie ówczesne podległe partii środki przekazu, ale także komendy milicyjne, biura śledcze, urzędy państwowe i kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Co więcej, to w Biurze Politycznym Komitetu Centralnego PZPR, czyli w centralnym organie władzy, zatwierdzano taktykę niszczenia akt i wprowadzania do śledztwa sztucznych, nieprawdziwych elementów i zeznań.
   Wtedy w Polsce rządzonej przez WRON i generała Jaruzelskiego nie było oświadczenia rządowego, gazety, audycji radiowej czy telewizyjnej, która by nie próbowała narzucić społeczeństwu swojej wersji wydarzeń. Generał Wojciech Jaruzelski, zeznając przed sądem już w wolnej Polsce, w 1997 r., wyjaśnił, że wszystkiemu winne były zachodnie stacje radiowe, w tym szczególnie Wolna Europa, która prowadziła na władze stanu wojennego "atak propagandowy". A pogrzeb Przemyka był, wedle generała, "wyreżyserowany przez zachodnie media".
   Jak wynika z ujawnionych w prasie dokumentów MSW z 1984 r., istniały "plany przedsięwzięć propagandowych" w sprawie procesu morderców Grzegorza Przemyka. Resort rozdzielił poszczególnym mediom zadania, polegające na wmawianiu społeczeństwu, że winą za śmierć Przemyka obciążeni są pracownicy pogotowia, a nie milicjanci. Ustalono dokładnie, które gazety mają zaprzeczać informacjom Radia Wolna Europa o winie milicjantów i jak ma to czynić radio czy telewizja.
   Dziś nie sposób ustalić, kto konkretnie zabił Grzegorza Przemyka, ale wiadomo z całą pewnością, kto rządził państwem w 1983 r. i kto z tego powodu ponosi odpowiedzialność za tę zbrodnię.
   Jak w wielu sprawach o przestępstwa komunistyczne, sprawiedliwego wyroku dziś nie można wydać. Dokumenty zostały zniszczone. Jest jeszcze szansa na odkrycie i ujawnienie prawdy w tej konkretnej sprawie dzięki śledztwu, jakie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Nic jednak nie zmniejszy stopnia politycznej odpowiedzialności generałów Jaruzelskiego czy Kiszczaka, ale nie widać, by się do niej poczuwali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski