Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliony z paliw

Redakcja
Przestępcy Anno Domini 2011 rzadko już paradują w dresach i białych skarpetkach, jak ich poprzednicy z minionych dekad. Noszą markowe garnitury, weekendy spędzają na egzotycznych plażach. Nierzadko brzydzą się przemocą, a problemy załatwiają pieniędzmi.

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

Według policji w Polsce wciąż najszybciej bogacą się oszuści paliwowi. Przed miesiącem małopolska policja rozbiła gang, który w ciągu kilku miesięcy zarobił około 10 mln zł. Jego zyskiem była nieopłacona akcyza. Pomysłodawcą i organizatorem tego "biznesu" był 39-letni mężczyzna, nazywany przez współpracowników "dyrektorem". Kontaktowali się z nim poprzez 22-letnią asystentkę, bo on sam często zmieniał adresy i telefony. Był poszukiwany trzema listami gończymi.

- Interes działał według schematu mafii paliwowej. Oparty był o działalność kilku zarejestrowanych firm. Tylko jedna z nich posiadała koncesję na obrót paliwami, pozostałe były tzw. słupami, mającymi siedziby w Polsce, na Słowacji i w Czechach. Najpierw kupowano olej przemysłowy, który odpowiednio modyfikowano, aby zmienić jego przeznaczenie, potem wprowadzano go do obrotu jako pełnowartościowy olej napędowy. Transakcje legalizowano poprzez fikcyjny obrót paliwem pomiędzy firmami. Dla upozorowania rzeczywistego obrotu deklarowano wywóz paliwa za granicę. Tymczasem trafiało ono do sieci stacji paliw należących do grupy - opowiadają śledczy.

Od dwóch lat trwa inne śledztwo - w sprawie przetwórni oleju opałowego na krakowskich Rybitwach. Dostarczano go zza wschodniej granicy, odbarwiano i sprzedano jako olej napędowy na stacjach benzynowych w całej Małopolsce. Według prokuratury szajka zarobiła na tym 127 mln zł.

"Tylko" na 20 mln zł podsumowała natomiast krakowska Prokuratura Apelacyjna zyski oszustów, którzy sprzedali ponad 60 tys. ton produktów ropopochodnych pochodzących z rafinerii w Trze-bini. Był to olej technologiczny, produkowany dla kopalni do wzbogacania węgla. Trafiał jednak na stacje benzynowe, a stamtąd do baków naszych samochodów. Z opinii biegłego wynika, że jakość paliwa była tak fatalna, iż w skrajnych przypadkach mogło dojść do uszkodzenia silników.

- Kupili sobie przychylność jednego z pracowników rafinerii i dzięki niemu autocysterny mogły tankować oleje technologiczne poza kolejnością. Takich dostaw było aż 2,5 tys. Cysterny jechały wprost na stacje benzynowe, ale towar przeistaczał się już w olej napędowy. Dzięki fałszywym fakturom, które krążyły między fikcyjnymi firmami - tłumaczy prok. Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

W tej sprawie przed kilkoma dniami do sądu trafił akt oskarżenia. Obejmuje 21 osób, którym zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwo i pranie brudnych pieniędzy. O kierowanie gangiem prokuratura oskarża trzech mężczyzn (z Małopolski i ze Śląska). Czwarty - to były kierownik działu spedycji w trzebińskiej rafinerii. Pozostali to tzw. słupy, czyli studenci, absolwenci różnych uczelni i bezrobotni, którzy zostali wynajęci do założenia fikcyjnych firm. W tej sprawie aż 19 osób przyznało się do winy i zadeklarowało chęć dobrowolnego poddania się karze. Uzgodnione z prokuraturą wyroki wynoszą od 2 lat od 4,5 roku więzienia w zawieszeniu. Także grzywny i przepadek 700 tys. zł zabezpieczonych w śledztwie. Większość pieniędzy, które stracił skarb państwa, zdążyło się już jednak rozpłynąć. Na poczet kar zabezpieczono wprawdzie majątek oskarżonych (głównie domy i działki), ale jego łączna wartość to zaledwie jedna dziesiąta ich zysków.
- Przymknąć przestępcę to jedno, a położyć rękę na jego fortunie to zupełnie inna historia. Sieć powiązań, plątanina finansowych udziałów, biznesowych koligacji przestępców to dziś największy węzeł gordyjski, z jakim się borykamy - przyznaje policjant, zajmujący się tropieniem przestępczości gospodarczej w Małopolsce.

Ustalanie majątku wymaga studiowania ksiąg wieczystych, znajdowania kont bankowych, występowania z zapytaniami do różnych instytucji, które prowadzą rejestry. Na odpowiedź śledczy nierzadko czekają nawet kilka miesięcy. Tymczasem po wyjściu z aresztu podejrzany natychmiast idzie do notariusza, aby sprzedać nieruchomość, albo fikcyjnie przepisać samochód na "słupa".

Teoretycznie już od kilku lat prawo stwarza możliwość konfiskaty nielegalnie zdobytych majątków przepisanych na podstawione osoby. Jeżeli gangster kupił np. na babcię nieruchomość wartą parę milionów złotych, to i jej dochody powinny być prześwietlone. Kiedy okazuje się, że staruszki nie było stać na kupno, powinna zostać obciążona 75-proc. podatkiem. Jeżeli go nie zapłaci, nieruchomość powinien przejąć skarb państwa. Tyle teoria. W praktyce jest dużo gorzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski