Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milos Kosanović: Nie trafiłem na mocną Cracovię, ale fajne wspomnienia mi pozostały

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Milos Kosanović gra w Standardzie Liege
Milos Kosanović gra w Standardzie Liege Facebook
Milos Kosanović był piłkarzem Cracovii przez 3,5 sezonu w latach 2010-2013. Obecnie z powodzeniem kontynuuje karierę w Belgii. Jest zawodnikiem Standardu Liege.

- Był ostatnio temat pańskiego powrotu do Cracovii?

- Tak, rozmawiałem z wiceprezesem Jakubem Tabiszem, z którym mam regularny kontakt. Namawiał mnie na powrót, ale ja w tym momencie kariery, w którym jestem, nie widzę takiej możliwości. Nie zarzekam się, może kiedyś wrócę do Krakowa, bo mam stąd miłe wspomnienia, ale uważam, że to nie jest jeszcze ten czas. Ze Standardem wiąże mnie jeszcze roczny kontrakt, a mam propozycje z naprawdę lepszych lig. Trener Michel Preud’homme jednak chce bym został. Cracovię mam w sercu, ale w Belgii jestem szczęśliwy i nie chcę na razie niczego zmieniać.

- Miniony sezon był dla pana udany. Wywalczyliście 3. miejsce w rozgrywkach ligowych, a pan zagrał w 20 meczach, strzelając jednego gola.

- Tak, ale grałem regularnie dopiero od końca lutego, we wszystkich meczach. Wcześniej miałem kłopoty, by zakwalifikować się do meczowej jedenastki. Przed sezonem wróciłem po wypożyczeniu do tureckiego Goztepe i ciężko mi było wywalczyć sobie miejsce w składzie. Chciałem odejść, ale klub mnie nie puścił.

- W Belgii gra pan od 2014 r., najpierw w KV Mechelen, potem w Standardzie, ale sezon 2017/2018 spędził pan w Turcji. Dlaczego?

- Trenerem Standardu był wtedy Ricardo Sa Pinto. Zamierzałem odejść z klubu, gdy zaczął się okres przygotowawczy. Trener jednak nie zgodził się na ten ruch, zapewniał mnie, że jestem mu potrzebny. Gdy jednak przyszło do rozgrywek, to okazało się, że nie gram. W ostatnim dniu okienka transferowego dostałem informację, że jednak mogę odejść. Podpisałem więc kontrakt z Goztepe. Wystąpiłem w 22 meczach w tureckiej ekstraklasie, w której zajęliśmy 6. miejsce.

- W Polsce Sa Pinto też dał się poznać z niekorzystnej strony w Legii Warszawa.

- Wiem, wiem, byłem z tymi informacjami na bieżąco.

Blaski i cienie szalonego sezonu Cracovii w ekstraklasie piłkarskiej

- Jak w ogóle żyje się panu w Belgii?

- Przyzwyczailiśmy się z żoną. Tu urodziły się nasze dzieci, syn Lazar ma 4,5 roku, córka Lena 3 latka. Nauczyłem się języka francuskiego. Jednak tu jest inaczej niż w Serbii czy Polsce, po godzinie 18 życie zamiera, ludzie nie są tak otwarci jak w waszym kraju, po prostu mają inną mentalność. Mamy jednak krąg przyjaciół i z nimi się spotykamy. Wkrótce dostanę belgijski paszport, bo mieszkam w tym kraju już pięć lat i przysługuje mi ten dokument.

- Mówi pan, że ma miłe wspomnienia z Polski, ale grał pan wówczas w słabej Cracovii, która albo broniła się przed spadkiem z ligi, albo z niej spadała, jak w 2012 r. Musiał grać pan też w pierwszej lidze. Teraz jest inaczej, wywalczyła 4. miejsce. Pewnie trochę żal, że nie trafił pan na lepsze czasy „Pasów”?

- Z pewnością tak, ale jak powtarzam, mam bardzo miłe wspomnienia. Za trenera Wojciecha Stawowego, gdy wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, mieliśmy fajną drużynę. Z niektórymi kolegami utrzymujemy kontakt do dziś, zwłaszcza z tymi z Bałkanów jak z Vladimirem Boljeviciem, Rokiem Strausem, Andrazem Struną, Mate Laciciem, Bojanem Puzigacą.

- Ogląda pan polską ligę. Jest dużo słabsza od belgijskiej?

- Oglądałem tylko niektóre mecze, ale na przykład bramek z danej kolejki w ekstraklasa.tv nie mogę zobaczyć, bo ta strona jest blokowana na zagranicę. Udaje mi się od czasu do czasu coś jednak obejrzeć. Mogę powiedzieć, że różnica poziomów jest widoczna. Uważam jednak, że w Polsce jest bardzo wielu zdolnych piłkarzy. Znakomitą reklamę polskim zawodnikom zrobił na europejskim rynku Krzysztof Piątek, otworzył dla nich szeroko drzwi do najlepszych lig. A za to, co zrobił Piątek we Włoszech, należy mu się wielki szacunek, miał z pewnością sezon życia.

Cracovia #10YearsChallenge. Sprawdź, jak zmienili się byli i...

- A co pan sądzi o Cracovii w minionym sezonie?

- Miała słaby początek, ale uzyskała świetny wynik na koniec. Wiem, że zanotowała kapitalną serię zwycięstw. Trener Michał Probierz zrobił to, co naprawdę chciał, stworzył niezłą drużynę. O polskiej lidze mam informacje z pierwszej ręki, od Filipa Mladenovica, który gra z Lechii Gdańsk, a z którym występowałem w Standardzie, a wcześniej w reprezentacji do lat 21.

- Skoro mowa o Probierzu, to dostał pełnię władzy od prezesa Janusza Filipiaka, który mianował go też wiceprezesem. To sytuacja raczej niespotykana w klubach zagranicznych.

- Muszę powiedzieć, że mój obecny trener Preud’homme też jest w zarządzie klubu! I decyduje o wielu rzeczach, uważam, że jest to dobra sytuacja.

- Ma pan na koncie jeden występ w reprezentacji Serbii, był to towarzyski mecz z Francją w 2015 r. przegrany przez was 1:2. Wcześniej grał pan w młodzieżówce. Jak wygląda pańska sytuacja, jeśli chodzi o występy w zespole narodowym?

- Tak, ten występ był już dość dawno, ale jestem w kręgu zainteresowań selekcjonera, na szerokiej liście, więc mam nadzieję, że moja przygoda z reprezentacją jeszcze się nie skończyła.

- Ale skończył się sezon, czas na odpoczynek. Gdzie pan spędza urlop.

- Jestem u rodziny w Serbii, a wkrótce wyjedziemy z rodziną do wakacje do Turcji. Potrwają one do 15 lipca. Potem zaczynam przygotowania ze Standardem do nowego sezonu.

Rozpoczęcie budowy ośrodka Cracovii w Rącznej

Cracovia rozpoczęła budowę ośrodka treningowego w Rącznej [ZDJĘCIA]

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Milos Kosanović: Nie trafiłem na mocną Cracovię, ale fajne wspomnienia mi pozostały - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski