Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłośnicy gwiazd z osiedlowego obserwatorium astronomicznego

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Inżynier Jacek Burda z dumą pokazuje obiektyw MTO-1000, który znajduje się w osiedlowym obserwatorium od samego początku
Inżynier Jacek Burda z dumą pokazuje obiektyw MTO-1000, który znajduje się w osiedlowym obserwatorium od samego początku Fot. Michał Gąciarz
Ludzie. - Dla mnie Wszechświat wciąż jest niezgłębioną tajemnicą - mówi 82-letni Jacek Burda, naukowiec, który od 1980 roku opiekuje się obserwatorium na Kozłówce. Dzięki pasjonatom suszarnia na najwyższym piętrze bloku zamieniła się w dobrze wyposażoną pracownię.

Z okna małego pomieszczenia na jedenastym piętrze bloku przy ul. Spółdzielców 17, rozpościera się doskonały widok na cały Kraków. Jednak od zachwycania się nocną panoramą miasta, inżynier Jacek Burda zdecydowanie bardziej woli spoglądać w gwiazdy.

- Martwi mnie, że w dzisiejszych czasach tak wielu ludzi, w ogóle nie wie, co to jest Droga Mleczna, i jak jej szukać na niebie - mówi Jacek Burda, 82-letni emerytowany naukowiec. Pasjonat astronomii, od 1980 roku, nie martwi się o swoje plany na piątkowy wieczór. Co tydzień, punktualnie o wpół do siódmej wieczorem otwiera podwoje osiedlowej „Dostrzegalni astronomicznej”. Podobnej placówki na próżno szukać w całej Polsce.

Pionierski projekt

- Naszym głównym celem było dać garstce młodzieży coś więcej, niż tylko bieganie po osiedlu czy wpatrywanie się godzinami w telewizor - wspomina astronom prof. Jerzy Kreiner z Uniwersytetu Pedagogicznego. To właśnie w jego głowie, pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia narodził się pomysł stworzenia osiedlowej pracowni astronomicznej. - Przygotowania do otwarcia dostrzegalni, trwały ponad rok. Wcześniej udało mi się przekonać zarząd spółdzielni, co do celowości jej powstania - dodaje 76-letni astronom.

Dzięki przychylności ówczesnych władz i wysiłku pasjonatów, w ciągu kilku miesięcy suszarnia na najwyższym piętrze bloku przy ul. Spółdzielców 17, zamieniła się w dobrze wyposażoną pracownię. Do dyspozycji uczniów, którzy najczęściej mieli tu gościć, była sala prelekcyjna, ciemnia fotograficzna oraz zaplecze.

Natomiast na dachu bloku urządzono taras widokowy, gdzie podczas dobrej pogody możliwe było ustawienie sprzętu optycznego.

A tego ostatniego, pozazdrościć mógł wtedy niejeden ośrodek naukowy. Trzy teleskopy pożyczone m.in. z Uniwersytetu Jagiellońskiego, radziecki teleobiektyw MTO-1000, astrokamera, luneta amatorska oraz kilka lornetek. Umiejscowienie obserwatorium akurat w tym wieżowcu również nie było przypadkowe. - To był najwyższy blok na osiedlu, za którym już nie było żadnych zabudowań i zbędnego światła, które znacznie utrudnia obserwację nieba - mówi prof. Kreiner.

Obserwatorium na Kozłówce zostało otwarte 23 października 1980 roku. Jak donosił wówczas magazyn astronomiczny Urania, gęste chmury uniemożliwiły uczestnikom skromnej uroczystości pierwszą obserwację nieba. Goście jednak mieli okazję poznać nazwisko kierownika pracowni. Został nim inż. Jacek Burda, który na co dzień pracował w Instytucie Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk. Jednocześnie był wielkim wielbicielem astronomii i jednym z wybitnych członków krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA).

Naukowiec otrzymał nawet skromny etat instruktorski w obserwatorium. - Pieniądze to nie wszystko. Do prowadzenia tak niezwykłego obserwatorium potrzebny był pasjonat, jakim bez wątpienia jest inż. Jacek Burda - komplementuje dziś kolegę prof. Kreiner.

Z Wawelu na Kozłówek

Po ponad 35 latach, opiekun osiedlowego obserwatorium wciąż nie traci zapału do swojej pracy. Początkowo dostał od spółdzielni pół etatu, potem jedną ósmą, aż w końcu został instruktorem wolontariuszem. - Żona mi mówi, że nawet szkoda czasu na liczenie tego, ile czasu straciłem przez te wszystkie lata chodzenia na spotkania w PTMA, a potem dostrzegalni - uśmiecha się Jacek Burda.

Przyszły inżynier już jako nastolatek zaczął się interesować optyką i soczewkami. - W tym czasie zdobycie obiektywu do obserwacji graniczyło z cudem, było po prostu niemożliwe. Również nie była dostępna żadna literatura. Źródło mojej wiedzy stanowiły artykuły w czasopismach - wspomina młode lata Burda. Mimo trudności, udało mu się nawet zbudować własny teleskop zwierciadlany.

Z czasem coraz częściej spoglądał przez niego w gwiazdy. Gdy tylko pozwoliła pogoda, od razu pędził na Wzgórze Wawelskie, gdzie wraz z innymi pasjonatami astronomii oglądał nocne niebo nad Krakowem. - Mieliśmy zawsze wydzielone miejsce na chodniku obok Bramy Bernardyńskiej - relacjonuje naukowiec.

Na pokazach astronomicznych często pojawiały się tłumy. - W 1954 roku, kiedy krakowski oddział PTMA zaprosił krakowian na wspólne oglądanie Jowisza oraz Księżyca pojawiło się prawie 2,5 tys. osób. W pewnym momencie władze zamku po prostu zamknęły bramę, ponieważ tak dużo ludzi chciało wsiąść udział w pokazie - wspomina z uśmiechem Jacek Burda.

Pomimo że nie związał swojej naukowej kariery z astronomią, to poświęcał jej praktycznie cały wolny czas. Gdy prof. Kreiner zaproponował mu opiekę nad osiedlowym obserwatorium, inżynier zgodził się od razu. W pierwszych latach istnienia dostrzegalni, pojawiało się w niej bardzo dużo chętnych.

Czasami nauczyciele przyprowadzali tutaj swoich uczniów, zamiast prowadzić z nimi tradycyjne lekcje geografii. - Zdarzały się piątkowe wieczory, kiedy brakowało miejsc. Sąsiedzi ciągle skarżyli się na hałas, a cześć z nich nawet w ogóle nie wiedziała, że w ich bloku znajduje się dostrzegalnia astronomiczna - opowiada naukowiec.

Zostali tylko wierni fani

Po ponad trzech dekadach od otwarcia osiedlowego obserwatorium, przetrwało ono praktycznie tylko dzięki zaangażowaniu inżyniera Burdy i przychylności spółdzielni.

Pomimo, że sprzęt optyczny liczy sobie nawet więcej lat niż ma Jacek Burda, to wciąż jest na chodzie. - Jednak obserwacja nocnego nieba nad Krakowem jest o wiele trudniejsza, niż w czasach młodej młodości. Wszystkiemu winne są sztuczne źródła światła, których ciągle przybywa - mówi naukowiec.

Zmieniła się również sama dostrzegalnia, która z trzech pomieszczeń skurczyła się do jednego. Teraz cały sprzęt optyczny pochowany jest w kartonach. - W ostatnich latach zaczęło przychodzić coraz mniej młodzieży, która dzisiaj wpatrzona jest w komputery i wiedzę czerpie głównie z internetu - mówi opiekun dostrzegalni. Jednak w piątkowych obserwacjach, towarzyszy mu zawsze grono wiernych fanów.

- Najbardziej interesują mnie obserwacje tarczy słonecznej, na której często pojawiają się plamy oraz inne zjawiska - podkreśla 52-letni Krzysztof. Do dostrzegalni na Kozłówce przychodzi od samego początku. Mówi, że piątkowe spotkania na jedenastym piętrze, to również doskonała okazja do interesujących rozmów naukowych.

- To fascynujące, że ponad nami jest coś więcej, niż Ziemia - mówi 27-letni Mateusz. Astronomią zainteresował go brat Łukasz, który wraz z kolegami stworzył własne obserwatorium na Kudłaczach koło Myślenic. - W górach niebo jest strasznie obfite, w przeciwieństwie do tego, co mamy w tutaj w mieście - dodaje Mateusz. Do osiedlowego obserwatorium pół roku temu przyprowadził 24-letnią Dorotę. - Wcześniej w ogóle nie interesowałam się astronomią - przyznaje dziewczyna.

Inżynier Burda zapowiada, że będzie prowadził dostrzegalnię na Kozłówce tak długo, jak to będzie możliwe. Nie ukrywa jednak, że jest coraz starszy, co utrudnia mu opiekę nad osiedlowym obserwatorium.

- Jeśli znajdzie się ktoś, kto jest gotów przejąć ode mnie ten obowiązek, to jak najbardziej zapraszam - podsumowuje 82-latek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski