Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MIŁOSZnicy poetów i słów

Łukasz Gazur
Strefa Relaksu - dowód na wyjście poezji w miasto
Strefa Relaksu - dowód na wyjście poezji w miasto Andrzej Wiśniewski
Grupa ludzi siedzi na leżakach na krakowskim Rynku. Odpoczywają w towarzystwie poezji. Rozmawiają o wierszach, które... zwisają z drzewa tuż obok Wieży Ratuszowej. To niezwykła Strefa Relaksu - jeden z dowodów na to, jak 4. Międzynarodowy Festiwal Poetycki im. Miłosza z powodzeniem wszedł w miasto.

Jeszcze niedawno wydawało się, że formuła tego poetyckiego spotkania nieco się wyczerpała. Kolejne edycje mimo urozmaiceń zdawały się nieco przykurzone. Czwarta edycja nabrała rozpędu. I nie chodzi tu wcale o wielkość frekwencji. Bo wierszowane strofy przyciągają promile ludności. Chodzi o pomysł na wyjście z poezją poza oczywiste granice.

Wieczór "Księga olśnień": każdy z gości czyta wiersze w swoim języku. Można skupiać się na tłumaczeniu na ekranie, można wsłuchać się w rytm języka - oglądać niczym performance. Bo to obcowanie ze słowem miało wiele warstw.

Wystarczy przejrzeć grono zaproszonych gości. Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, Charles Simic, zgromadził w Pałacu pod Baranami tłumy. A ten z rozbrajającą szczerością mówił o mozole składania strof, które poprawia nawet, gdy wiersze już ukazały się w druku. - Bo poezję trudno uznać za dzieło skończone. Każdy, kto ją czyta, coś dodaje od siebie. Swoją wrażliwość, swoje doświadczenie. Ale przede wszystkim to ona pozwala pobudzić nowe możliwości - mówi Simic.

I daje przykłady: jego pochodzący z Grecji fryzjer postanowił poświęcić wierszom serbsko-amerykańskiego poety cykl obrazów, jedna z czytelniczek przysłała mu Biblię, zachęcając go "do zbawienia", a pewna para pod wpływem wiersza "Uwielbiam jej krewetkę" zawarła nawet małżeństwo.

Ale obok takich postaci pojawiła się choćby Julia Fiedorczuk, specjalistka od nurtu ekokrytyki i ekoestetyki, tak żywo dziś dyskutowanego. Albo pasmo haiku. Poezja ma wiele oblicz, nie daje się łatwo wpisać w zastane hierarchie. I dobrze że 4. Miłosz Festival to pokazał. Przykłady takie można mnożyć.

Ale to, co będę doceniał najbardziej na tym festiwalu, to chęć działania u podstaw, rozwijania potrzeby dotykania poezji. To spotkanie dla miłośników wierszy. Jakąż frajdę sprawiało ludziom dyskutowanie podczas Hyde Parku poetyckiego, odbywającego się w barze Pasaż. Nieformalnie, przy wódce i śledziu, toczyły się do późnych godzin nocnych dyskusje o wierszach - i nie tylko. Przypadkowi ludzie rozmawiali z międzynarodowym gronem gości o roli słowa w dzisiejszym świecie. Twórcze i ożywcze było to spotkanie. Pokazało, że poezja potrafi wyjść poza zamknięte audytoria, kwitnie wśród ludzi. Trzeba jej tylko dać szansę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski