Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Kudrycka w roli głównej

G
KONTROWERSJE. Szefowa resortu nauki i szkolnictwa wyższego przesłała do polskich uczelni film, w którym opowiada o dokonaniach resortu.

Studenci i pracownicy wyższych uczelni, chcąc nie chcąc zostali wciągnięci w grę wyborczą. Rozgrywającą jest Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Szefowa resortu co roku wysyła do władz i społeczności akademickich list z życzeniami pomyślności w nowym roku akademickim. Formuła listu jest podobna od lat. W tym roku minister Kudrycka postanowiła tradycję zmienić. Zamiast listu wysłała film reklamujący dokonania resortu.

Film pewnie nie wzbudziłby większego zainteresowania, gdyby wyprodukowano go rok temu. Przesłanie go uczelniom tuż przed wyborami do parlamentu spowodowało konsternację wśród rektorów. Nawet ci, którzy sprzyjają Platformie Obywatelskiej przyznają, że mają mieszane uczucia.

Kilkunastominutowy film, w którym minister chwali się - za pośrednictwem słupków i wykresów - czego dokonał kierowany przez nią resort, jest wyświetlany mniej więcej w co trzeciej uczelni w Polsce. Nie puszczono go w czasie inauguracji nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Jagiellońskim. Wyemitowano natomiast na Politechnice Warszawskiej i krakowskim Uniwersytecie Ekonomicznym.

Po emisji filmu w UEK można było zauważyć zdziwienie zarówno na twarzach gości, jak i pracowników oraz studentów. Okazuje się, że w UEK nie oglądano wcześniej filmu, bo sądzono, że minister Kudrycka powie tylko kilka słów, życząc wszystkim udanego roku. Poza tym, przed inauguracją nikt nie miał czasu na filmowy seans.

Bartosz Loba, rzecznik resortu i minister Kudryckiej nie widzi nic dziwnego w tej filmowej agitce. - Wyszliśmy z propozycją, żeby w tym roku zamiast listu przygotować film z życzeniami od pani minister, a przy okazji żeby wyjaśniła, na czym polega wdrażana właśnie reforma, jakie są obecnie nakłady na naukę itp. itd. - mówi rzecznik.

Podkreśla, że emisja filmu nie była obowiązkiem. - To rektorzy decydują, czy puścić film, czy ograniczyć się tylko do przeczytania dołączonego do filmu listu w tradycyjnej formie - dodaje Loba. Rzecznik utrzymuje, że zasadniczym argumentem za przygotowaniem i przesłaniem filmu na uczelnie akurat teraz był fakt, iż właśnie rusza internetowy, zintegrowany system informacji o szkolnictwie wyższym zwany Pol-on. (G)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski