Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister z innej orbity, polityk spoza układów. Co nam pokaże?

Barbara Ciryt
Zawsze wierzę w to, co robię - mówi Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.
Zawsze wierzę w to, co robię - mówi Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury. Fot. Bartek Syta
Nie ma charyzmy, bo i też nie jest od brylowania na salonach, ale od mrówczej pracy. Nie od spijania śmietanki, lecz od żmudnych spraw wymagających cierpliwości. Czy poseł Prawa i Sprawiedliwości z Krzeszowic, Andrzej Adamczyk, to człowiek dobrej zmiany?

Ludzie go lubią. Andrzej Adamczyk w rodzinnych Krzeszowicach ma rzesze zwolenników. - Bo nie wywyższa się, zawsze pierwszy się kłania, pomaga potrzebującym. Można się przekonać. W Rynku ma biuro poselskie, jeśli ktoś idzie i prosi o coś, on stara się rozwiązać problem - Kazimierz Pater, taksówkarz z Krzeszowic, chwali ministra.

Adamczyk, jako wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury, nigdy nie próżnował. Zgłębiał wiedzę o drogach, kolejach i nieustannie punktował politycznych przeciwników. Pracował w wielu podkomisjach. Jeśli podjął się jakiegoś zadania, wykonał je z całą odpowiedzialnością. Przy tym uzupełniał wykształcenie. Jakim cudem znalazł czas na studiowanie? Znalazł, bo jest dobrze zorganizowany, poukładany, skrupulatny. Ale nie jest przebojowy, nie zwraca na siebie uwagi. Jednak gdyby zorganizowano konkurs krytykowania Cezarego Grabarczyka, jako byłego ministra infrastruktury, to Adamczyk zostałby niekwestionowanym mistrzem.

Człowiek z prowincji

Wśród znanych posłów, ministrów robiących karierę, Adamczyk jest jakby z innej orbity. Nigdy się nie lansował, nie wywyższał, nie pchał do przodu, pokornie przyjmował zadania do wykonania i nigdy się nie obrażał. Pozostawał trochę z boku, w cieniu.

Internauci wytykali mu do niedawna brak wyższego wykształcenia. Po ukończeniu technikum budowlanego w Krzeszowicach, w którym był ambitnym uczniem, pracował m.in. w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Sance. Nie bardzo mógł się tym pochwalić wśród elit politycznych. Przyznana renta po wypadku w pracy nie była zaszczytem. W lokalnym środowisku, jeśli ktoś chciał mu dopiec, to wypominał tę rentę. Czy przy tym wszystkim człowiek spoza krakowskich układów, z małego miasteczka miał kompleksy? Czuł się gorszy?

- Nie mam kompleksów - zarzeka się. - O Krzeszowicach nie myślę jak o prowincji, to moje miasteczko, do którego chętnie wracam. Spokój, piękna okolica, w której odpoczywam - wielu może mi zazdrościć miejsca zamieszkania - uważa Adamczyk. W samorządzie i polityce jest od ponad 20 lat.

Twierdzi, że nie przez kompleksy postanowił uzupełnić wykształcenie. - Byłem po technikum, ale miałem wszystkie uprawnienia budowlane, które są domeną inżynierów - wyjaśnia. W ubiegłym roku na prywatnej uczelni w Łodzi obronił licencjat z rachunkowości i finansów w zarządzaniu. Kontynuuje studia, w tym roku zacznie pisać pracę magisterską. W ciągu dnia na naukę nie ma czasu, poświęca jej noce. Był prawie na wszystkich zajęciach. Dobrych znajomych tym nie zaskoczył, mówią: „Taki już jest - obowiązkowy”.

O pracy w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Sance, małej wiosce pod Krakowem, raczej nie wspomina w życiorysie. - Nie wstydzę się jej. Spółdzielnia miała zakład remontowo-budowlany, w którym byłem kierownikiem budów, potem szefem tego zakładu. Realizowaliśmy wiele zamówień w okolicy m.in. w Sierszy, gdzie miałem wypadek - ucina. To był ostatni dzień jego pracy w SKR. Odjechał karetką. O rehabilitacji, leczeniu nie mówi. Na zawsze zrezygnował z jazdy na ukochanych nartach i wędrówek górskich. Poszedł na rentę. Ale jej nie potrzebował, gdy zajął się polityką.

Człowiek od czarnej roboty

Przed laty pracę w samorządzie, a potem parlamencie porównywał do placu budowy. :- Nawet w największym pośpiechu trzeba zdążyć załadować taczki, jazda z pustymi nic nie daje . Tego się trzyma. Za to cenią go nawet politycy z innych opcji. - Nie znam nikogo, kto mówiłby o Adamczyku negatywnie i sam też nic takiego nie powiem - mówi Kazimierz Czekaj, radny Sejmiku Małopolskiego z PO. W pierwszej kadencji powiatu krakowskiego obaj byli radnymi, zasiadali w komisji bezpieczeństwa. Czekaj jej przewodniczył, Adamczyk był zastępcą. - Jemu zawsze chciało się coś robić. Jestem przekonany, że dalej tak będzie, że powstanie kilka ważnych dróg, m.in. północna obwodnica Krakowa, że zostanie zmodernizowana linia kolejowa Kraków - Nowy Sącz. Może za jego sprawą Kraków wypłynie tak, jak Gdańsk - liczy na to Czekaj.

Józef Krzyworzeka, starosta krakowski też zna go z pierwszej kadencji powiatu.: - Andrzej jest rzetelny, słowny, bardzo pracowity. Przychodził zawsze przygotowany, gdy były problemy, szukał rozwiązań.

Adamczyk w parlamencie jest czwartą kadencję. Dał się poznać jako pilny wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury. Był wśród 30 posłów, którzy tworzyli Małopolski Zespół Parlamentarny, żeby niezależnie od opcji zabiegać o inwestycje w swoim regionie. Zespół nie miał wielkich osiągnięć. Pod koniec zajmował się głównie drogą S7. - Z czasem posłowie przestali przychodzić, na spotkaniach pojawiało się trzech lub czterech. Adamczyk był jedyny z PiS-u, który był zawsze - pamięta Józef Lassota, poseł PO i szef tego zespołu. - Zwykle miał wiedzę na omawiany temat, jedyny zdążył wcześniej porozmawiać z ekspertami. I często miał dużo racji. Tylko ten jego sposób mówienia, nieustannego krytykowania sprawiał, że nie zjednywał sobie rozmówców, wręcz zniechęcał. Mimo to wierzę, że będzie dobrym ministrem.

Najjaskrawszym przykładem tego, jak Adamczyk potrafi być zaciekły, są jego wystąpienia przeciwko Cezaremu Grabarczykowi jako ministrowi infrastruktury. Występował o wotum nieufności dla niego w imieniu Klubu Parlamentarnego PiS. Zarzucał mu bałagan i zapaść organizacyjną na kolei, załamanie systemu finansowania dróg.

Pracowitość parlamentarzysty z Krzeszowic zauważyli dziennikarze, sprawozdawcy sejmowi zaliczając go w poczet Najlepszych Posłów VII Kadencji - rankingu tygodnika „Polityka”. O Adamczyku pisali: „Wyróżniany za mrówczą pracę, medialnie niedoceniany. Potrafił celnie punktować rząd, nie sięgając po łatwą demagogię. Tematyka, jaką zajmował się w licznych podkomisjach, należy do najtrudniejszych: prawo budowlane, zagospodarowanie przestrzenne, transport lotniczy, kodeks drogowy, pomoc przedsiębiorstwom, które poniosły straty przy budowie autostrad”. Znalazł się też wśród najlepszych posłów 2012 r, a w uzasadnieniu pisano m.in.: „Są posłowie, którzy, jeśli mówią to tylko mówią, oraz tacy, którzy jeśli mówią, to tak właśnie jest. Poseł Adamczyk należy do tej drugiej kategorii”.

Człowiek oddany partii

Nowy minister infrastruktury jako szef PiS w okręgu krakowskim w 2011 r. miał trudne zadanie posklejać struktury partii pod Wawelem. Zabrakło dotychczasowych liderów. Minął wówczas rok od śmierci Zbigniewa Wassermanna, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, a Zbigniew Ziobro ze swoimi zwolennikami „ziobrystami” utworzył Solidarną Polskę. Adamczyk zdołał odbudować krakowski PiS, poukładać wszystko.

Przed laty to on promował Beatę Szydło, zapraszał dziennikarzy na jej konferencje o infrastrukturze kraju. Z czasem pracowita jak on, ale i przebojowa koleżanka wyprzedziła go.

Podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych jako najbardziej znany polityk PiS w Małopolsce i zasłużony dla partii musiał ustąpić pierwszego miejsca Małgorzacie Wassermann. Prezes Jarosław Kaczyński tak zdecydował. - Naprawdę rozumiałem, że jest potrzeba, by znana osoba otwierała listę kandydatów - Adamczyk nie ma za złe tej decyzji.

Jest bez reszty oddany partii. Wierzy w Prawo i Sprawiedliwość. Lojalność to jego ważna cecha. Uważa, że ma ona kardynalne znaczenie w życiu. - Człowiek powinien być wierny zasadom. Staram się taki być i wierzę w to, co robię - mówi Adamczyk. W końcu tę jego pracowitość i lojalność dostrzegł prezes Kaczyński i premier Beata Szydło powierzając funkcję ministra infrastruktury i budownictwa.

Jego znajomi chcą tylko jednego, żeby pozostał normalnym człowiekiem, takim, jakim zawsze był. Przed kilkoma dniami Adamczyk przyjechał do Starostwa Powiatowego w Krakowie, przy okazji odwiedził panie z biura rady, z którymi kiedyś współpracował. - Módlcie się, żeby mi palma nie odbiła - nie wiadomo czy żartował, czy prosił poważnie.

- Andrzej Adamczyk urodził się 4 stycznia 1959 roku. Mieszka w Krzeszowicach pod Krakowem. Ma żonę i dwie córki.

- Od 2001 r. członek Prawa i Sprawiedliwości. Poseł na Sejm czterech kadencji. Pierwszy raz został posłem w 2005 r., zdobył 1582 głosy. Dwa lata później, po skróconej kadencji, zdobył mandat zbierając 3421 głosów. W 2011 r. skutecznie zabiegał o reelekcję zdobywając 14297 głosów. W tegorocznych wyborach poparło go 18514 osób. W rządzie Beaty Szydło został ministrem infrastruktury i budownictwa.

- Moim marzeniem jest, by w ramach aglomeracji krakowskiej przejazd z jednego jej krańca na drugi zajmował nie więcej niż 55 minut w godzinach szczytu komunikacyjnego.

Konieczna jest sprawna realizacja dróg finansowanych z budżetu państwa i wsparcie centralne dla inwestycji drogowych, które podejmują samorządy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski