Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miny Emiliana Kamińskiego

Wacław Krupiński
Oto wirtuoz aktorskiej gry daje mistrzowski pokaz techniki, demonstrując warsztat starych mistrzów...

Jak wspaniale być aktorem. Zdolnym aktorem. Wielowymiarowym aktorem. Takim, co zagra, zaśpiewa, wyreżyseruje, a i założy własny, niedotowany przez państwo teatr. I to taki, który z powodzeniem gra repertuar nie wyłącznie komercyjny, teatr przyciągający widzów nie tylko ze swego miasta, którzy potem owacjami na stojąco dziękują aktorom za przeżycia, wzruszenia lub zabawę.

Aktorem takim jest Emilian Kamiński, który właśnie ze swym Teatrem Kamienica gościł w Krakowie. Epopeję mógłby napisać, by oddać mozół, całe szaleństwo i bezmiar trudu włożony, by ów teatr powstał i mógł funkcjonować. A czarne chmury wciąż nad tą kamienicą, jedną z niewielu ocalałych po wojennej apokalipsie, krążą niczym sępy. Albo szpicle. Dobrze, że ma Kamiński obok siebie wspaniałą, piękną żonę Justynę Sieńczyłło, która działa kojąco, nie mówiąc już o tym, że w tym teatrze wspaniale gra ("Mój dzikus", "Wiera Gran" - wymieniam tylko spektakle pokazywane w Krakowie) oraz robi, co się da, by mieszcząca trzy sceny Kamienica służyła Melpomenie.

W tym roku Kamienica znów zagościła na Krakowskich Miniaturach Teatralnych - najpierw z uroczą ramotką "Porwanie Sabinek" (co to jeszcze sam Tuwim ją adaptował), teraz wystawioną przez Emiliana Kamińskiego i z nim w jednej z ról, następnie z monodramem "W obronie jaskiniowca", niegdysiejszym hitem Broadwayu, od 14 lat prezentowanym przez Kamińskiego, który zresztą ów tekst Roba Beckera mocno zmodyfikował.

Tekst to nieprzesadnie wyszukany; ot, światy damski i męski zderzane w lustrach z tak drzewiej modnych gabinetów śmiechu. Tu zniekształcenie wszerz, tu wzdłuż, tu obraz bardziej zdeformowany, ówdzie powiększony do granic absurdu. Stereotypy zachowań, modelowe przywary; wiadomo - kobiety gadają jak najęte, faceci gapią się w telewizor, byle w domu niczego nie zrobić, one - w ciągłej pogoni za ciuchami po supermarketach, a oni - bania. Śmieszni w sypialni, na zakupach. Czyli opowieść typu: znacie, to posłuchajcie. I co? Widownią przez półtorej godziny gromki śmiech miota, taką siłę mają kolejne żarty (także te niższego lotu), rzucane precyzyjnie puenty, zaskakujące rodzajowe scenki.

Ale nie byłoby takiego efektu, gdyby nie Emilian Kamiński! Gdyby nie szaleńczy aktorski wyczyn: te kaskady wyrzucanych słów, te okamgnienne przeistoczenia się z męża w żonę, w jej koleżankę, w jego kolegę... Te arcyminy, niczym z firmy portretowej Witkacego, te brawurowe modulacje głosu, te ewolucje ciała, które to należy do zwiewnej wrotkarki z galerii handlowej, to do opasłego niechluja dłubiącego palcem w pępku grubego brzucha, to do naprzykrzającej się współmałżonki. Oto wirtuoz aktorskiej gry daje mistrzowski pokaz techniki, demonstrując warsztat starych mistrzów, którzy w pełni panowali nad ciałem, gestem, dykcją. Którzy umieli zdanie spowolnić, by nagle przejść w galop, którzy wyciszali głos, by zademonstrować pełne crescendo.

Śmiechom zatem, zachwytom i brawom nie było końca, ale musiał on nadejść, jako że organizatorzy ze Śródmiejskiego Ośrodka Kultury - Monika Lato i Łukasz Lech, postanowili przy okazji uczcić 40-lecie pracy artystycznej aktora. Były z tej okazji klucze do bram miasta, wręczone przez pełnomocnik prezydenta miasta Krakowa Marzenę Paszkot, był prezent w postaci profesjonalnego pontonu, mogącego służyć wędkowaniu, pontonu, rzecz jasna, o nazwie ORP Kamienica, był stosowny list od Jerzego Mikusa, prezesa Polskiego Związku Wędkarskiego - okręg w Krakowie (panowie dzień wcześniej bawili na rybach), wjechał na scenę tort w kształcie człowieka jaskini. Była i wisienka na torcie. Czyli wielkie pudło, z którego wyłoniła się… Justyna Sieńczyłło. Ależ aktor jubilat miał zaskoczoną minę. Teraz pewnie wykorzysta ją w spektaklu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski