Miesiąc… Kto dziś jeszcze pisze tak o księżycu… Już tylko to, rozpoczynające książkę, zdanie wystarczyło, by skłonić mnie do lektury „Lśnienia księżyca”, nowej na polskim rynku powieści Edith Wharton, wydanej właśnie nakładem Wydawnictwa MG, specjalizującego się m.in. w publikacji zapomnianej, albo po prostu wcześniej u nas nietłumaczonej literackiej klasyki.
I „Lśnienie księżyca” w szczególności, i Edith Wharton w ogólności, wydają się dziś całkowicie démodé. Ta amerykańska pisarka (1862-1937), znana u nas m.in. z powieści „Ethan Frome” i „Wiek niewinności” (takoż sfilmowanych, i to z sukcesem), pierwsza kobieta, która zdobyła Nagrodę Pulitzera, kilkukrotnie ocierająca się o literackiego Nobla, jest klasykiem anglosaskiej realistycznej literatury obyczajowej. Pisała przede wszystkim o ludziach z amerykańskiej klasy średniej i wyższej, naśladujących europejskie obyczaje, chętnie odwiedzających Stary Kontynent.
W takim właśnie środowisku, Amerykanów wojażujących po Europie, rozgrywa się i „Lśnienie księżyca”. Punktem wyjścia powieści są losy pary młodych ludzi, dobrze urodzonych acz pozbawionych majątku, uzależnionych więc materialnie od swoich bogatych znajomych „z towarzystwa”. Nie potrafiąc (nie chcąc?) samemu zarobić na swe utrzymanie wykonywaniem jakichś zwyczajnych prac, pasożytują (nie bójmy się tego słowa) na innych, korzystając z ich gościnności, wykonując na ich rzecz różne usługi, najczęściej po prostu towarzyskie (przypominają więc znanych i z polskich realiów - oraz literatury: „Nad Niemnem” - ubogich krewnych rezydujących po zaprzyjaźnionych dworkach). Dlatego owi bohaterowie, gdy niespodziewanie zapałali do siebie płomiennym uczuciem i wzięli ślub, zawarli nietypowy układ - jeśli któremuś uda się znaleźć bogatego kandydata do kolejnego małżeństwa, nie będą sobie nawzajem czynili przeszkód w rozstaniu.
„Lśnienie księżyca” jest więc ostrym, krytycznym, chwilami wręcz satyrycznym obrazem z życia amerykańskich elit finansowych. „Pieniądze, luksusy, modne stroje, przyjemności: takie były cztery kamienie węgielne, na których wznosiła się jej egzystencja” - pisze Wharton o swej bohaterce. „Poczucie dumy i samozadowolenia w ich środowisku zapewnia wyłącznie ogromny majątek i pozycja społeczna ”- stwierdza w innym miejscu.
Gdyby szukać dla tej książki analogii w warunkach współczesnych, należałoby przywołać „harlekiny” lub opowieści z życia celebrytów (choć ich poziom literacki jest nieporównywalny). Jedno jest jednak całkowicie różne (démodé?). Morał. Bo w tej powieści miłość - i to małżeńska! - zwycięża!
WIDEO: Festiwal Netia Off Camera - gwiazdy kina na wyciągnięcie ręki
Źródło:Dzień Dobry TVN, x-news
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?