Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirek to wnuk i podróżnik na medal. Teraz ma szansę na Travelera

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Fot. Archiwum prywatne/Mirosław Tran
Pasje. Pochodzący z Myślenic Mirek Tran rok temu przejechał autostopem 17 tys. km, żeby odwiedzić babcię. Jego wyczyn zrobił wrażenie na tych, którzy o podróżach wiedzą wszystko. Dziś jest nominowany do najbardziej prestiżowej nagrody podróżniczej w Polsce - Travelera

O Mirku pisaliśmy wiosną ubiegłego roku, niedługo po tym, jak dokonał rzeczy niesamowitej, bo po ponad trzymiesięcznej wyprawie autostopem, zapukał do domu swojej babci, który znajduje się w Hanoi, stolicy Wietnamu. Co warte podkreślenie, była to jego pierwsza w życiu przygoda z autostopem.

Z Polski, a dokładnie z Myślenic, wyjechał 28 stycznia. Między tą datą a 5 maja, kiedy dotarł do Wietnamu, przejechał dziesięć państw i pokonał 17 431 km.

Telefon z redakcji i radość

Choć tego nie planował, jego podróżą zainteresowali się internauci i media. A niedawno, ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu i jeszcze większej radości, został nominowany w konkursie National Geographic Travelery w kategorii Podróż Roku.

- To przyszło do mnie zupełnie niespodziewanie. Pewnego dnia dostałem magiczny telefon od wicenaczelnego redaktora magazynu National Geographic Traveler, który nominował mnie do konkursu, z zapytaniem czy chciałbym wziąć udział w tym plebiscycie. Jak mógłbym odmówić?! Chciałbym wygrać, ponieważ... lubię wygrywać. A mówiąc poważnie, to na swoją podróż porwałem się nie po to, aby ją upubliczniać, dlatego też już samo uczestnictwo w tak prestiżowym konkursie, to dla mnie satysfakcjonująca nagroda i ogrom szczęścia.

Mirek ma szansę otrzymać najbardziej prestiżową nagrodę podróżniczą w Polsce, a że zwycięzcę w tej kategorii wybierają internauci, każdy może pomóc w tym, aby nagroda trafiła właśnie w jego ręce.

Głosowanie (na stronie www.travelery.national-geographic.pl) będzie trwało jeszcze przez tydzień, do 15 kwietnia, a każdy może oddać na swojego kandydata jeden głos dziennie. Co więcej, głosując można wziąć udział w konkursie z nagrodami.

Jak piszą organizatorzy konkursu, w kategorii Podróż Roku mieszczą się osoby mające na swoim koncie wyprawę niestandardową, taką „która była czymś więcej niż tylko przemierzaniem przestrzeni geograficznej”.

Ta Mirka niewątpliwie taka była. Podróż przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Turcję, Iran, Pakistan, Indie, Tajlandię i Laos, obfitowała w różne przygody, chwile zachwytu, momenty grozy (choć tych na szczęście było mało) i spotkania z ludźmi.

Podróż zmieniająca życie

Swoją otwartością i życzliwością najbardziej zaskoczyli go Turcy i Pakistańczycy. - Moim największym zaskoczeniem był Pakistan - kraj, który jest zupełnie inny od tego, jak przedstawiają go media oraz opisują ludzie, którzy notabene nigdy tam nie byli - tak mówił, rok temu, kiedy dotarł do Wietnamu.

Dziś dodaje: - Ta podróż otworzyła mi oczy na wiele spraw. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak ogromną liczbą bezinteresownych osób, które spotykałem niemal na każdym kroku - mówi. - Podczas tej długiej drogi - co dziwne - poczułem spokój. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu nie miałem żadnych obowiązków, liczył się tylko moment i to zależało tylko ode mnie, jak go wykorzystam.

Podróż dała mu coś jeszcze - zacieśnienie rodzinnych więzi. Kiedy po 21 latach niewidzenia się z babcią, wreszcie ją spotkał, ta go nie poznała. Dziś ma bliższy i lepszy kontakt nie tylko z babcią, ale i z kuzynostwem. - Babcia mimo swojego wieku czuje się świetnie! Nie opuszcza jej dobry humor, wciąż potrafi żartować, a do tego samodzielnie wykonuje codzienne czynności takie, jak sprzątanie i gotowanie oraz sama chodzi na zakupy.

W Wietnamie spędził miesiąc, czyli tyle, na ile pozwalała mu wiza. - Było rewelacyjnie! Wietnamczycy są bardzo otwartym i uśmiechniętym narodem. Dodatkowo kraj oferuje przepiękne krajobrazy, które diametralnie się zmieniają, kiedy podróżuje się z północy na południe - opowiada.

W krainie lodu i ognia

Celem kolejnej podróży stała się Islandia, o zobaczeniu której zawsze marzył. Spodobało mu się tam tak bardzo, że został na dłużej.

- Na co dzień pracuję jako zastępca szefa kuchni sushi. Restauracja znajduje się w Reykjaviku, stolicy Islandii, tutaj też mieszkam. Oglądając przeróżne zdjęcia i materiały wideo zawsze marzyłem o Islandii, a kiedy tutaj przyjechałem, wszystko się potwierdziło - to właśnie tutaj czuje się naprawdę dobrze! Ten kraj wygląda jak z baśni. Powietrze jest krystalicznie czyste, życie spokojne. Wystarczy wyjechać za miasto i ma się wrażenie, jakby przebywało się na odrębnej planecie. Natura jest przepiękna i zarazem momentami niebezpieczna.

Na razie podróżuje po wyspie, ale marzą mu się też kolejnej dalekie wyprawy. - Bardzo chciałbym zwiedzić południową i środkową Amerykę, ale jest to raczej plan na dalszą przyszłość. Póki co, każdy wolny moment spędzam na odkrywaniu nowych miejsc w krainie lodu i ognia - mówi Mirek.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski