IV LIGA. Beskid Andrychów zremisował z IKS REM TD Olkusz
- Takie tempo nam nie przeszkadza. Chłopcy dają z siebie wszystko, a - na szczęście - w miarę omijają nas kontuzje. Teraz procentuje to, jak mocno pracowaliśmy w lutym i marcu - ocenia szkoleniowiec Beskidu.
Rzeczywiście, w meczu "podwyższonego ryzyka" z Olkuszem nie było widać ani trochę zmęczenia gospodarzy. Andrychowianie mogli nawet wygrać, choć zaczęło się niezbyt optymistycznie dla nich. Sporo kontrowersji na trybunach wzbudziła sytuacja z 62 min, kiedy Felsch sfaulował wchodzącego w pole karne Daniela Przybyłę, po czym - z rzutu karnego - olkuszanie niespodziewanie objęli prowadzenie.
- Gdybym to ja sędziował, to również podyktowałbym karnego. Tak to przynajmniej wyglądało w mojej pozycji, a byłem w miarę blisko tej sytuacji - mówił grający szkoleniowiec andrychowian. - Utrata gola nas tylko zdopingowała i udało się doprowadzić do wyrównania, a w końcówce mogliśmy się nawet pokusić o zwycięskie trafienie. Goście może nie strzelali dużo, ale byli groźni. Kibice stworzyli wspaniałe widowisko, co dodatkowo mobilizowało obie drużyny do walki. Cieszymy się z tego, co mamy. Nikt na siłę nie wymaga od nas awansu, a mimo to cały czas utrzymujemy się w czołówce - mówił szkoleniowiec.
Niepokoi go jednak to, że podobnie, jak tydzień wcześniej w spotkaniu z Popradem Muszyna, jego zespół stracił bramkę po kontrataku. - Gdybyśmy stracili gola po jakiejś ładnej akcji przeciwnika. Nie! Po raz kolejny zostaliśmy rozklepani kilkoma podaniami - podsumował szkoleniowiec Beskidu.
(GM)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?