Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Misja w Afryce to nie tylko strach przed ebolą

Rozmawiał Marcin Warszawski
Anna Kaczmarz
Rozmowa kroniki. ADAM PARSZYWKA, prezes Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego "Młodzi Światu" w Krakowie

- W zachodniej Afryce wybuchła epidemia śmiercionośnego wirusa ebola. Czy krakowscy wolontariusze i misjonarze są zagrożeni?

- Obecnie trzy nasze wolontariuszki wraz z księdzem pomagają w Nigerii. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Na razie sytuacja jest stabilna. Planowo wolontariuszki miały wrócić do kraju dopiero za miesiąc, jednak decyzja o ich wcześniejszym powrocie może zapaść w każdej chwili - tak jak się to stało kilka miesięcy temu w przypadku grupy niosącej pomoc w Sudanie Południowym. Wówczas wybuchła ogólnoświatowa panika i pod dużą presją musieliśmy zarządzić wyjazd wolontariuszek do sąsiedniej Etiopii.

- Jakie ryzyko niesie ze sobą wyjazd na misję w Afryce?

- Zagrożeń jest wiele. Obecnie jest to epidemia wirusa ebola, o którym jest głośno, gdyż śmiertelność wśród osób zarażonych jest bardzo wysoka, a współczesna medycyna nie jest w stanie sobie z nim poradzić. Jednak każdy wyjazd na misję to ryzyko, nie tylko przez choroby tropikalne, ale także możliwość konfliktów zbrojnych czy brak regulacji prawnych na danym terenie. Osoby, które decydują się na wyjazd do krajów ogarniętych wojną, epidemią lub klęską żywiołową, są tego wszystkiego świadome.

- Mimo tych zagrożeń przez ostatnie 16 lat działalności Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego wolontariuszy nie brakowało.

- Gdyby chęć pomagania była paraliżowana przez strach przed potencjalnymi zagrożeniami, do Afryki nikt by nie wyjeżdżał. Najważniejsze, by minimalizować ryzyko. Dlatego przed każdym wyjazdem dokonujemy dokładnego rozeznania terenu, gdzie mają wyjechać wolontariusze. Pomagają nam w tym osoby, które znajdują się już na miejscu. Ponad-to wszyscy nasi wolontariusze są zawsze zobowiązani do przestrzegania surowych zasad sanitarnych.

- Czasami to jednak za mało, by uniknąć zarażenia.

- Kiedy w 1976 roku po raz pierwszy odkryto ognisko wirusa ebola, wioskę, gdzie wystąpił wirus, otoczono kordonem wojska i pozwolono wszystkim chorym umrzeć.

Współcześnie do Afryki przyjeżdżają tysiące turystów. Osoba chora, wracając do rodzinnego kraju, może w ciągu doby przemierzyć świat samolotem, zarażając po drodze setki ludzi i nie wiedząc o tym. Musimy zdawać sobie sprawę, że gdyby wirus ebola dostał się do Europy, nic go nie zatrzyma. To dżuma XXI wieku, z którą na razie trudno walczyć.

- Przez epidemię odwołane zostaną kolejne wyjazdy misyjne?

- Już odwołaliśmy planowaną od wielu miesięcy misję w Sierra Leone. Wysłaliśmy tylko same środki pomocowe. Wolontariusze zostali w Polsce. Wiązało się to jednak z ich wielkim rozczarowaniem i smutkiem. Ci ludzie są naprawdę zdecydowani, by pomagać mimo świadomości zagrożeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski