Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miśkiewicz: W szatni była złość, frustracja, rozpacz. Wszystko

Bartosz Karcz
Pomeczowe opinie. Bramkarz Wisły Kraków Michał Miśkiewicz sprawiał po meczu z Jagiellonią Białystok wrażenie załamanego. Zgodził się na rozmowę, ale widać było, że odpowiedzi na pytania przychodzą mu z dużym trudem.

Rozmowę z golkiperem „Białej Gwiazdy” rozpoczęliśmy od wyjaśnienia okoliczności, w jakich Wisła straciła pierwszego gola w Białymstoku. Nie da się ukryć, że w znacznym stopniu obciąża on konto Miśkiewicza i piłkarz nie uciekał od odpowiedzialności.

- Przydarzył się błąd i tyle mogę o tej sytuacji powiedzieć - mówi Michał Miśkiewicz. - Zawsze biorę na swoje barki odpowiedzialność w takich sytuacjach, więc i tym razem wezmę.

Ten mecz nie musiał się jednak dla Miśkiewicza i Wisły skończyć tak źle. W samej końcówce bramkarz obronił bowiem rzut karny, wykonywany przez Piotra Tomasika, a po chwili świetną okazję na wyrównanie miał Rafał Boguski. Jego strzał obronił jednak Marian Kelemen i komplet punktów został w Białymstoku.

- Rzeczywiście, niewiele zabrakło, żeby szczęśliwie się to dla nas zakończyło, ale niestety przegraliśmy. Siódmy raz z rzędu - kręcił głową Michał Miśkiewicz, jakby nie mógł uwierzyć w totalną niemoc, w jaką popadła w ostatnich miesiącach Wisła.

Przed spotkaniem z Jagiellonią wiślacy powtarzali, że dwa tygodnie poprzedzające ten mecz poświęcili przede wszystkim na pracę nad głowami, nad mentalnym podniesieniem się po sześciu porażkach z rzędu. Jak się jednak okazało, niewiele to pomogło.

- Jak widać, nie ma efektów tej pracy. Będziemy musieli dalej sobie z tym wszystkim radzić. Trzeba w to wierzyć, że jednak się podniesiemy. Tylko to nam pozostało. Trzeba walczyć i wierzyć - mówi bramkarz Wisły.

Zapytaliśmy Miśkiewicza, jaka atmosfera panowała w szatni „Białej Gwiazdy” po meczu z Jagiellonią? Czy była złość, wzajemne pretensje, czy raczej cisza i atmosfera przygnębienia. - Wszystko było - przyznał bramkarz Wisły. - Jak się przegrywa siódmy mecz z rzędu, to jest wszystko. Frustracja, rozpacz, złość! Po prostu wszystko.

Mimo katastrofalnej sytuacji, w jakiej znalazła się Wisła, jej bramkarz stara się nie tracić nadziei, że drużyna zdoła się podnieść. Przed krakowianami teraz dwa mecze u siebie. Najpierw z Piastem Gliwice, a następnie z Legią Warszawa. I w tych potyczkach wiślacy muszą szukać punktów.

-Staram się zawsze wierzyć do końca, że wszystko się odmieni. Tym razem również w to wierzę, że te mecze przyniosą przełom - zakończył Michał Miśkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski