MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Azji i okolic

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Przed tygodniem było o Chinach, dzisiaj pora na Australię. Ruszyła bowiem nieoficjalna kampania na rzecz przyznania kolejnych mistrzostw świata właśnie temu krajowi.

Jak wiadomo, Australia przegrała ostatnie starcie z Katarem, więc nic dziwnego, że właśnie z antypodów od kilku lat docierają do nas bardzo mocne sygnały o możliwej korupcji przy głosowaniu na organizatora mundialu w roku 2022 roku.

Prezydent Joseph Blatter postanowił zapewne osłabić tę ofensywę zarzutów, przekonując na łamach ostatniego magazynu FIFA, iż Australia „zasłużyła” na mistrzostwa świata. Do apelu Szwajcara dołączył sam Pele, który 26 marca, po wielu latach, znów odwiedzi Australię, tym razem by oddać honor emerytowanej ikonie miejscowego dziennikarstwa sportowego, pochodzącemu spod Budapesztu Lesowi Murrayowi.

Australia jest jedynym kontynentem, który nie gościł uczestników piłkarskich MŚ, mimo iż już w 1981 roku i ponownie dwanaście lat później sprawdził się jako gospodarz mistrzostw globu do lat 20, a w styczniu z powodzeniem przeprowadził Puchar Azji.

Sprawność mieszkańców antypodów w organizacji wielkich imprez nie podlega jakiejkolwiek dyskusji od igrzysk w 2000 roku, ale król futbolu powołuje się przede wszystkim na pasję, z jaką uprawianiu sportu i kibicowaniu oddaje się ludność tego państwa. Bezwzględnie ma rację. Niewiele jest krajów na świecie, gdzie sport byłby traktowany z tak wielką estymą. Jeśli Aussie zechcą ponownie ubiegać się o mundial, to powinni go otrzymać.

Z rosnącą w piłkarską siłę Australią nie wszystkim jednak po drodze. Zdobycie w styczniu tytułu mistrza Azji (pierwszego po dołączeniu do tych rozgrywek przed 10 laty), w meczu z Koreą Południową na olimpijskim stadionie w Sydney, wywołało cierpkie komentarze wśród działaczy z państw Zatoki Perskiej. Szejkom nie spodobało się, że Australijczycy znów znaleźli się w finale, tym razem kosztem drużyny ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, więc proponują, by wrócili, skąd przyszli.

Uznali, że skoro są dla nich za silni na boisku i nie można ich kupić, to trzeba uporać się z nimi przy zielonym (albo raczej z uwagi na miejscowe uwarunkowania klimatyczne – piaskowym) stoliku. To dla nich nie pierwszyzna, zdaje się, że to samo – choć z przyczyn znacznie bardziej politycznych – spotkało Izrael po wygranym finale mistrzostw Azji w 1964 roku.

W globalnej wiosce Arabowie woleliby widzieć Australijczyków za miedzą, w mistrzos­twach Ameryki Południowej. Dla nas byłoby lepiej, gdyby trzymali się także z dala od Europy. Wciąż robi się nam przykro na wspomnienie porażki kadry Smudy przed pięcioma laty na stadionie Wisły w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski