Stefan Przebindowski FOT. JOANNA URBANIEC
Firma z sukcesem/przedsiębiorca z sukcesem
- Pochodzę z Jaworzna, gdzie mieszkałem obok piekarni. I właśnie okoliczni piekarze często prosili mnie o pomoc, np. gdy szykowały się wesela itd. Zawsze chętnie to robiłem i tak odkryłem swój talent - tłumaczy Stefan Przebindowski.
W 1958 r., po śmierci taty, przyjechał do Krakowa, gdzie odbył praktyki w kawiarni "Antyczna". Potem odbył dwuletnią służbę wojskową i znów wrócił pod Wawel. - Trafiłem m.in. do wytwórni lodów, która znajdowała się przy ul. św. Gertrudy a potem do "Jamy Micha- lika". W 1965 roku powstał jednak hotel Cracovia, więc starałem się o przyjęcie do niego. Nie wiedziałem, że ta decyzje wpłynie na całe moje życie - wspomina cukiernik.
Stefan Przebindowski został przyjęty do pracy w hotelu i... zaczął podróżować po całym świecie. - Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że taki cukiernik z Jaworzna jak ja poleci w delegację służbową do Bangkoku, Wenezueli czy na Bliski Wschód. Udało się jednak i byłem na różnych pokazach czy konkursach kulinarnych w najodleglejszych zakątkach naszego globu. Szefowie mnie doceniali, dlatego oddelegowywali na takie wyjazdy - przyznaje Przebindowski.
Z wyjątkowym sentymentem wspomina wyjazd na międzynarodowe zawody do Wielkiej Brytanii, gdzie zdobył dwa złote medale, co było wielkim sukcesem dla polskiego i krakowskiego cukiernictwa. - Np. z cukru ciągnionego i dmuchanego wykonałem serwis do kawy dla dwunastu osób z dzbaneczkiem, filiżankami i spodeczkami
- wspomina.
Cukiernik przyznaje jednak, że największym jego życiowym wyzwaniem, ale i zaszczytem było przygotowanie tortu dla Jana Pawła II podczas pielgrzymki w Krakowie. - To było tak, że dyrektor hotelu Holiday przyszedł do mnie i powiedział, że trzeba zrobić tort dla Ojca Świętego. Do dziś nie wiem, kto był zleceniodawcą, ale bez namysłu podjąłem się wyzwania - mówi cukiernik. I stworzył wyjątkowy tort w kształcie serca, na środku którego stał kielich z hostią, herb papieski i napis "serce za serce". Wypiek został dostarczony papieżowi wprost do samolotu. - Potem dostałem nawet pismo z Watykanu z podziękowaniem - zaznacza Przebindowski, który obecnie jest już na emeryturze. Z cukiernictwem się jednak nie rozstaje. Umiejętności przekazał swoim córkom, które kontynuują rodzinne tradycje. Otworzyły m.in. pracownię cukierniczą w Jaworznie. - Niedawno uruchomiły także sklep w Krakowie przy ul. Rydla 9. Cieszę się, że to, czego ja się nauczyłem, nie poszło na marne i udało mi się to przekazać córkom. Napisałem ostatnio książkę o moich cukierniczych podróżach po świecie. Szkoda tylko, że coraz mniej młodych ludzi chce uczyć się tego wyjątkowego zawodu, jakim jest cukiernictwo - kwituje Przebindowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?